13

126 12 9
                                    

Niki przez wielu była uznawana za najsilniejszą osobę którą poznali. Miała wielu znajomych, ludzie do niej wręcz lgnęli. Mało mówiła o sobie.

Nieliczni przed którymi się otworzyła nagle zniknęli z jej życia.
Albo to ona zniknęła

Nie miała wrogów. Mówiono że jej nie da się nie kochać. Bo Niki Olsen była specyficzną, ale jednocześnie bardzo ciepłą osobą.

A jednak w najtrudniejszych chwilach została zupełnie sama.
Sama również wszystko budowała od nowa. Myślała, że tutaj nie będzie jej starego życia. Jednak nosiła na sobie znamię sławy, o którym lepiej nie zapominać...











***










Jay był zupełnie zmieszany i zagubiony w tym wszystkim. Lekarze pakowali w niego końskie dawki leków więc jego myślenie nie miało w sobie zbyt wiele logiki.

W lepszych chwilach krzyczał na odwiedzających go Hailey i Kevina. Był wściekły bo nikt mu nawet nie opowiedział dokładnie co się stało. Nie zdradzali nic ze śledztwa.

Kiedy Will odmówił mu informacji o stanie Niki - oprócz głupiego „walczy" - dosłownie wyrwał się z łóżka i zdemolował pół sali, aby za chwilę urwał mu się film.
W końcu zrozumiał, że to wszystko nie ma większego sensu i nikt mu nic nie powie. Dlatego praktycznie nic nie mówił i po prostu całymi godzinami wgapiał się w sufit i próbował śmiać się z słabych historii Willa.
Gdy go przenieśli z OIOMu na kardiochirurgię nie widział nawet przez szybę gości Niki, których wcale nie było trudno rozpoznać. Tutaj było spokojniej, a go frustrował własny organizm i to jaki stał się słaby.
Starał się nie rozszarpać fizjoterapeuty mającego pomóc mu z powrotem na nogi. Bo Kula nie oszczędziła odcinka lędźwiowego jego kręgosłupa i mimo, że ominęła rdzeń kręgowy to przez sam ból i sztywność pleców Halstead nie czuł się dobrze nawet siedząc, a co dopiero wstając.

Wspominał już jak nienawidzi igieł i szpitali? Nie? No to ten fakt wcale nie polepszał jego nastroju.






***










Hailey siedziała którąś godzinę przed laptopem tworząc kolejne konto. Miała ich już ponad szesnaście na kilku różnych portalach. Zmieniła imiona, nazwiska, wiek i pochodzenie swoich alter ego tylko po to by mieć szersze pole do popisu. By mieć większe szanse  na dostanie się do kręgu dziewczyn, które są szaleńczo zadłużone w skoczkach narciarskich. Zapisała się do grup zamkniętych i właśnie czekała na odpowiedź o przyjęcie do nich kiedy do pokoju wbiegła Kim.

Mam! - krzyknęła. - Znalazłam chyba gościa o którego nam chodzi! - dodała pełna nadziei. Hailey zerwała się z miejsca stając za fotelem na którym usiadła oficer. - To John Smith.
John Smith? - Upton wyprostowała się z kwaśną miną!
- To fake!
-Wiem, wiem jak to brzmi! John Smith to nick, pseudonim! Tak go nazwali, bo do tej pory nikt nie jest w stanie powiedzieć jak wygląda i jak nazywa się snajper! - wyjaśniła. - W starej sprawie Olinsky'ego znalazłam namiary na informatora. Byliśmy tam z Adamem i jak się okazało ma sentyment do Ala. Powiedział, że pomoże o ile to będzie ostatnia rzecz jaką robi dla nas, przez wzgląd na Olinsky'ego.

-Zgodziliście się? - Upton nie rozumiała dlaczego tak bardzo ją to oburza, ale może chodzi o to, że jeśli informacje nie będą prawdziwe to nie mają jak dopaść gościa.

-Oczywiście, to jedyna szansa - wyjaśniła oficer.

- To jego teoretyczny portret pamięciowy - pokazała zdjęcie John'ego Smitha jakie mieli w bazie. Mężczyzna przeciętnej urody. Broda, wąsy, okulary i czapka z daszkiem. Drugi portret nieco inny. Bez okularów, małe oczy, nie wyróżniające się, bez zarostu, wąskie usta. Twarz pociągła, ale nie na tyle by powiedzieć, że mężczyzna był szczupły, czy że taki nie był.

-Jeśli to tyle, to nie mamy nic! - wybuchnęła Upton. - Do tego portretu pasuje jakieś osiemdziesiąt procent facetów w tym mieście! - warknęła łapiąc się za głowę!

-Będziemy szukać dalej! - starała się usprawiedliwić Kim. Nie podobało jej się zachowanie koleżanki, ale nic nie powiedziała. Zadawała sobie sprawę, że jest w dużym stresie.

-Przepraszam! - westchnęła Upton. - Ja... po prostu nie mogę spać wiedząc, że facet który postrzelił mojego partnera jest tam gdzieś. Kolejny raz...

- Hailey... Rozumiem. - Kim usiadła obok i objęła przyjaciółkę. Widziała już ją w takim stanie. Bo policzku blondynki spłynęła pojedyncza łza

- Byłaś dziś u niego? - spytała Kim. Wiedziała, że detektyw się obudził. Myślała, że te wieści trochę ją podbudują, ale widocznie była w błędzie

- Tak. - Upton skinęła głową - Chciał wiedzieć wszystko. Wywalił mnie z sali ze słowami, że mam nie przychodzić dopóki nie będzie mógł usłyszeć wszystkiego. Bez sensu. - wzruszyła ramionami

Po szczerej rozmowie z Kim, Hailey wróciła do swojego zadania. Kilka razy odwiedził ją Hank sprawdzając nie tylko postępy, ale także jak trzyma się jego podwładna. Wiedział, że ostatnie dni dały jej po dupie. To co się stało z Halsteadem dotknęło najbardziej właśnie jego partnerkę,  Sam bał się o niego jak kiedyś o Justin'a.  Kocha ich wszystkich jak swoje dzieci, a kiedy dzieje się im krzywda, nie odpuści nawet gdyby miał wydrzeć duszę zbira samemu diabłu!

Nagle na jednej ze stron zaczęła migać karta wiadomości. Hailey szybko sprawdziła jaki to profil i otworzyła okno rozmowy.

„Cześć! Widzę, że jesteś nowa na naszej grupie. Jako moderator chciałam cię przywitać i powiadomić o zasadach..." tak zaczynała się wiadomość. Kilka zdań o zasadach Upton ominęła i zeskrolowała do zakończenia „Mam nadzieję, że razem będziemy się tu dobrze bawić. Leah."

„Cześć, jestem Lucy" - zaczęła odpisywać. - „Ha, ale to już wiesz! Uwielbiam skoki, ale nigdy na nich nie byłam. Mieszkam w Stanach!" - dodała czekając czy ktoś odpisze.
Było dobrze po trzeciej w nocy kiedy to robiła.
„Lucy, miło mi cię poznać" - do zdania było przypisane kilka emotikonów, które wskazywały na przyjazne nastawienie. - „My często jesteśmy na turniejach!"
„Oh, zazdroszczę wam! Moimi ulubieńcami są Stefan Kraft i Kamil Stoch" - wyszukiwarka internetowa pomogła jej w znalezieniu jakichś losowych nazwisk skoczków narciarskich. - „A twoi?l
Andi - odpisała krótko. Mówiło to pani detektyw tyle co nic, a wtedy w ruch znów poszła wyszukiwarka. Szybko doszła, że to ten gość o którym wiele razy słyszała od niemieckich policjantów...
„Oh, tak! To straszne co się stało" - napisała, nie chciała się wdawać w szczegóły. - „Najpierw on. Potem Stefan" - dodała, gdy przeczytała, że drugi wybrany przez nią skoczek miał próbę samobójczą.

„Ten kto za to odpowiada, już za to zapłacił" - ta wiadomość zmroziła Upton. Czyżby tak szybko trafiła na odpowiednią osobę?
„Myślisz, że ktoś zrobił to celowo???"- ciągnięcie tej rozmowy było męką, kiedy nie wiedziało się o co zapytać.
„Ja to wiem!"- opisała rozmówczyni, a emotka zdenerwowanej twarzy była znakiem, że zaczynają robić się schody.
„Nie wierzę!" - do wiadomości dopięła śmiejącą się mine. Na tą wiadomość Upton usłyszała kilka nieprzyjemnych słów, ale zaraz potem dostała odpowiedź jakiej się nie spodziewała.
„Ta Niki nie zrobi już nic naszemu Andiemu!!! - a potem czat się urwał. Dziewczyna po drugiej stronie albo zrozumiała, że w złości powiedziała za dużo, albo ktoś ją odcią. Ale mimo to Hailey miała powód by zdobyć nakaz na namierzenie komputera z jakiego pisała "hotka".





😍😍😍
Pisane z moją najdroższą Nes_a94 kocham cię

Nie sprawdzane!

 A Secrets Of The Air|| ski jumping  and One Chicago ff ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now