1

223 19 30
                                    

Mięciutki puch skrzypiał w rytm kroków blond włosego młodzieńca, który co rusz klną soczyście pod nosem ciągnąc za sobą ciężką i wielką walizę. Długi czerwony szalik trzymający się na szyi z ostatnich sił, włóczył po śniegu, zostawiając za sobą tajemniczy ślad. Pomarańczowa, niedopięta, puchowa kurtka raziła barwą, przez co mężczyznę było widać w oddali nawet podczas wichury. Zbliżał się powoli do starego zdobionego zielonymi deskami dworku. Biały płot szczerzył ząbki zachęcając do wejścia.
-Jeszcze trochę... jeszcze trochę.- dopingował sobie pod nosem, ciągnąc bagaże po oblodzonej trawie podwórza. Ostatnie westchnienie, i głośne uderzenie o drzwi ciężarem.
-Kurwa to było..-wziął głęboki oddech i oparł się o drzwi.- trudne, Uzumaki pora zacząć pakować, bo to już nawet śmieszne nie jest.

Drzwi raptownie się ruszyły otwierając tym nie tylko wejście do środka, ale i serie niefortunnych zdarzeń. Kilka krzyków i dźwięk tłuczonego szkła świadczyły o bolesności upadku.

-Dattebane! Dziecko drogie wszystko dobrze? Nie połamałeś się?- piękna, czerwonowłosa kobieta nachyliła się nad poszkodowanym. W odpowiedzi usłyszała jednak tylko żałosne, przepełnione bólem stęknięcie. - Naruto! Kto normalny opiera się o drzwi, które otwierają się do środka?-zapytała z politowaniem, po chwili spojrzała  w bok.
- Moja ulubiona, dekoracyjna, porcelanowa choinka!- wykrzyczała nieco wściekła, a jej oczy nabrały przerażających barw.
Chłopak z trudnem podnosząc się spojrzał na szkody, które spowodował. Otrzepał kurtkę i spodnie, po czym mruknął niezadowolony pod nosem.
- I tak była brzydka. Serio, kto zestawił takie kolo- tu przerwało mu orzeźwiające uderzenie w potylice- Au! A to za co?-rzekł z pretensją w głosie. Kobieta zarzuciła gniewnie włosami i założyła ręce na piersi.
- Będzie mi tu małe wyszczekane wystrój świąteczny oceniać. Bezczelność!- fuknęła, po chwili jednak zreflektowała się i dodała.- Ciesze się, że dotarłeś synek, idź na górę i się przebierz. Zostawiłam ci tam świąteczny sweterek i nie chce słyszeć ni słowa sprzeciwu. Wszyscy goście już są a ty jak zawsze.- tu przycmokneła niezadowolona i skierowała się w głąb mieszkania, najprawdopodobniej po zmiotkę.

Pozostawiony samemu sobie blondyn tylko westchnął cierpietniczo i pociągnął za sobą swoją gigantyczną walizę.
...

Brązowe dębowe schody skrzypiały niemiłosiernie na tyle głośno, że nawet szczebiot panienek i poważne rozmowy jegomościów nie zagłuszał płaczu drewna. W wielkiej hali salonowej mieściło się większość uchahanych i roześmianych gości. Naruto niepewnie przekroczył próg pokoju, przy okazji prawie zabijając się o wielką, sięgającą mu do kolan figurkę elfa. Rozejrzał się po pomieszczeniu podziwiając pstrokato udekorowaną, żywą choinkę w centrum, oraz skarpety wiszące nad kominkiem. Nieopodal drzewka był rozpostarty długi szwedzki stół, wokół którego roiło się od ludzi chciwie nakładających sobie przepysznie pachnące potrawy i smakołyki. Uśmiechnął się ciepło. Jego mama zawsze dopinała wszystko na ostatnio guzik. Uwielbiała pstrokate i bogate święta, oraz różnego rodzaju imprezy i posiedzenia związane z urodzeniem Bożego dzieciątka. Już chciał skierować się w stronę jedzenia, by szerzyć pustki niczym monstrum na dnie oceanu. Nie zdążył jednak wykonać swojego zamiaru, gdyż został gwałtownie chwycony pod rękę.

- Ach, jak ci ślicznie w tym sweterku synku.- chłopak nieco się skrzywił na samą myśl o tym, co jego rodzicielka zmusiła go ubrać. Ta zaś kontynuowała.- Musisz porządnie wyglądać. Zawitała dziś do nas Hinatka, świetnie by było jakbyś do niej zagadał.- pociągnęła go za sobą, co chwilę uśmiechając się do gości i odpowiadając na pochwały związane z jej kulinarnymi wybrykami.
- Ależ mamo ile razy mam ci powtarzać, że masz przestać mnie swatać. Zwłaszcza z nią!- uniósł się niebieskooki.- Ona jest taka.. taka..- tu zwątpił wpatrując się w matczyne oblicze, czy aby napewno powinien wygłaszać swe myśli na głos.

Dziennik Uzumakiego -(sasunarusasu)Where stories live. Discover now