#34 Nie tak blisko krocza

181 10 7
                                    


Chłopak zrobił kilka kroków i dostrzegł Nosakę z Ichichoshim. "Czyli tu byli przez cały czas..."  pomyślał. Jedli lody, gdy po chwili Yuuma przetarł kochankowi podbródek. Niebiekoswłosy poczerwieniał i odwrócił głowę, lekko się przy tym uśmiechając. "Nie musisz być jego serwetką." Froy oparł się o ścianę z wyraźnym niezadowoleniem.


- E, Girikanan! - dobiegł go z boku. Nastolatek odwrócił się i ujrzał Yuriego w gronie innych niepełnoletnich alkoholików.
Rosjanin podszedł do nich i uważnie im się przyjrzał. Wszyscy byli już napruci.
- Co jest? - spytał.
- Nie napijesz się? - blondyn podstawił mu pod nos pomarańczowy termos.
- Nie, postoję - odparł, wyczuwając jakiś wywar z wódką.
- Jak chcesz - chłopak wziął łyk i znowu na niego spojrzał - Wpadniesz wieczorem?
- Dziś?
- Kochany, my tak będziemy siedzieć, dopóki się towar nie skończy. Możesz nawet jutro.
- Aaa... no spoko.
- Serio?! - momentalnie wszyscy odżyli.
- Może być.
- Suuuper!
- Dobra, chlejusy, chyba pora się zbierać.
- E? Już? - Yuri wstał i schował trunek do plecaka. Następnie wszyscy udali się chwiejnym krokiem za przewodniczką na dalsze zwiedzanie.
Zresztą chyba nie trzeba mówić, że mało brakowało, by nie wpuścili ich do Państwowego Muzeum Historii.
Natomiast w autocarze całe ugrupowanie spało jak zabite, a stara już prukwa, nauczycielka z rozdziału trzydziestego w dalszym ciągu nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić od kogo tak waliło alkoholem. Nie żeby cały pojazd tonął w owych oparach. Skądże.


Wybiła 19 i bus w końcu zatrzymał się pod hotelem.
- Jacy oni są niepoważni! - piszczała Yurika. Szli teraz niemalże pustym korytarzem do swojego pokoju.
- Weź, przecież niczego nie odwalili.
- Jakie "weź"?! Po części jestem za nich odpowiedzialna! Powinieneś z nimi porozmawiać.
- Ja?!
- Tak, ty! W końcu przyjaźnisz się z Rodiną.
- No i?
- To twój przyjaciel! - dziewczyna
rozłożyła ręce - Powinieneś mu wybić z głowy takie dawki alkoholu, tym bardziej na wycieczce!
- Myślisz, że w innych szkołach nie piją?
- Tego nie powiedziałam! Po prostu nasza powinna lepiej się prezentować.
- Nie przesadzaj, szkoła jak szkoła, co z tego, że jest na utrzymaniu mojego brata.
- Froy, czy ty tego nie widzisz?! Yuri ma problem, a ty nic z tym nie robisz. Nie wiem jakim cudem ich w ogóle wpuścili do muzeum, ale byli w takim stanie, że przesiedzieli całą wizytę w jednym miejscu!
- Problem? Pff... o czym ty mówisz? - parsknął - Inni piją jeszcze więcej, uwierz mi.
- Jesteś pewien, że to tylko o to chodzi?
- Hm?
- Wcześniej był jakiś... trzeźwiejszy...
- To znaczy?
- Nie wiem jakim cudem tego nie zauważasz, ale znamy się wszyscy tyle lat, że chyba jednak coś się zmieniło.
- Co?
- Może z nim porozmawiaj?
- O czym? O zerwaniu?
- Jakim zerwaniu?
- A... bo ty nie wiesz... - Froy przygryzł wargę na myśl, że tak łatwo zdradził sekret przyjaciela.
- Skąd niby mam?
- No dobra, niedawno rozstał się z partnerem to może dlatego.
- E?
- Hm?
- Naprawdę wierzysz, że to jest TEN powód?
- Co?
- Czy Yuri KIEDYKOLWIEK brał związki na poważnie?
- Ee...?
- Przypomnij sobie, zawsze traktował je na zasadzie sam wiesz jakiej.
- Przecież ludzie się zmieniają, Yurika... może faktycznie coś czuł do tego gościa?
- Froy, czy ty siebie słyszysz? My mówimy o RODINIE.
- Eh... dobra, pogadam z nim - westchnął.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, co zmieniło się w chwili, gdy ujrzała wysoką blondynkę idącą w ich stronę.
- Mogę cię już prosić? - kobieta spojrzała na nastolatka, który niepewnie przytaknął.
Już chciał zrobić krok w przód, gdy Yurika złapała go za dłoń.
- Froy... - wyszeptała zestresowana.
- Nic mi nie będzie - odparł łagodnie i ruszył za przyszłą bratową.


Weszli do jej pokoju. Kobieta zapaliła jedno światło i oparła się o ścianę.
- Usiądź - poleciła.
Białowłosy rozejrzał się zdezorientowany, po czym zajął miejsce na łóżku.
- Czyli... - zaczął niepewnie.
- Wszystko słyszałeś?!
- Co?!
- Podsłuchałeś moją rozmowę?! - blondynka podeszła w jego stronę i chwyciła go za barki - Tylko nie kłam!
- H-hej! Puść mnie!
Elena odruchowo to zrobiła, wyprostowała się i spojrzała na niego cała zmieszana.
- Zrobiłeś to...?
- ... słyszałem, o czym mówiłaś.
- Masz nagranie?
- Jakie nagranie?
- Nie mów, że tego nie nagrałeś.
- Histeryzujesz.
- Gdybyś był na moim miejscu, to też byś wszystkich podejrzewał o najgorsze - prychnęła, zmierzając na środek pokoju.
- Mogę zatem wiedzieć o co poszło i kim był ten mężczyzna?
- Co by ci tu powiedzieć... - blondynka zaczęła z nerwów zataczać kółka po całym pomieszczeniu - Byłam prostytutką.
- No kto by pomyślał - westchnął.
- Huh?
- Naprawdę myślisz, że nikt tego nie zauważył? Pozostali może i nie widzieli cię w tak... *ekhem* niekomfortowej sytuacji co ja, ale możesz sobie tylko wyobrazić jakie plotki krążą po księgowości czy innych oddziałach. Jesteś zwykłą, wyuzdaną panną, która wdała się w łaski pana, bo ma dupę, cycki i ładną buzię. Teraz z kolei okazuje się, że zdradzasz Bernarda z jakimś typem. Kolega z burdelu?
- Skądże! Nigdy bym nie zdradziła twojego brata!
- A zatem...?
Kobieta nachyliła się i spojrzała chłopakowi w oczy.
- Domyślam się jakie masz mniemanie o prostytutkach, szczególnie, że na co dzień otaczasz się tą gówniarą z Moskwy...
- "Otaczam się" to zdecydowanie za dużo powiedziane... z własnej woli bym tego nie robił.
- Nie przerywaj mi. Małolata nie wie w co pogrywa. Ja w przeciwieństwie do niej nie miałam wyboru.
- Chwila... ale skąd ty znasz Nataszę?
- Hm? Czyli tak ma na imię? Często kręci się pod różnymi clubami lub w innych... charakterystycznych miejscach. Zawsze z koleżankami z branży.
- I?
- Nic, po prostu, kiedyś słyszałam jak z nimi plotkuje. Jej ojciec nie należy do najbiedniejszych. Co nie zmienia faktu, że chyba jej się lokale pomyliły. Jakoś nigdy nie widziałam, by podbiegała do kobiet.
- I kto to mówi - parsknął.
- Nie znalazłam się tam z własnej woli.
- Jak to?
- Wcześniej pracowałam w kilku innych, ale mój szef przeniósł mnie właśnie tam. Jak już pewnie wiesz, moja orientacja nie miała w tym nic do rzeczy.
- Szef?
- Mężczyzna, dla którego musiałam pracować od 21 roku życia. W tym czasie moja siostra bardzo ciężko zachorowała, a naszej rodziny nie było stać na leczenie. Przedstawił mi umowę, którą siłą rzeczy podpisałam.
- A Bernard? Nie mógłby pokryć kosztów?
Czy może to był właśnie powód, dla którego się z nim związałaś?

Blondynka zbladła i odwróciła wzrok.
- Bernard już nie ma czego pokrywać...
- To znaczy?
- Zmarła...
- Co?
- Mila nie żyje! - krzyknęła ze łzami w oczach - Teraz rozumiesz? Te 6 lat poszło na marne! Nieważne jak duże sumy szły na lekarstwa i zabiegi, jej już tu nie ma!
- Nie spodziewałem się...
- Dlatego jedyne czego teraz pragnę to na nowo ułożyć sobie życie, Froy - odparła, kucając obok niego.
- Ej, nie tak blisko krocza - syknął.
- Słucham?!
- Nie chcę, żebyś mnie zaraziła jakąś chorobą weneryczną.
- No wiesz co, w takim momencie...?!
- Elena, słuchaj - powiedział, wstając - przykro mi, że twoja siostra zmarła, serio. Wciąż nie mam pewności co do twoich intencji wobec Bernarda, ale mimo wszystko cieszę się, że nie zamierzasz tego kontynuować. Jak sama wiesz, mój ojciec też nie żyje, matka siedzi w więzieniu, więc w zasadzie mam tylko brata. Szczerze mówiąc... nie miałbym nic przeciwko, żeby dołączył do nas ktoś jeszcze.
- Ale... mówisz o mnie?
- No chyba w dupie ci się poprzewracało. Mówię przecież, że ci nie ufam.
- Uważaj na słowa, gówniarzu, przypominam ci, że to ja tu jestem 10 lat starsza!
- Dobra, to ja już spadam.
- Poczekaj!
- Hm?
- Przyjaźnisz się z Yurim Rodiną, prawda?
- ... jego też znasz? - wymamrotał z niechęcią.
- Razem pracujemy. To, że tutaj ze sobą nie rozmawiamy powinno być chyba logiczne.
- No tak... ale co od niego chcesz?
- ... on też powinien z tym skończyć...
- Co ty się tak nad wszystkimi dzisiaj litujesz? Stara baba, a przejmuje się gówniarzami z liceum.
- Nie o to chodzi, Yuri to chłopak o dobrym sercu, nie powinien się angażować w coś takiego.
- A co z tym chłopakiem?
- Jakim chłopakiem?
- Podobno kogoś miał.
- Kogoś z clubu?
- No chyba tak, niewykluczone, że gościu czymś handlował.
- Nie ma szans.
- Co?
- Yuri zawsze przychodził do pracy ledwo żywy, praktycznie z nikim nie rozmawiał. Odmawiał wielu wyjść, ale to się ostatnimi czasy zmieniło... w każdym razie nikt taki nie przychodzi mi do głowy.
- Czyli kłamał...?
- Nie wiem, Froy. Może miał kogoś z zewnątrz, ale zawsze był w pośpiechu, nie sądzę, by miał czas na randki.
- Ok... dzięki - odparł, pociągając za klamkę.
- Nie ma za co...

Inazuma Eleven: Miłość boli, FroyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora