Chapter 12

810 69 12
                                    

Choć z zewnątrz Kai nie dawał tego po sobie poznać, to wewnątrz niego szalała ogromna burza. Z jednej strony nie posiadał się z radości z powodu pojawienia się Allegry w jego więziennym wymiarze, a z drugiej zastanawiał się jak wszystko rozegrać, by obydwoje mogli stąd uciec, nie narażając jej tym samym na ciekawskie spojrzenia Damona i Bonnie, którzy gdyby tylko dowiedzieli się, co zrobiła na pewno nie chcieliby jej wypuścić z tego wymiaru, tak samo jak nie chcą wypuścić jego. Na spokojnie mógł stwierdzić, że ta dwójka nie była dyskretna nawet w jednym procencie, czego jednym z wielu przykładów może być ich rozmowa odbyta niedawno na temat zostawienia go tutaj samego tuż przed usłyszeniem krzyku Cardwell.

Zaczął zastanawiać się również nad nowym planem ucieczki, w którym to oczywiście nie uwzględniał krwiopijcy oraz małej czarownicy. Allegra musiała jakoś opuścić swój więzienny wymiar, a na pewno nie było to łatwe zadanie, ponieważ znając jej ojca, który nie był wcale takim głupim mężczyzną i jak nic musiał spędzić dużo czasu nad utrudnieniami, które miały przeszkodzić brunetce w ucieczce albo przynajmniej jakoś ją spowolnić. Reasumując dziewczyna musiała wykazać się niezwykłym sprytem, odwagą i determinacją, by osiągnąć cel, a jeśli udało jej się to wszystko samej, to już na pewno nie potrzebował pomocy Bonnie.

Chłopak rozmyślał nad praktycznie każdą możliwą sprawą i gdy tylko jego towarzysze przestali go bacznie obserwować, rozchodząc się do swoich pokoi, w których już zapewne smacznie spali, postanowił opuścić dom, aby udać się na pierwsze od wielu lat spotkanie twarzą w twarz z Allegrą.

Skłamałby mówiąc, że wcale się nie stresował. Nerwy wręcz zżerały go od środka, a ręce pociły się niemiłosiernie, przez co zmuszony był co kilka sekund wycierać je o już znoszone, ciemne dżinsy. Mimo wszystko starał się iść spokojnym krokiem, choć o wiele bardziej wolałby biec jak na złamanie karku, by jak najszybciej znaleźć się obok dziewczyny, by do końca świata trzymać ją w swoich ramionach. Wizualizując sobie ten obraz w głowie nie mógł powstrzymać małego uśmiechu, który zawitał na jego twarzy.

Nieświadomy przyspieszył kroku i po chwili znalazł się na ganku domu, za którego drzwiami znajdowała się jedyna, rozumiejąca go osoba. Westchnął cicho i po kolejnym wytarciu swoich dłoni o spodnie, postanowił zapukać. Jego ręka zaciśnięta w pięść nawet nie zdążyła dotrzeć do drzwi, które szybko otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Chłopak wielkimi oczyma wpatrywał się w dziewczynę, nadal trzymając swoją dłoń w powietrzu. Otworzył usta, lecz nie wypłynęły z nich żadne słowa, przez wielką gulę, która jak na złość stanęła w jego gardle i nie pozwalała wydać z siebie nawet najmniejszego dźwięku.

Niewiadomo ile ta dwójka spędziła czasu na wpatrywaniu się w siebie w kompletnej ciszy. Allegra skanowała każdy milimetr twarzy chłopaka i mogła śmiało stwierdzić, że nic a nic się nie zmienił. Nie mogąc dłużej wytrzymać, rzuciła mu się na szyje prawie go przy tym dusząc. Zaskoczony chłopak zachwiał się robiąc krok do tyłu, lecz zaraz odzyskał równowagę i mocno objął brunetkę. Gdy tak stali, wtuleni w siebie poczuli przyjemne ciepło rozchodzące się po ich ciałach oraz niewyobrażalną ulgę i radość, która powoli wypełniała ich stęsknione serca.

Cardwell odsunęła się i z utęsknieniem spojrzała w niebieskie oczy chłopaka. Zawsze ich kolor kojarzył jej się z niebem, a niebo za to z wolnością, którą czuła będąc przy nim. Uśmiechnęła się i czule pogłaskała bruneta po policzku. Parker przeniósł swoją rękę, którą trzymał na jej biodrze na jej drobną dłoń, którą powoli przybliżył do swoich ust i patrząc prosto w jej brązowe oczy pocałował.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem. - wyszeptał, przyciągając ją do siebie.

- Ja też, Kai. - odparła wtulając się w jego tors i zaciągając zapachem jego perfum, za którym tak tęskniła. - Ja też.

- Czy to mój sweter? - spytał z nutką rozbawienia w głosie, gdy zauważył w co ubrana była dziewczyna.

- Może. - odparła zawstydzona. - Nie patrz się tak na mnie! - krzyknęła oburzona widząc rozbawienie w jego oczach. - Musiałam mieć przy sobie coś twojego inaczej bym zwariowała. - mruknęła pod nosem, lecz brunet doskonale wszystko usłyszał.

- Wyglądasz w nim o wiele lepiej niż ja, Cardwell. - powiedział tylko, a na policzkach dziewczyny zawitały rumieńce, które starała się za wszelką cenę zakryć włosami.

- Przestań. - szepnęła zawstydzona i spojrzała na swoje buty.

- Nie widzieliśmy się niewiadomo ile i po kilku sekundach rozmowy każesz mi przestać ciebie komplementować? - spytał unosząc jedną brew do góry, po czym zagwizdał. - Chyba trochę zdziczałaś. - stwierdził uśmiechając się wrednie.

Oburzona dziewczyna szybko uniosła głowę i z oburzeniem w oczach spojrzała na chłopaka.

- Malachai... - zaczęła, lecz nie mogła dokończyć swojej groźby, gdy zdała sobie sprawę z małej odległości dzielącej ją od chłopaka.

Serce postanowiło o wiele szybciej bić, a niewyjaśnione fale gorąca zaczęły zalewać jej ciało, gdy ich nosy się styknęły. Nie wiedząc kiedy wstrzymała oddech i zapatrzyła się w wypełnione czułością oraz miłością oczy chłopaka. Czuła jak te kilka sekund, podczas których to jego usta zbliżały się do tych jej, trwały w nieskończoność, lecz gdy wreszcie nadszedł ten wyczekiwany przez nią moment nie mogła opisać towarzyszącego jej uczucia.

Serce chciało wyskoczyć z jej piersi, a nogi stały się jak z waty i gdyby nie silne ręce chłopaka, które oplatały ją w talii, na pewno zaliczyłaby teraz bardzo bliskie spotkanie z podłogą. Tysiące motyli pojawiło się w jej brzuchu, gdy wplotła swoje palce w jego krótkie włosy odwzajemniając pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zachłanny.

Kai nie przerywając trwającej czynności, podniósł dziewczynę, która od razu oplotła go swoimi nogami w pasie. Specjalnie przygryzł jej dolną wargę, a gdy usłyszał cichy jęk nie zastanawiał się ani chwili dłużej i wszedł do domu, którego drzwi zamknął za sobą jednym, mocnym kopnięciem. Brunetka roześmiała się głośno, tym samym przerywając pocałunek.

Spojrzała w oczy chłopaka, w których jedyną rzeczą jaką mogła, wtedy zauważyć, było wręcz dzikie pożądanie i po chwili poczuła jak opada na dość sporą kanapę.

- I kto tutaj zdziczał. - mruknęła pod nosem, a widząc chytry uśmieszek chłopaka, przełknęła głośno ślinę.

Brunet górował nad nią i zaczął powoli schodzić swoimi pocałunkami niżej, zostawiając na szyi Allegry liczne, mokre ślady. Dziewczyna nieświadomie zacisnęła swoje ręce na jego koszulce i gdy poczuła jak dłoń Parkera wślizguje się pod materiał swetra, poczuła coś czego jeszcze nigdy nie czuła w jego towarzystwie, a było to czyste pożądanie.

Pierwszy raz w życiu pisałam taki „pikantny" rozdział, więc byłabym wam bardzo wdzięczna gdybyście napisali, co o nim sądzicie.

Emotional Addiction | Kai ParkerWhere stories live. Discover now