7. WODA

54 13 4
                                    

Gdy pierwszy raz Louisa stanęła na brzegu morza za lasem, wszystko dopiero się zaczynało.

Wiatr pachniał wspomnieniami, które miały dopiero nadejść; na wargach wciąż czuła smak lodów cytrynowych, a sukienka pamiętała jeszcze całe popołudnie spędzone na trawie.

To wtedy właśnie za jej pleców wyszedł Theo Parsley w czapce zrobionej z gazety i powiedział:

— Nie boisz się, że utoniesz?

Louisa nie wiedziała, co to strach. Spojrzała jedynie na niego szeroko rozwartymi oczami, a on bez słowa wyciągnął ku niej dłoń z garstką muszli.

Tamte wakacje były najsłodszymi wakacjami, jakich posmakowała Louisa. Szaleńczy bieg wybrzeżem, gdy na niebie jaśniała latarnia. Plecenie wianków na polanie za domem. Strużki rozpuszczonych lodów spływające leniwie po dłoniach. Obtarte kolana i odciski zaklejane pożyczonymi ukradkiem plastrami. Zapach szarlotki, którą mama Louisy robiła niemalże codziennie.

Tamte wakacje przypominały album ze zdjęciami.

Gdy ostatni raz Louisa stanęła na brzegu morza za lasem, wszystko się już kończyło.

Theo Parsley już nigdy miał nie stanąć obok niej na piasku i pokazać najzwyczajniejsze muszle na całej plaży, które dla nich równe były diamentom. Louisa już nigdy miała nie spojrzeć w horyzont i wbiec do morza z policzkami zaróżowionymi od wspomnień.

Już nigdy nic nie miało być takie proste.

Te wakacje były ostatnimi i smakowały najbardziej słono w całym świecie.

Smakowały łzami i morską wodą.

Theo Parsley miał już nigdy nie wrócić.

Brawura; #writetober ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora