.1.

163 6 0
                                    

pov lillie

Poraz  kolejny razem z Lara i Rose przekraczamy progi naszej szkoly. Nic juz nie bedzie takie  samo. Jestesmy  o rok starsze , o rok glupsze. Niektore nasze  znajomosci sie zakończyły , niektore niedlugo sie zaczną.

Idąc szkolnym korytazem  zmierzając ku naszym szafką razem z dziewczynami mijamy te wszystkie grupyki znanych, nieznanych, popychadeł , vipow, sportowcow,cheerliderki , naszą szkolną elite plastiku jak i mojego byłego już chlopaka Arri'ego. ( na koniec wakacji zdracił mnie w Rooby - cheerliderka i najwieksza  dziwka w szkole, kraza plotki ze przespala sie juz z każdym chlopakiem tej szkoly. )
- nie przejmuj sie Lillie jest wiele chlopaków na świecie- probowala pocieszyc mnie Lara.
-  Lara ma racje, widocznie nie byl ciebie wart, frajer i puszczalski dziwkarz.- slowa Lary potwierdzala Rose. na co wszystkie sie zaśmiałyśmy.
- dziekuje dziewczyny nie wiem co bym bez was zrobiła-  powiedzialam
- pewnie bys sie zabiła- uznała Rose
- masz racje.- potwierdzilam jej slowa- idzcie juz do klasy bo facetka od chemii bedzie sie znowu wydzierac a ja pójde jeszcze po książki.- odparlam a dziewczyny wykonaly polecenie.

Podążając w kierunku mojej szafki z numerem 108 zostałam „ brutalnie zaciągnieta" do meskiej szatni przez..... Paytona ruchacza wszystkiego Moormeiera. czego ten koles ode mnie chce?!!

- moge wiedziec po jaką cholere żeś mnie tu przyszwędał!!!?- unioslam troche ton glosu . w końcu mam chemie a nie chcemy przeciesz uwagi i to pierwszego dnia szkoly.

- mam propozycje nie do odrzucenia młoda damo- powiedzial z tym głupkowatym  bananem na twarzy

- jesli chodzi o twojego wiecznie  pobudzonego człąka to ja ci w tym nie pomoge... ale... pani od biologi powinna byc chetna...(jego mina wyrazala wszystko) ... przeciez widzialam jak ja posuwales na biorku zeby miec 5 na koniec idioto. jej jeki bylo slychac  w calej szkole.

- to nie to co myslisz ... z resztą.. ughhh.. nie o takie cos mi chodzi- staral sie wytłumaczyc.

- streszcaj sie moormeier bie mam zamiaru sterczec tu z tobą.- powiedzialam z  zazenowaniem

- wiem ze Vera( nazwisko  mojego bylego xx)  zdradzil cie z  Rooby.  Ty zapewne chcesz mu dac nauczkę.... a ja .... ja od dluzszego czasu chce pieprzyć Rooby  ale z niewiadomych przyczyn wybrala wlasnie tego kutasa a nie mnie.- powiedzial wkorwiony.

- spinaj dupe moormeier- powiedzialam

- chce zebysmy... ughh... udawali pare- ostatnie slowa powiedzial nieco ciszej.

- co?!!!!!- niemalze krzyklam

- to co słyszałaś Hunter. Chce żebyć udawała moją dziewczyne. Z czasem sie do mnie przekonasz- odparł

- nie ma mowy ze ede chodzic z takim czyms jak ty?!!!. Po pierwsze ja cie wcale nie znam a z opinii publicznej jestes typowym bogiem sexu. po drugie zeby udawać „ twoja" dziewczyne musiałabym zniżyć sie do twojego poziomu. Po trzecie pan Moormeier i dziewczyna?? prosze cie. Z tego co wiem to nie potrafisz kochac!!- powiedzialam juz ciut spokojniej.

- widzie ze sie nie dogadamy. A i skoro uwazasz ze mnie nie znasz to trzeba to zmienić!!- wyrwał mi telefon z reki i schowal go sobie do plecaka- dzisiaj czekaj na mnie przed szkolą. - odrzekł

- boze czy ty nie potrafusz zrozumiec slowa nie!!

- zawsze stawiam na swoim kochanie

- ugh bede czekac ale tylko dlatego ze zajebales mi telefon!!!

- no i to rozumiem- wyzszez sie

- wypusc mnie

Po tym jakze „ milym" incydencie wrocilam do klasy. po czym od razu wyszlam na przerwe.

- laska gdzie ty do jasnej cholery bylas?!!- zaczely na mnie wydzierac

- uspokujcie sie!!- wiec bylam...( opowieadzialam im wszystko ze szczegolami)... i co ja mam teraz zrobic??

- dawaj zotac dziewczyna na niby moormeiera!!- wrzeszczala Lara

- Lillie  pomysl tylko jakie bedą z tego kożyści. bedziesz szanowana wśród ludzi ze szkoly,  tylko pomys o tych imprezac dla vipow na ktore bedzie cie zabierał - rozmarzyla sie Rose

- a przede wszystkim Payton Ruchacz i  Arri  to smierteli wrogowie. Wyobraź sobie tylko jego mine ta yo ze spotykach sie z moormeierem.- podalam wystarczajaco dobry argument na to by sie zgodzic Lara.

- dobra zgadzam sie

- to idz go szukac!!!- Lara

- nie spieszy mi sie,  powiem mu to dzisiaj po lekcjach do zajebal mi telefon u misze sie z nim spotkać. - Ja

                             Po lekcjach

Poszłam na parking w celu odnalezienia sabochodu Srajtona. Co w sumie bie bylo wcale takie trodne poniewaz wokół samochodu stały same napalone na niego i jego kolegów cheerliderki a w sród nich Payton w samej osobie.

Uwaga biekna j niezależna ja zmieżam ku chodzącej zabawki do sexu. Łapiąc z nim kontakt wzrokowy chlopak uśmecha sie zadziornie wymija wszystkie laski, żegna sie z „ ziomeczkami" i wsiada do samochodu. myslałam ze chociaż mi drzwi otwozy ale nie pan Payton jest na to zbyt dumny.

- czesc- powiedzial z bananem na twarzy

- hej- odpowiedzialam- gdzie jedziemy??

- do mnie do domu- poinformował mnie payton

- ok

Przez cała droge nie rozmawialismy ze sobą. Ale po dotarciu Payton zaprowadzil mnie do swojego pokoju .  Rozsiadlam sie wygodnie na jego lozku kiedomy on siedzial przy biorku bazgrzac cos oo rekach ( xd kto tak jeszcze robi nudzi mu sie ???!! to co ci mnie zapraszal)

- zgadam sie- wypaliłam,   i w sumie  tez chcialam przerwac ta cisze.

- eeee.... a na co się zgadzasz??-zapytał zdezorientowany

- no na bycie twoja dziewczyną na niby  głabie.

- miło robić  z tobą interesy  Hunter-usmiechnął sie - a teraz do zeczy. Jeste steraz moja dziewczyną  wiec
chidzisz ze mna na imprezy, przychodzisz na moje mecze, siedzisz ze mna na stolowce( i tak wymienial ze ja pierdole)  to chyba wszystko

- ale  sie zmeczyles tym wymienianiem- ja

-  ta . chcesz cos do picia

- woda

- ok

U  Paytona bylam jakies 4 godziny po czym odziozl mnie do domu i powiedzial ze przyjedzie rano i pojedziemy razem do szkoły.

po pretocie do domu popisalam z dziewczynami i orzebralam sie w pizame i poszłam spać 

po pretocie do domu popisalam z dziewczynami i orzebralam sie w pizame i poszłam spać 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
the story of us life/P.M J.H D.HWhere stories live. Discover now