1 | czym jest samotność?

Start from the beginning
                                    

Podświadomie jednak wiedział, że ona już się nie obudzi.

Tamtej nocy słaby Levi umarł razem ze swoją matką.

***

Czuł, jak żołądek mu się kurczył, dostając wyraźne od niego sygnały. Zgiął się wpół, nie wiedząc, czy zaraz nie zwymiotuje lub nie zwinie się z bólu. Pod nos podchodził mu odór dochodzący z rozkładającego się ciała, które leżało ledwo metr od jego nóg, ciało, z jakiego uszła dusza.

Podciągnął delikatnie skrawek sukienki, by choć na chwilę zastąpić smród wonią Kuchel, albowiem kiedyś odzienie to należało do niej. Pragnął choć na chwilę poczuć zapach tejże dziwnej świeżości, by zażegnać przerażenie przed nieznanym. Podświadomie jednak czuł, że niedługo spotka się z matką, że padnie śmiercią głodową i zakończy tym swoją samotność, jakiej nigdy nie był gotów odczuć.

— Mamo, mamo, czym jest samotność?

Kuchel zaskoczona tym pytaniem, wzdrygnęła się na moment. Zaintrygowane spojrzenie jej syna zmusiło ją do szybkiej odpowiedzi.

— Mój drogi, samotność jest czymś, czego nie chce żaden człowiek — odrzekła cicho, widząc tulącego się do niej żarliwie Levi'a, którego uśmiech ukazywał rosnące zadowolenie i ciekawość. — To tak, jakbyś stracił mnie już na zawsze. Czujesz się samotny, gdy tracisz ważne ci osoby, gdy nie masz już przy sobie nikogo, komu mógłbyś się wyżalić. Bo wiesz, skarbie, że trzymanie w sobie uczuć...

— Jest złe — dokończył.

— I jest oznaką samotności — dopowiedziała, głaszcząc go po główce i ignorując nagłe odczucie osłabienia i duszności.

Usłyszał ciche skrzypienie i dźwięk otwieranych drzwi, któremu towarzyszyło nucenie nieznanej mu melodii, aż nagle dobiegł do niego męski głos, na jaki stawał się impulsywnie beznamiętny. Czy to znowu jakiś pan, który przyszedł do mamy, by zaraz dowiedzieć się, iż odeszła tydzień temu, a może dwa?

— Straciłaś sporo na wadze, Kuchel.

— Ona nie żyje.

Kenny przeszył go badawczym wzrokiem, by zaraz zrozumieć, że chuchro to niewątpliwie było jego siostrzeńcem. Spojrzenie kobaltowe, lecz bez wyrazu, zmęczone, ale tak ogromnie podobne do jej. Włosy smoliste, ciemniejsze od nocy, przydługawe, tłuste i brudne, odzienie, w jakim widział ją ostatnim razem. Tak, z pewnością dziecko to martwe w środku było tym, za co była ona gotowa oddać życie.

— A ty? — zapytał. — Czy ty żyjesz?

Levi patrzył na niego obojętnie, bez emocji, jakby nic już go na tymże świecie nie obchodziło.

— Whoa, moment, daj mi odetchnąć — odrzekł mężczyzna. — Ty mnie rozumiesz, nie? Twoje imię?

— Levi — odpowiedział chrypliwie, nie wiedząc po co mu ta informacja. Nie był zdolny mówić więcej, nie wtedy, gdy rozpacz wypalała w jego gardle milczenie. — Po prostu Levi.

— Levi — pokiwał głową i westchnął głośno, uświadamiając sobie, że nie ma innego wyjścia, jak zabrać ze sobą cząstkę Kuchel, nawet jeśli w istocie nie nadawał się na niańkę dla dzieci. — Ja jestem Kenny. Po prostu Kenny.

Chłopiec nie odpowiedział, nie zamierzał, Kenny rozumiał to doskonale. Rozumiał, choć nie chciał rozumieć.

— Jestem przyjacielem Kuchel — oznajmił. — Prosiła mnie, bym się tobą zaopiekował, gdyby coś jej się stało, no i psia mać, na moje nieszczęście wyzionęła ducha i teraz muszę sprawować nad tobą pieczę, dlatego idziesz ze mną. Truchło cię nie nakarmi. Ja zresztą też, na cholerę mam cię za darmochę karmić. Sam sobie na to zapracujesz.

attached | levi ackerman snk ffWhere stories live. Discover now