Rozdział 11: Kac

Beginne am Anfang
                                    

— Jego wyraz twarzy, Adorleno — warknęła dyrektorka. — Jakieś oznaki jego uczuć, ogólnych myśli?

— Wydawał się... szczęśliwy — oznajmiła Gruba Dama. — Bardzo miło mi podziękował.

McGonagall i Hermiona spojrzały po sobie ze zdziwieniem.

— Jesteś pewna, że to był pan Malfoy? — zapytała McGonagall.

— Tak, całkowicie pewna. To prawda, nie widuję go często, ale czasami odwiedzam portret Zaklinacza Węży w lochach...

— Czyli Malfoy był szczęśliwy? — McGonagall powiedziała z niedowierzaniem. — Jaki rodzaj szczęścia to był?

Hermiona potrzebowała całej samokontroli, żeby nie zadrżeć. Nie potrafiła zdecydować, o jakim rodzaju szczęśliwego Malfoya wolałaby w tej chwili usłyszeć.

— To był cudowny uśmiech — westchnęła Gruba Dama. — Tak słodki i otwarty...

— Czy ktoś wszedł do pokoju wspólnego po wyjściu Malfoya? — zapytała szybko Hermiona.

— Nie, kochanie — powiedział portret. — Oczywiście do przybycia pani dyrektor.

— Dziękuję, Adorleno. — McGonagall wróciła do środka, a tuż za nią podążyła Hermiona. Parvati przeganiała kilku pierwszoroczniaków z dala od ściany.

— Panno Granger — powiedziała cicho dyrektorka. — Czy wie pani, czy ktoś był z panem Malfoyem, zanim ten opuścił pokój wspólny?

Hermiona wzięła głęboki oddech. W tej kwestii nikt nie dowie się niczego nowego.

— Ja z nim byłam.

McGonagall nie wyglądała na zaskoczoną.

— Czy ktoś jeszcze był tu z wami?

— Nie — powiedziała. — Kilku uczniów weszło przez dziurę za portretem, kiedy rozmawialiśmy, ale udali się prosto do łóżek.

McGonagall zastygła na chwilę, a kiedy się odezwała, jej głos był... ostrożny.

— Proszę, opowiedz mi, co się stało.

— Tylko rozmawialiśmy — odpowiedziała Hermiona. Co było prawdą, za wyjątkiem tych kilkudziesięciu minut, które przespała. W tym czasie mógł prawdopodobnie wykonać napis z krwi. Mógł też ją przekląć lub skrzywdzić, ale tego nie zrobił. Czy rzeczywiście po prostu popijał whisky i patrzył, jak śpię? Drgnęła niespokojnie.

— Panno Granger?

Hermiona wyrwała się z zamyślenia. Dyrektorka mówiła do niej, a ona nie usłyszała ani słowa.

— Przepraszam?

Usta McGonagall zacisnęły się w cienką linię

— Zapytałam, o czym rozmawiałaś z panem Malfoyem.

Hermiona wzięła kolejny głęboki oddech.

— Rozmawialiśmy o quidditchu.

McGonagall uniosła brwi.

— Quidditchu?

— Właśnie został tegorocznym szukającym drużyny Slytherinu. I rozmawialiśmy o... starożytnych runach.

— O czymś jeszcze?

— O eliksirach — dodała spokojnie, wreszcie opanowawszy nerwy.

McGonagall skinęła głową.

— Tak, słyszałam o waszym imponującym osiągnięciu na Eliksirach. Coś jeszcze?

— Potem odprowadziłam go do wyjścia i poszłam do łóżka.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt