— Nie, myślę, że nie.
Hermiona nie mogła powstrzymać lekkiego dreszczu na ten nieoczekiwany dotyk, ale jej głos pozostał spokojny.
— Kim więc jesteśmy? — zapytała.
— Znajomymi.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Wolisz być moim znajomym niż przyjacielem.
— Zdecydowanie. — Piosenka się skończyła. Teo przestał tańczyć, puszczając Hermionę. — Prawdę mówiąc, zająłem dziś i tak już zbyt dużo twojego czasu. Dziękuję za wspaniałe przyjęcie i tobie, i Ginny.
— Wychodzisz? — zapytała. — Mam nadzieję, że Ron nie...
Uśmiechnął się do niej.
— Zdecydowanie nie. — Ujął jej dłoń, muskając ustami knykcie. — Po prostu pora iść. Dobranoc, Hermiono.
Odwrócił się i po chwili zniknął w dziurze za portretem. Hermiona zmarszczyła brwi. To był chyba ten słynny taktyczny odwrót. Bardzo subtelny. Bardzo ślizgoński.
Teo nie wrócił, więc Hermiona zatańczyła z Neville'em, potem z Seamusem i Deanem, próbując mocno naszpikowanego ponczu Gryfonów. Ginny i Zabini wymknęli się przez dziurę za portretem, zabierając ze sobą butelkę Ognistej Whisky od Slughorna.
Neville wyszedł wcześnie, mamrocząc coś o podlewaniu nasion następnego ranka „zanim się obudzą". Hermiona przeszła na piwo kremowe i kontynuowała taniec z zapałem, trzymając się na dystans od Malfoya. Spodziewała się, że chłopak odejdzie. Nie był zbyt towarzyski. Po prostu wycofał się w zacieniony kąt, sącząc swoją Syrenią Whisky. Lavender skradała się, żeby z nim porozmawiać. Nachylała się nad nim i poklepywała go po ramieniu, zanim przyjaciele znowu odciągnęli ją na bok. Parkinson zatrzymała się przy jego rogu, żeby zamienić z nim kilka ostrych słów, po czym odeszła, wściekła. Wszyscy go unikali.
W miarę upływu nocy tłum łączył się w pary, a Hermiona straciła Malfoya z oczu. Seamus i Dean wyszli z wieży, aby zapalić na błoniach mugolskie papierosy, by po kilkunastu minutach wrócić z Ronem, prowadząc go do dormitoriów chłopców. Niedługo potem Lavender podążyła za nimi z jakimś siódmoklasistą z Gryffindoru, głośno chichocząc i próbując zwrócić na siebie jak najwięcej uwagi. Zbliżała się północ, a Hermiona zrzuciła buty i zwinęła się na sofie przy kominku, żeby poczekać na Ginny, która nadal nie wróciła. Ten cały Zabini coś w niej widział. Lampa nad sofą zgasła, pozostawiając Hermionę w cieniu.
Musiała na chwilę przysnąć, ponieważ kiedy otworzyła oczy, pokój wspólny wydawał się ciemny i pusty. Fonograf grał cichą, spokojną melodię. Ale nie była całkowicie sama.
Malfoy siedział w fotelu naprzeciwko, z drinkiem w ręku i długimi nogami wyciągniętymi w jej kierunku. Jego twarz zwrócona była w stronę dogasającego ognia. Wpatrywał się w wątłe płomienie. Hermiona nic nie powiedziała, zamiast tego obserwowała jego profil, spiczastą linię szczęki, powolne trzepotanie grubych, ciemnych rzęs, blask ognia tańczący na bladej skórze.
— Nadal tu jesteś — powiedziała w końcu, podpierając się na łokciu.
Malfoy odwrócił głowę w jej stronę. Przemknął spojrzeniem po jej ciele rozciągniętym na sofie.
— Oczywiście. — Uniósł lekko różdżkę, a lampa nad nią zamigotała, rozbłyskując przyćmionym światłem.
Zamrugała sennie, patrząc na niego.
— Jesteś tutaj, aby ostrzec mnie przed Teo?
Pokręcił głową.
— Prędzej powinienem ostrzec jego przed tobą. Prawdopodobnie skończy spetryfikowany.
![](https://img.wattpad.com/cover/239565975-288-k24733.jpg)
YOU ARE READING
[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]
FanfictionWojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola książkowego. Będzie robić, co jej się tylko podoba, a każdy, kto jej się sprzeciwi, może cmoknąć konie...
Rozdział 10: Impreza u Gryfonów, Część II
Start from the beginning