Rozdział 10: Impreza u Gryfonów, Część II

Start from the beginning
                                    

Dennis wstał, wyszarpując ramię z uścisku Hermiony.

— Dobra — splunął. — Jakbym chciał tu zostać z tyloma pokręconymi sukami i czystokrwistymi dupkami...

— Wystarczy, Dennis — powiedziała spokojnie Hermiona.

Dennis prychnął niczym Malfoy, gdy ten był w wieku Gryfona.

— O tak, dobrze się bawisz, flirtując z wężami, prawda, Hermiono? Łatwo o wszystkim tak po prostu zapomnieć, co?

— O niczym nie zapomniałam — odparła. — Wszyscy po prostu staramy się żyć własnym życiem.

— Właśnie — skwitował gorzko. — Cóż, niektórzy nie mają takiej szansy. — Dennis rzucił Malfoyowi ostatnie groźne spojrzenie, zanim wbiegł po schodach prowadzących do dormitoriów chłopców.

Ron rzucił się w przeciwnym kierunku, krzycząc na Grubą Damę o wpuszczanie do środka węży, a Romilda Vane pognała za nim. Hermiona stała, ściskając w dłoni różdżkę. Ktoś wyprostował stół, a muzyka ponownie zaczęła grać.

— Podobają mi się te imprezy w Gryffindorze. — Usłyszała głos Pansy Parkinson.

Oczy Hermiony napotkały Malfoya. Nadal stał w pobliżu schodów, lekko wykrzywiając usta. Teo pojawił się nagle w polu jej widzenia, a ona zamrugała i odchrząknęła.

— Przepraszam za Rona — powiedziała, wsuwając różdżkę do magicznie rozszerzalnej kieszeni spódnicy — On jest...

— Nie ma za co przepraszać. Broniłaś mojego honoru. — Ujął ją za rękę i wciągnął z powrotem do tańca. Magiczny fonograf grał jazzową melodię, a Teo prowadził ich wdzięcznym krokiem w rytm melodii.

— Moja bohaterka — szepnął jej do ucha.

— Mówisz bardzo dużo bzdur, Teodorze — powiedziała Hermiona z uśmiechem.

— Mówię, mówię. — Oddalił ich od schodów, kontynuując taniec. Bez trzymanego drinka Hermiona mogła swobodnie położyć dłoń na ramieniu chłopaka, czując miękki materiał jego marynarki. Z bliska widziała, że jego jedwabny krawat był wysadzany drobnymi szmaragdami. Ach, ci Ślizgoni.

Próbowała odtworzyć beztroskie uczucie ich wcześniejszych tańców, ale okazało się ono nieuchwytne. Teo co rusz zerkał ku schodom, lekko marszcząc brwi.

— Jestem zaskoczony, widząc tutaj Dracona — powiedział.

— W Hogwarcie, czy na przyjęciu?

— To i to. — Spojrzał jej w twarz. — Czy on ci przeszkadzał?

Wzruszyła ramionami.

— Zdefiniuj „przeszkadzanie". Czy mnie zdenerwował i igrał z moimi przyjaciółmi? Tak. Czy okrutnie się nade mną znęcał i nazwał mnie szlamą? Nie. W tym roku jest całkiem grzeczny.

— Mogę coś z nim zrobić, jeśli chcesz.

Hermiona zachichotała.

— Chciałabym, aby ktoś choćby spróbował zrobić cokolwiek z Draconem Malfoyem.

Oczy Teodora zabłysły.

— Czy to wyzwanie?

— Nie. Szczerze mówiąc, nie warto, a jeśli zamierzasz być kolejnym Ronem, nie możemy być przyjaciółmi.

— Przyjaciele. — Zamyślił się. — Czy tym właśnie jesteśmy?

— Mam nadzieję.

Ręka chłopaka na talii Hermiony przesunęła się w górę, by delikatnie dotknąć nagiej skóry na jej plecach.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Where stories live. Discover now