Rozdział 8: Fiducia

Zacznij od początku
                                    

— Naprawdę muszę ci to wyjaśniać? Ten facet to jeden wielki kłopot. Oczywiście, że powinna trzymać się z dala od Malfoya! Wszyscy powinni trzymać się z dala od Malfoya!

Cholera, naprawdę nie miała tego na myśli. Spojrzała z powrotem na swój kociołek i oczywiście on już tam był. Trzymał tacę z butelkami, przeszywając ją lodowatym wzrokiem.

— Malfoy, ja...

— Krok pierwszy, Granger — powiedział krótko.

— Malfoy, ja...

— Krok... pierwszy — warknął przez zaciśnięte zęby.

— Co się dzieje? — zapytała Lavender, podchodząc z własną tacą. — Draco, wyglądasz na trochę spiętego, czy ona ci przeszkadza...

— Krok pierwszy — powtórzyła ostro Hermiona. — Trzy łyżeczki ropy z czyrakobulwy na mój znak, trzy, dwa, jeden...

Malfoy wrzucił ropę i skinął głową. Hermiona zaczęła odliczać od trzydziestu, gdy on szybko ważył jaja bahanki i przekładał je na mały talerz.

— Cztery, trzy, dwa, jeden... Teraz — powiedziała, a Malfoy zsypał zawartość talerza do kociołka. — Zamieszaj trzy razy w ciągu... Pięć, cztery...

Eliksir był szalenie zawiły, jednak jego złożoność koiła nerwy i Hermiony, i Malfoya. Przepis sprawiał, że warzenie eliksiru wielosokowego wyglądało przy nim niczym mieszanie lemoniady. Nie było miejsca na przerwy w koncentracji, więc szybko wpadli w jednostajny rytm, przy którym bez słowa wiedzieli, czego teraz potrzebuje drugie z nich.

Siedzący po drugiej stronie stołu Ron i Lavender dość wcześnie wpadli w kłopoty. Lavender wciąż dodawała niewłaściwe składniki i przypadkiem opryskiwała się ropą z bulionu. Ron nieustannie mylił czas i pod koniec wykrzykiwał tylko przypadkowe liczby. Para trzy razy musiała wyrzucić zawartość kociołka i zacząć od nowa, a ich wysiłki szybko przerodziły się w sprzeczkę o przepis i walkę o łyżkę.

Aby pozostać skupionym pośród chaosu, jaki opanował drugi koniec stołu, Hermiona i Malfoy pochylili głowy bliżej siebie. Dotarli do tej części procesu warzenia, która wymagała jednoczesnego dodawania składników, co mogło być naprawdę skomplikowane. Hermiona musiała liczyć i jednocześnie dodawać porcje węgorzy i liści rdestu, podczas gdy Malfoy również miał w pełni zajęte ręce, utrzymując porządek w składnikach, jednocześnie wlewając zawartości fiolek do kotła w regularnych odstępach czasu. Momentami Hermiona odnosiła wrażenie, że nawet oddychają synchronicznie, a jej serce zaczynało bić szybciej. Znajdował się tak blisko.

Poczuła ulgę, kiedy rozpoczęli zsynchronizowane mieszanie – przy użyciu dwóch łyżek było to trochę zagmatwane, ale wciąż łatwiejsze niż dodawanie składników. Hermiona odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na Malfoya z uśmiechem. Jego usta również wygięły się lekko. Hermiona zamrugała i prawie upuściła łyżkę, jednak zanim to się stało, ścisnęła ją mocniej, próbując odpowiedzieć mu spojrzeniem: „Nie miałam tego na myśli". Uśmiech Malfoya zbladł, ale wyraz jego twarzy wydawał się mniej nieubłagany niż wcześniej.

— Ostatni składnik — powiedziała, a chłopak skinął głową. Zmieszał krew smoka i śluz gumochłona w małej fiolce, po czym podał ją Hermionie. — Ja? — zapytała. Niemal niezauważalnie skinął głową.

Spojrzała na wskazówkę sekundową na zegarku, odliczając „Trzy... dwa... jeden...", po czym wlała zawartość fiolki do kociołka.

I kompletnie nic się nie stało. Hermiona i Malfoy spojrzeli na miksturę, a potem na siebie. Oboje oniemiali. Twarz Malfoya pociemniała, a policzki Hermiony rozgrzały rumieńce. Czyżby cała ich ciężka praca okazała się daremna...

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz