Rozdział 5: „Walka ze złem to zabawa!"

Zacznij od początku
                                    

— Kogo brakuje? — zapytała wróżka. — Ach, oto śliczny chłopiec! Wejdź, kochany!

Śliczny chłopiec w drzwiach okazał się być Malfoyem wślizgującym w ostatniej chwili do sali. Hermiona przygryzła wargę. Naprawdę starała się być miła, a Ron i tak pośmiał się dzisiaj już wystarczająco. Malfoy wyglądał na niewzruszonego, choć lekko podupadłego na duchu. Z gracją usiadł na pomarańczowym pufie po lewej stronie Hermiony, zachowując się, jakby rzeczywiście był „cudownym chłopcem", jak nazwała go przed chwilą ta niespełna metrowa wróżka. Hermiona nie potrafiła się z tym nie zgodzić.

— Zamknij się, Ronaldzie! — syknęła.

— Och, wszyscy jesteście uroczy! — zawołała profesor Dzwonek, uśmiechając się do Rona. — Masz taki melodyjny śmiech, mój drogi chłopcze. A twoje włosy są niczym letni zachód słońca! — zaświergoliła. Śmiech Rona przycichł, jakby chłopak się przydusił.

Hermiona ułożyła się wygodnie na pufie, wyciągając nogi. Oparła się pokusie wyciągnięcia różdżki i wydłużenia swojej plisowanej, mundurkowej spódnicy. Ron z lekkim uśmiechem leniwie spoglądał na jej nogi, a na jego twarzy i szyi pojawił się lekki rumieniec. Jego dłoń znajdowała się zaledwie kilka cali od jej uda. Jeśli mnie dotknie, przeklnę go.

— Aksamitka, dyrektor McGonagall, była tak miła, że zaprosiła mnie w tym roku do nauczania was zaawansowanej obrony przed czarną magią — kontynuowała profesor Dzwonek. — Jestem zaszczycona! Moja filozofia obrony jest dość prosta i można ją podsumować jednym zdaniem.

Machnęła dłonią w stronę tablicy, na której pojawił się różowy napis: Obrona Przed Czarną Magią — Walka Ze Złem To Zabawa!

— Wiem, że wszyscy macie już trochę doświadczenia w walce z czarną magią – dobra robota! Aksamitka prosiła mnie o... tak, kochanie, masz pytanie? Tak szybko? Moja droga, nie musisz podnosić ręki!

Hermiona opuściła dłoń, próbując nie przeszyć wróżki piorunującym spojrzeniem. Najwyraźniej wszystkie tegoroczne zajęcia miały zostać opanowane przez totalną anarchię.

— Tak, pani profesor...

— Dzwonku, proszę.

— Tak, Dzwonku... kim jest Aksamitka?

— Panią dyrektor McGonagall, oczywiście!

— Ale imię pani dyrektor to Minerwa — powiedział Ernie.

— Ach, tak — przytaknęła Dzwonek. — Ale wasza urocza dyrektorka jest Przyjaciółką Wróżek, mój drogi chłopcze.

— Przyjaciółką Wróżek? — powtórzyła Hermiona.

— O tak — oznajmiła sennie Luna. — Zauważyłam to już na pierwszym roku. Ma nad głową pierścień z małych bukiecików.

Dłoń Rona zbliżyła się do uda Hermiony, co skłoniło ją do odsunięcia się i przypadkowego trącenia w ramię Malfoya siedzącego po drugiej stronie. Czy te pufy muszą stać tak blisko siebie? Odwróciła się, zerkając na blondyna, którego oczy były niczym kruszony lód. Ciepłe słońce... droga woda kolońska... Hermiona odchrząknęła i spojrzała podejrzliwie na nauczycielkę.

— Tak, w rzeczy samej, moja Księżycowa Dziewczyno — zaćwierkała Dzwonek. — Aksamitka jest pięknym duchem, słodkim jak poranna rosa. — Zapadła krótka chwila ciszy, a cała klasa gapiła się na wróżkę. — Teraz czas na wasze pierwsze zadanie — kontynuowała jakby nigdy nic. Machnęła ręką, a na kolanach każdego z uczniów pojawił się zwój pergaminu.

— Chcę, żebyście wszyscy pomyśleli teraz o miłości — ciągnęła. — Miłości do rodziny, przyjaciół, miejsc i rzeczy, i tak, również o miłości romantycznej. — Siedząca naprzeciwko Hermiony Lavender spuściła wzrok i zarumieniła się. — Chciałabym, żebyście wszyscy dziś pisali w tym duchu. O miłości. Każdy z was ma na swoim zwoju czyjeś imię – zanotujcie po trzy rzeczy, które kochacie w tej osobie, a ta osoba z kolei napisze coś, co kocha w was. Luno, kochanie, my napiszemy o sobie nawzajem.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz