"Fight back." 1.11

Zacznij od początku
                                    

- Harry, co do cholery, nie. To nie jest tak proste. Nie możesz całować mnie i tańczyć ze mną i kupować mi śniadania i mówić, że wszystko jest magicznie naprawione. To tak nie działa. Musimy to skończyć i musimy ruszyć dalej i dlaczego do kurwy wybierasz, żeby robić to teraz, podczas naszego ostatniego pieprzonego dnia tutaj, Chryste.

- Bo nie dałeś mi innego wyboru. To jakby musiałem przyprzeć cię do muru. Powiedziałeś najwięcej od roku.

Louis nic nie mówi; został przyłapany. Harry kontynuuje.

- Ten ostatni rok, wszystko co robiłem to tęsknienie za tobą i czuję, jakbym miał cię ponownie. Nie mogę ponownie z tobą zerwać. Nie mogę przechodzić przez to ponownie. Nie jestem wystarczająco silny. Ledwo mogłem zrobić to za pierwszym razem - kręci głową, jakby to miało sprawić że Louis zmieni swoje zdanie. - Nie sądzę, że mogę wyrazić jak bardzo za tobą tęsknię. To jak... ciągle po ciebie sięgam i ciebie tam nie ma i czuję jakbym ledwo dawał sobie radę bez ciebie.

- To jest takie niesprawiedliwe - szepcze Louis. - Żebyś to teraz robił. Miałeś miesiące, żeby coś powiedzieć i zdecydowałeś, że teraz jest odpowiedni czas? Dwie godziny przed tym, jak mamy wyjechać stąd i wsiąść razem do samolotu? Po tym całym gównie, przez jaki przeszliśmy przez ostatni tydzień? Kurwa. - Zaciska swoje dłonie w pięści. - I nie dawaj mi tej przemowy. Ty jesteś tym, którym mnie zostawił.

- Nie chciałem, Louis - odpowiada, brwi zmarszczone. - Nigdy nie chciałem.

- Okej, super i to sprawia, że jest lepiej. Świetnie, czas się cofnął i wciąż jesteśmy razem. Dobra robota, Styles.

- Nie musisz taki być.

- Jaki być? Zły? Zirytowany? Tak zraniony, że nie mogę racjonalnie myśleć? Bo tak, myślę, że wolno mi 'być takim'. Zerwałeś ze mną i zostawiłeś mnie samego w zbyt dużym mieszkaniu i naszym kotem, który wiesz że bardziej ciebie lubi i zbyt wieloma zdjęciami i płytami i, i... - przeyrwa, dłonie wciąż ściśnięte po jego bokach, teraz jeszcze mocniej. Jego całe ciało jest na krawędzi. - I potem przyjechaliśmy tutaj i udawaliśmy, że jesteśmy tacy jak kiedyś i będę musiał spędzić kilka tysięcy nieprzespanych godzin by wrócić do miejsca, gdzie nie zalewam się łzami na wspomnienie o twoim pieprzonym imieniu.

Harry ciężko oddycha, jego oczy czerwone, nozdrza rozszerzone. - Wszystko co stało się pomiędzy nami przez ostatnie osiem dni są tym, za czym tęskniłem przez tak, tak długo - brzmi lekko desperacko, lecz łagodnie, jakby próbował nie przestraszyć Louisa. - Zrobiłem błąd. I teraz mam jasność. Jestem pewny.

- Dobrze dla kurwa ciebie, Harry - mówi Louis, kręcąc głową. - Miałem jasność od pięciu lat co do ciebie. I potem przechodzimy przez trudny okres i ty się do cholery wycofujesz. Nawet o nas nie walczyłeś.

- Czekaj, nie - Harry wstaje z łóżka, znajdując swoją parę bokserek, stając przed Louisem. - Ty też nie walczyłeś, Louis. Ja mogłem powiedzieć to na głos, ale obaj zakończyliśmy to miesiące wcześniej. Po prostu miałem pieprzoną odwagę by to powiedzieć.

- Pieprz się - mówi pod nosem, klatka piersiowa unosi się i opada. - Poważnie, pieprz się.

- Nigdy nie powiedziałeś cholernego słowa od miesięcy - kontynuuje Harry. - I potem kiedy powiedziałem ci, że chcę się wyprowadzić, ty powiedziałeś 'okej'. To wszystko, co miałeś do powiedzenia. Czy masz jakiekolwiek pojęcie co to mi zrobiło? Nie obchodziło cię to i ja po prostu... ty też nie walczyłeś - powtarza, tym razem bardziej bojaźliwie. - Louis, jak miałem naprawić to, kiedy ty mi nie pozwalałeś? Nie chciałeś mnie dopuścić. Ciągle mnie odpychałeś i wciąż nie wiem dlaczego.

Perfect Storm /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz