- Weź mi kawę.

Obserwowała go, jak szybkim krokiem idzie w stronę wejścia, a następnie przez przeszklone drzwi jak podchodzi do kasy. A może stało się coś, o czym nie chciał jej powiedzieć? Ale w takim razie dlaczego humor popsuł się mu w połowie drogi? Ani nikt do niego nie dzwonił, ani nie pisał. Po prostu zmieniła się pogoda, ale ciężko było jej uwierzyć, że to był powód takiej zmiany nastroju.

Po chwili Filip wrócił. Z papierosami, dwoma dużymi kubkami z kawą i hot dogami. Mai zrobiło się go szkoda, bo nie dość, że ledwo trzymał wszystko w rękach, o jeszcze śnieg zaczynał sypać coraz mocniej. Z tego współczucia aż otworzyła mu drzwi.

- Dzięki - powiedział, podając jej jedzenie. Stawiając kawę na desce rozdzielczej, Maja uważnie obserwowała, jak Filip w pośpiechu odpina guziki płaszcza. Złapał za pas, jednak nie zapiął go od razu, tylko obrócił się w jej stronę i złapał ją za rękę.

- Kochanie, przepraszam - powiedział skruszony. - Myślałem, że kontroluję sytuację, ale jednak trochę się denerwuję. No i ta zjebana pogoda... kilka lat temu w taką zimę wpadłem w poślizg. Rozpieprzyłem sobie auto, sam wyszedłem z kilkoma zadrapaniami, ale od tamtej pory nienawidzę jeździć w długie trasy w czasie śnieżycy.

- Boże, Filip - Maja odłożyła hot-doga. - Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?

- No... Maja, kiedy? Jak? - zaśmiał się, biorąc łyk kawy. - Kiedy się poznaliśmy? To nie są rzeczy, o których się mówi od razu.

- Ale mogłeś powiedzieć mi choćby dzień przed wyjazdem - zauważyła Maja. - Potrenowałabym wstrzymywanie oddechu, żeby ci nie zakłócać ciszy.

Spojrzał na nią z ukosa, biorąc do ręki hot-doga.

- Nie bądź złośliwa - westchnął.

- Mogliśmy pojechać pociągiem - mruknęła.

- Tak, pociągiem - mruknął, przełykając kęs. - Żeby nam ludzie dookoła robili sesje zdjęciowe?

- Mówiłeś, że nie jesteś osobą, którą interesowałyby się tabloidy - zauważyła Maja. Filip wywrócił oczami i zapiął pas. Kiedy odpalał silnik, dziewczyna spytała nieśmiało:

- To mogę włączyć te radio?

- No włącz, no - powiedział i ruszyli w dalszą drogę.

Do Ełku dotarli przed południem. Maja mieszkała w niewielkim domu jednorodzinnym na ulicy Wrzosowej. Z uwagi na to, że był położony na obrzeżach miasta, tamtejsza droga nie była zbyt często odśnieżana, co przysporzyło Filipowi jeszcze więcej nerwów, przedzierając się przez zaspy Gdy wreszcie udało się mu zaparkować przed pomalowanym na jasny kolor domem z ciemnobrązowym dachem, odetchnął z ulgą, ale nie na długo - kiedy wysiedli z auta, przypomniał sobie, że za chwilę czeka go spotkanie z być może przyszłymi teściami i żołądek znów związał się mu w ciasny supeł.

Ledwie przeszli przez furtkę, a drzwi wejściowe uchyliły się i stanął w nich Maciej Nowakowski, ojciec Mai. Uśmiechnięty od ucha do ucha, najpierw wyściskał córkę, a następnie wyciągnął dłoń do Filipa:

- Cześć, jestem Maciek.

- Bardzo mi miło - raper uścisnął dłoń, uważnie przyglądając się jego twarzy. Maja miała identyczne oczy co on, a do tego ten sam kształt ust. - Wchodźcie, wchodźcie.

Gdy zamknęły się za nimi drzwi, poczuli przyjemny zapach obiadu. Choć całkiem niedawno jedli hot dogi na stacji, oboje poczuli burczenie w żołądku.

- Proszę - kiedy zdjęli kurtki, Filip podał panu Nowakowskiego butelkę Johnniego Walkera.- O, nie trzeba było! Ale dziękuję bardzo - pokiwał głową, biorąc od niego butelkę. - Później chętnie wypijemy.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now