4.

6K 329 26
                                    

~Pokój Wspólny Slytherin'u~
-O patrz! Idzie księżniczka -zawołał Blaise -Dłużej się nie dało szykować? -zapytał ciemnoskóry
-Zamknij pizdę… -warknął Draco -Sam wstajesz o 4 rano żeby się uszykować -Pansy się zaśmiała na ten komentarz -A ty się nie śmiej mopsico nie jesteś lepsza od diabła.
-Dobra daj żyć! Idziemy na żarełko, bo nam wszystko gryfoni zjedzą! -powiedziała brunetka
~korytarz blisko Wielkiej Sali~
-No i ja jej wtedy… -Pansy gestykulowała opowiadając o swoich ostatnich ,,przygodach,,
-Malfoy!!! -wszyscy uslyszeli krzyk
-Czego ty ruda pokrako? -zapytał blondyn -O szlama! Wiataj -dodał
Gdy rudowłosy stawał się coraz bardziej czerwony na twarzy, Granger powiedziała:
-Oddaj nam Harry'ego. Wiemy, że jest on tylko problemem dla ciebie!
-Nie oddam wam go.
-Dlaczego?! -krzyknął Ron
-Ponieważ nie nadajecie się na opiekunów -stwierdził spokojnie ślizgon -i nie oddam wam czegoś co jest moje -dodał równie spokojnie
Wszyscy popatrzyli na Malfoy ze zdziwieniem.
-A teraz przepraszam ale jestem głodny -po tych słowach skierował się się do Wielkiej Sali, a jego przyjaciele za nim, ale Parkinson nie mogła się powstrzymać i pokazała język dwójce gryfonów.
-Stary co to miało być?! -krzyknął Zabini
-Prawda -odpowiedział krótko Draco
-Ale idioto powiedziałeś, że Potter jest twój -powiedział ciszej ciemnoskóry
-No bo jest mój. Jako mój zwierzak -Harry wystawił łepek za torbę, a Malfoy podrapał go za uchem.
Po tej krótkiej rozmowie usiedli na swoich miejscach przy stole Slytherin'u. Dziedzic fortuny Malfoy'ów zaczął jeść tosta, a Potter dostał kawałki ryby. Po chwili całą Wielką Salę wypełnił dźwięk skrzydeł porannej poczty. Każda sowa szukała właściciela, również czarny jak smoła puchacz Dracon'a. Usiadł przed nim a w dziobie trzymał czarną kopertę.
-Draco… -Pansy popatrzyła najpierw na kopertę, potem na swojego przyjaciela.
W oczach chłopaka zebrały się łzy. Trzęsącymi rękami otworzył kopertę. W środku był list, zdjęcie i wisiorek. Zaczął od listu:
,,Dracon'ie Luciusz'u Malfoy'u
Przekazujemy wyrazy współczucia. Pańska matka Narcyza Malfoy Black zmarła na skutek zaklęcia uśmiercającego Avady Kedavry. Przepraszamy ale nie znamy sprawcy zadanego zaklęcia. Ostatnią wolą pańskiej matki było wysłanie panu jej wisiorka którego dostała od swojej matki oraz jej zdjęcia z panem gdy miał pan rok. Przypisała również panu dom państwa Black'ów, ponieważ po śmierci Syriusza Black'a dom należał do niej, ma pan tam mieszkać przez każde wakacje do ukończenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Po jej ukończenia ma pan tam zamieszkać lub sprzedać. Uznała,że będzie pan tam bezpieczny, ponieważ dom jest otoczony barierami ochronnymi.
Z wyrazami szacunku Ministerstwo Magii,,
Po chwili list samoistnie spłonął, a Draco uciekł z Wielkiej Sali, a Potter widząc i treść listu i reakcję Dracona pobiegł za nim.
~W łazience Jęczącej Marty~
Blondyn siedział w kącie łazienki i płakał. Tak książę Slytherin'u płakał, jak małe dziecko. Jego matka została zabita. Jego koszmar się spełnił, ale teraz nie może płakać tylko znaleźć mordercę i się zemścić. Draco usłyszał miałkniecię.
-Spierdalaj Potter! -warknął blondyn, jednak kot go nie posłuchał i podszedł do niego.
Rozpaczony chłopak pogłaskał go i podniósł.
-Idziemy do dominatorium, ale na lekcje nie idziemy. Głowa mnie boli. -tłumaczył ślizgon.
~dwie godzinny później~
Malfoy leżał na na łóżku, przebrany w bluzę z godłem domu Salazara i zwykłe spodnie dresowe. Harry leżał na jego brzuchu i był głaskany. Do pokoju starszego chłopaka wyszedł postrach Hogwartu, czyli Severus Snape we własnej osobie.
-Draco dlaczego nie było cię na lekcjach?! -spytał zdenerwowany
-Moja matka nie żyje -powiedział spokojnie
Złość Severusa momentalnie opadła, alepo chwili przybrał swoją bez emocjonalną maskę.
-Mam dla ciebie dobrą wiadomość -powiedział powoli
-Co takiego? -zapytał Malfoy
Profesor nic nie mówiąc podał Draconowi małą fiolkę z fioletowym płynem w środku.   

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciekawe co Snape wymyślił?

My kitty (Drarry)Where stories live. Discover now