ZUSIA 1 - Zuza i Asia [Zuza]

616 20 16
                                    

Od kilku dni czułam się tak jakoś dziwnie, nieswojo. Bałam się tego, co miałam w głowie i naprawdę nie uważałam tego za w stu procentach normalne, a na pewno, było to bardzo nieodpowiednie. Nigdy bym nie podejrzewała siebie o coś takiego, ale ostatnim czasem, zaczęłam sama siebie zaskakiwać i to dość mocno. Najpierw romans z Krzyśkiem, a teraz to... Sama już nie wiem, co było gorsze. Jedyne, co wtedy wiedziałam to, to, że powinnam być od niej jak najdalej, nie chciałam aby moje uczucia się umacniały. Niestety, los był przeciwko mnie.
- Zuza - usłyszałam nagle. Czekałam w pokoju na Wojtka, mieliśmy już kilkanaście minut temu wyruszyć na patrol, jednak mój kolega, po prostu się spóźniał.
- Coś się stało, pani komendant? - spytałam.
- Gdzie sierżant Niedźwiecki?
Zupełnie nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Z jednej strony, nie chciałam okłamywać Jaskowskiej, ale z drugiej, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli ja bym była na miejscu Wojtka, to ten na pewno by mi pomógł, dlatego też postanowiłam go kryć i dość szybko, nie zastanawiając się dłużej, rzuciłam:
- W toalecie... Zaraz przejdzie.
Okazało się jednak, że nie był to zbyt dobry ruch z mojej strony. Jaskowska przejrzała mnie na wylot.
- Podkomisarz Kowal, sierżant Niedźwiecki dzwonił do mnie przed chwilą, że nie da rady dziś przyjść do pracy... - powiedziała i wymownie na mnie popatrzyła. Zrobiło mi się niesamowicie głupio.
- Przepraszam, pani komendant... - westchnęłam. - Po prostu...
- Zuza, uznajmy, że tej sytuacji nie było - przerwała mi.
Najbardziej zastanawiała mnie w tamtym momencie jedna rzecz, bo skoro Wojtek nie wyjedzie dziś ze mną na patrol, to kto inny? Naprawdę marzyłam, żeby była to właśnie ona, ale trochę tego się bałam. Miałam jakieś złe przeczucia, że tak najzwyczajniej nie zdołam przez tyle godzin ukrywać tego, co do niej czułam.
- Z kim będę jeździć? - odparłam pośpiesznie. Miałam obawy, co mogę zaraz usłyszeć.
Jaskowska nawet nie zdążyła odpowiedzieć, bo gdy już chciała to zrobić, Aśka po prostu weszła do pomieszczenia. Przeszło przeze mnie jakieś takie dziwne, ale tak bardzo przyjemnie ciepło.
- Cześć - uśmiechnęła się do mnie. Aż zabrakło mi tchu.
- Hej - rzuciłam szybko. - Rozumiem, że będę dziś jeździć z Asią, tak? - zwróciłam się do komendant i modliłam się, aby ta to potwierdziła.
- Dokładnie. Zostawię was same. Powinnyście już się zbierać - Jaskowska wyszła z pomieszczenia, a ja tak po prostu zagapiłam się w Zatońską.
Miała tak piękne, duże brązowe oczy, cudowne usta, o których już nieraz marzyłam. Pragnęłam ich dotknąć, pocałować. W ogóle, Aśka była wspaniałą kobietą, niesamowicie na mnie działała.
- Zuza - Zatońska wyrwała mnie z natłoku myśli. - Wszystko w porządku? Od kilku minut ciągle się we mnie wgapiasz - zaśmiała się. Zrozumiałam, jak to musiało żałośnie wyglądać. Zdałam sobie też sprawę, jak trudny będzie dla mnie ten patrol. Bałam się, że takich sytuacji jak tak, będzie więcej.
- Zapatrzyłam się. Przepraszam, Asia - westchnęłam.
- Na mnie? - Zatońska puściła do mnie oczko, a ja uśmiechnęłam się i mimowolnie przygryzłam przy tym wargę.
Nie umiem tego kompletnie wytłumaczyć, te uczucia były silniejsze niż ja i naprawdę nie potrafiłam ani nich, ani siebie kontrolować. Doskonale jednak wiedziałam, że nie mogę powiedzieć Aśce o tym wszystkim, bałam się, że to tylko jednostronne, że mnie odrzuci, a może i weźmie za jakąś wariatkę, bo przecież Zatońska nigdy nie dawała nawet najmniejszego sygnału, który mógł mówić o tym, że interesują ją kobiety. Patrząc na to z drugiej strony, ja siebie też o to nigdy bym nie podejrzewała, więc była we mnie jakaś mała nadzieja.
Początek patrolu zleciał nam dość szybko i w naprawdę przyjemnej atmosferze. Musiałam siebie tak bardzo kontrolować, żeby tylko nie zrobić znów nic głupiego, jednak prawda była taka, że po prostu marzyłam by chociażby przytulić Aśkę, poczuć jej zapach, jej ciepło, jej ciało...
Jeździłyśmy po wrocławskich ulicach, gdy Zatońska nagle wpadła na pomysł, żebyśmy odebrały przerwę. Jako dowódca, od razu się zgodziłam, bo przecież i tak nic ciekawego tego dnia się nie działo, więc jazda i gapienie się bez większego celu, i tak zbytnio nie miało sensu. Dyżurny wyraził zgodę, więc postanowiłyśmy udać się do jednej ze znanych nam dobrze knajpek, aby zjeść coś ciepłego.
- Na miejscu czy na wynos? - spytała pani przy kasie. Planowałam zjeść to w środku, ale zauważyłam, że Aśka wygląda na jakąś dziwnie smutną, dlatego też szybko zabrałam jedzenie i postanowiłam z nią szczerze, na spokojnie o tym pogadać.
- Dlaczego wzięłaś na wynos? Mogłyśmy zjeść w restauracji - spytała wyraźnie zdziwiona Zatońska, gdy wychodziłyśmy z lokalu.
- Zaraz się dowiesz, chodź - rzuciłam i złapałam ją za rękę, a następnie udałyśmy się w stronę radiowozu. Nie potrafiłam siebie kontrolować. Miałam tylko ogromną nadzieję, że Aśka nie odbierze źle tego gestu, w końcu byłyśmy dobrymi koleżankami i chwycenie jej za rękę może nie wyglądało, aż tak dwuznacznie? Sama już nie wiem, ale wtedy liczyłam, że nie.
- O co ci chodzi, Zuza?
- To... - zaczęłam. Nie umiałam znaleźć nawet słów. Najwyraźniej Zatońska zauważyła, że coś jest na rzeczy, a jej ton nie wskazywał na to, że cokolwiek do mnie może czuć. - Ja po prostu... - westchnęłam, oparłam się o radiowóz i na nią spojrzałam.
Popatrzyłyśmy sobie głęboko w oczy, zapomniałam już o wszystkim. Wtedy liczyła się tylko Aśka. Tak bardzo pragnęłam zrobić pierwszy krok, pocałować ją, nawet pomimo tego, że nie wiem, czy ona by tego chciał, jednak cholernie się bałam.
- Zuza, co się z tobą dzieje? - spytała.
- Przepraszam - rzuciłam, gdy już się chociaż trochę otrząsnęłam i wróciłam na ziemię.
- Ale za co?
- Za to, że cię tak złapałam za rękę... Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło. Przepraszam, Asia. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało... - próbowałam się wytłumaczyć, ale Zatońska po chwili zaczęła się śmiać, a a ja zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego. - Ale... - westchnęłam.
- Od samego początku pytam cię, dlaczego nie chciałaś zjeść na miejscu - powiedziała, a mnie spadł kamień z serca, ale też poczułam się okropnie głupio. Dopadło mnie po prostu ogromne zażenowanie.
- Asia... - odparłam szybko. - Przepraszam.
- Nie masz przecież za co - powiedziała, a następnie usiadła koło mnie na radiowozie. - Przynajmniej nieźle się uśmiałam, więc dziękuję - Zatońska pogładziła mnie po ramieniu. Zupełnie bym się tego nie spodziewała. - Ale ciągle mi nie odpowiedziałaś, dlaczego nie chciałaś zjeść na miejscu?
- A może pani starsza posterunkowa mi powie? - zaśmiałam się. - Asiu, martwię się... Cały dzień chodzisz jakaś taka smutna. Coś się stało? Wiesz, miałam piątkę z psychologii, więc trochę znam się na ludziach.
- Pokłóciliśmy się trochę z Szymonem - westchnęła. Może to zabrzmi podle, ale ta wiadomość naprawdę mnie ucieszyła. Wiedziałam, że to idealny moment by zawalczyć o swoją miłość, ale strach tak niesamowicie blokował całą mnie i lęk przed odrzuceniem był chyba silniejszy niż ja. - Ale nie chcę cię tym zamęczać...
- Nie zamęczasz - uśmiechnęłam. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć i jeśli będziesz chciała pogadać, to wal śmiało - rzuciłam, a następnie odważyłam się troszeczkę i moja ręka powędrowała na jej kolano. Bałam się, jak Aśka na to zareaguje, ale całe szczęście, naprawdę pozytywnie,bo  położyła swoją dłoń na mojej i mocno ją ścisnęła.
- Dziękuję, Zuza - powiedziała. - Dobrze cię mieć.
Byłyśmy siebie tak blisko, jak jeszcze chyba nigdy. Serce waliło mi niemiłosiernie mocno, ręce zaczęły się pocić, a źrenice miałam chyba jak po najlepszych prochach. Postanowiłam zrobić to na co tak długo i już naprawdę za długo czekałam. Zbliżyłam się do niej, a nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Widziałam, że Aśka jest dość zdziwiona tym, co robię, ale miałam tak ogromną nadzieję, że jej się to spodoba. Już prawie ją pocałowałam, gdy jak zawsze w najmniej odpowiednim momencie, odezwał się dyżurny.
- 06 dla 00 - usłyszałam. Zatońska szybko oderwała się ode mnie i odeszła w kompletnie drugą stronę niż ja. Bałam się, że mogłam ją wystraszyć czy coś.
- Zgłaszam - powiedziałam do radia. - Jacku, mamy jeszcze przerwę...
- Wiem, wiem - odparł. - Musicie szybko wracać na komendę, jesteście potrzebne.
- Okej, będziemy zaraz. Bez odbioru - rzuciłam szybko i udałam się do Zatońskiej. - Dyżurny każe nam szybko...
- Słyszałam - przerwała mi. Odpowiedziała tak zupełnie nijako, w jej tonie nie dało się nic odczuć, a jeśli już to najbliżej było to złości, smutku. Zraniło mnie to trochę, jednak wiedziałam, że to ja jestem winna tej sytuacji.
W drodze na komendę nie odezwałyśmy się do siebie nawet słowem. Bałam się cokolwiek powiedzieć, żeby nie pogorszyć tego, co wtedy między nami było. Najwyraźniej wystraszyłam Aśkę swoim zachowaniem i czułam się z tym naprawdę głupio, przecież nie to było moim celem.
Wtedy też zdałam sobie sprawę z tego, że Zatońska najprawdopodobniej nie darzy mnie takim uczuciem jak ja ją, byłam dla niej jedynie koleżanką z pracy, a ja głupia, źle odczytałam te sygnały. Chociaż, one nawet nie były sygnałami, a zwykłym przyjacielskim zachowaniem. Nie chciałam tracić naszej relacji, ale przez moment pomyślałam, że to może nawet i lepiej, bo przynajmniej wiedziałam na czym stoję i, że nie powinnam robić sobie jakichkolwiek nadziei na związek z Aśką.
Weszłyśmy na komendę i od razu udałyśmy się do dyżurnego, tam dowiedziałyśmy się, o co chodzi i do czego jesteśmy potrzebne. Policja już od jakiegoś czasu miała na oku dość sporą grupę zajmującą się handlem ludźmi, zmuszali też dziewczyny do prostytucji, obiecując pozornie zwykłą pracę w barze. W końcu pojawiło się o ogłoszenie o nowym naborze, musieliśmy to wykorzystać i jedna z nas miała iść tam jako kandydatka właśnie do pracy, a następnie ogarnąć cały teren.
- Teraz tylko pytanie, która z was? - powiedział dyżurny, a ja z Aśką na siebie popatrzyłyśmy.
- Pójdę - rzuciła stanowczo Zatońska.
- Jesteś pewna? - zwróciłam się do niej. Naprawdę, bałam się, że może grozić jej wielkie niebezpieczeństwo, nie chciałam jej na to narażać.
- Zuza, to nie pierwsza taka akcja i nie ostatnia. Dam sobie radę.
Nie było co kłócić się z Zatońską. Wiedziałam, że jeśli sobie coś postanowi, to tak już jest. Modliłam się tylko, żeby nic jej się nie stało, żeby nikt jej w żaden sposób nie skrzywdził. Wiedziałam, że to złamało by nie tylko ją, ale też mnie.
Mieliśmy już wszystko przygotowane, nie angażowaliśmy do akcji jednak antyterrorystów, bo Aśka miała iść tylko na moment i udawać zainteresowaną ogłoszeniem, nie było żadnego większego niebezpieczeństwa.
Pojechaliśmy na miejsce wraz z aspirantem sztabowym Bachledą oraz aspirant Mróz, tak na wypadek, gdyby byli potrzebni. Zatońska miała dawać znać, gdyby działo się cokolwiek złego, poza tym mieliśmy ją cały czas na podglądzie, to troszeczkę mnie uspokojało. Jednak po kilkunastu minutach straciliśmy z Aśką kontakt. Wystraszyłam się.
- Wchodzimy - powiedziałam stanowczo.
- Zuza - zwrócił się do mnie Bachleda. - Spokojnie, nic złego się z nie dzieje.
- Skąd ta pewność?
- Doskonale wiesz, że podgląd czasem lubi się sam wyłączać, gdyby Aśce groziło niebezpieczeństwo, dałaby nam znać.
- Nie - rzuciłam szybko. - Mam złe przeczucia, wchodzimy.
Całe szczęście, to właśnie ja dowodziłam tą akcją, więc nie musiałam nijak brać od siebie słów Bachledy. Jakiś głosik w głowie podpowiadał mi, że robię dobrze, ale naprawdę bałam się, że mój kolega ma rację i Aśce nic złego się nie dzieje, a ja po prostu zbytnio histeryzuję i swoim zachowaniem mogę spalić całą akcję.
Ostrożnie weszliśmy do budynku, sprawdziliśmy prawie wszystkie pomieszczenia. Zaczęłam się bać, że zdążyli już chociażby porwać Zatońską i nie odnajdziemy jej tak łatwo, gdy znaleźliśmy ją w jednym z pokoi w piwnicy. Nie była jednak sama, stał nad nią dość postawny i dobrze zbudowany mężczyzna, w ręce trzymał jej koszulkę oraz kurtkę wraz z poglądem. Zapewne zdał sobie sprawę, że Aśka jest z policji i chciał jej coś zrobić, skrzywdzić.
- Zostaw ją! Natychmiast! - krzyknęłam, jednak mężczyzna jakby nic sobie z tego nie robił. - Zostaw albo strzelę!
Naprawdę byłam w stanie nawet go od tak zabić, aby tylko uchronić Zatońską. Na szczęście, facet po chwili zdał sobie sprawę chyba jak w fatalnej sytuacji jest i, że nie ma z nami nawet najmniejszych szans. Zostawił Aśkę w spokoju, a ja szybko do niej podbiegłam, natomiast Bachleda wraz z Mróz zajęli się jego zatrzymaniem.
- Zuza... - westchnęła Zatońska.
- W porządku? - spytałam klękając przy niej. Poczułam ogromną ulgę, gdy zobaczyłam ją całą i prawdopodobnie zdrową.
- Tak - rzuciła szybko i tak po prostu się do mnie mocno przytuliła. Zdziwiła mnie tym ruchem, ale też niesamowicie ucieszyła. W końcu miałam tak blisko kobietę, którą naprawdę pokochałam.
Aśka uparła się, że nie potrzebuje pomocy lekarza i mam nie wzywać karetki, a ja nie chciałam się z nią kłócić, więc zgodziłam się. Po załatwieniu wszystkiego na miejscu, nastąpił już koniec naszej pracy, dlatego też dość szybko wróciłyśmy na komendę.
- Cześć - rzuciłam, gdy skończyłyśmy już wypełniać raporty i chciałam udać się do domu.
- Zuza, możemy pogadać? - powiedziała Zatońska podchodząc do mnie.
- No jasne, ale coś się stało?
Naprawdę bałam się, że może chodzić jej o to moje dzisiejsze zachowanie. Nie chciałam jej w żadne sposób zranić, po prostu uczucia do niej, które miałam w sobie, mnie przerosły.
Asia popatrzyła mi głęboko w oczy i złapała mocno moją rękę. Kompletnie już zgłupiałam, nie wiedziałam, czy Zatońska może coś do mnie czuć, czy po prostu chce być miła i z każdą ze swoich koleżanek obchodzi się właśnie w tak bliski sposób.
- Stało się, Zuza - rzekła, a przez moje ciało po prostu przeszedł dreszcz. Wzięłam głęboki oddech i jakbym wyczuwała, że za moment może zdarzyć się coś złego.

ONE SHOTS - Policjantki i PolicjanciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz