25

174 12 6
                                    

Oddałam strzał i pierwszy ochroniarz upadł na ziemię.
Strzelanina rozpoczęła się na dobre. Zauważyli mnie i musiałam zmienić pozycję. Strzelali do mnie a ja do nich ale nie mogłam trafić.
Ukryłam się za zaparkowanym autem.
Kolejny strzał i krzyk jednego z mężczyzn.
-Stój szmato- usłyszałam krzyk i natychmiast rzuciłam się do ucieczki.
Wbiegłam do domu ale tam czekało więcej ludzi.
Ukryłam się za leżącym stołem i oddałam kilka strzałów.
Tym razem nie trafiłam ale poczułam jak cieplna krew spływa po mojej nodze.
Z trudem mogłam się poruszać.
Zostało mi czterech ochroniarzy ale nie dam rady tego zrobić.
Gdzie jest Gandia?
Nie mogłam się poddać w takim momencie.
Jeśli się teraz poddam oni mnie zabiją i tak skończy się nasza historia.
-Dla Ciebie Andres-wyszeptałam cicho do siebie i ruszyłam prosto przed siebie strzelając.
Nie patrzyłam co robię ale chciałam ich zabić.
Obejrzałam się za siebie a później nie pamiętam już nic.

Obudziłam się przywiązana do krzesła w ciemnym pokoju.
-Znów się spotykamy- powiedział Gandia wchodząc do pokoju z uśmiechem na ustach.
Nie miałam siły krzyczeć ani nic powiedzieć.
Gandia wyjął nóż i już myślałam, że mnie zabije ale ten jednak przeciął sznury.
Bez opamiętania rzuciłam się na niego i wyrwałam nóż z jego dłoni.
Raniłam go kilka razy a później poczułam jak jego ręka ląduje na mojej twarzy.
Upadłam na ziemię a mężczyzna tylko się śmiał.
Wycelował we mnie pistoletem i strzelił.
Ja jednak ominęłam pocisk i szybko podniosłam się na równe nogi.
Mężczyzna strzelał jeszcze kilka razy.
Uciekłam z pokoju i pobiegłam schodami na górę.
Wbiegłam do kuchni i chwyciłam nóż leżący na blacie.
Schowałam się za szafkę i czekałam.
Gandia wszedł do kuchni i chyba mnie nie zauważył.
Wlał do czajnika trochę wody i wsypał dwie łyżki kawy do kubka.
-Jesteś tutaj wiem to- powiedział.
Wstałam z podłogi i rzuciłam się na niego z nożem.
Tym razem musiał to przewidzieć bo szybko uniknął ciosu i sprawnym ruchem odebrał mi nóż.
Zranił mnie w brzuch a ja upadłam.
Przypomniałam sobie wszystkie spojrzenia Andresa i nasze pocałunki i po raz kolejny wstałam z podłogi.
Chwyciłam czajnik z gotującą  się wodą i wylałam jego zawartość wprost na mężczyznę.
Dało się słyszeć krzyk pełen bólu.
Wziął z szafki tasak i zaczął nim machać.
Chyba nie wiedział dobrze ale i tak zdołał mnie zranić.
Nie czułam bólu przez napływ adrenaliny.
Nie czekając na nic znów chwyciłam nóż i wbiłam go w brzuch mężczyzny.
Upadł na podłogę a ja odetchnęłam z ogromną ulgą.
Wtedy usłyszałam strzał i zrobiło się ciemno.
Ostatnie co pamiętam to światła karetki pogotowia i ryk silnika.

✔Eternity |Dom z papieruWhere stories live. Discover now