20

267 18 10
                                    

Dzień wydawał się być nadzwyczaj spokojny. Ja i Andres zwiedzaliśmy Tokio i próbowaliśmy lokalnego jedzenia.
Jeśli tak ma wyglądać nasze życie to nie chcę aby się skończyło.
Wieczorem gdy Andres wyszedł z pokoju aby zapytać o coś w hotelowej recepcji chciałam zrobić mu niespodziankę i założyłam bieliznę, którą dostałam od niego jeszcze przed ślubem.
Leżałam już ubrana na łóżku i czekałam.
Zastanawiałam się jak to z nami jest. Na początku się go bałam i chciałam uciekać tak daleko jak się da. Wiele się od tego czasu zmieniło.
Chociaż to tylko kilka miesięcy czuję jakby minął rok a może kilka lat.
Andres i Berlin to jakby dwie osoby w jednym ciele.
Berlin to groźny przestępca i porywacz, którego poznałam w mennicy i który mnie porwał.
Andres to przystojny, bogaty i kochający mężczyzna. Jest delikatny i seksowny, to w nim się zakochałam.
Zastanawia mnie to co mówił, że musimy uciekać.
Czy Tokio to bezpieczne miejsce? Przed kim uciekamy i dlaczego?
Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos pukania do drzwi apartamentu.
-Możesz wejść...-powiedziałam starając się aby mój głos brzmiał seksownie.
Jakie było moje zdziwienie kiedy do pokoju zamiast Berlina wpadł inny mężczyzna.
Nie dał mi nic powiedzieć bo błyskawicznie przyłożył mi do ust tkaninę nasączoną jakimś płynem i straciłam przytomność.
Jak przez mgłę pamiętam jego wygląd.
Był on wysoki i dobrze zbudowany. Miał na sobie czarny t-shirt i tego samego koloru spodnie.

Obudziłam się najprawdopodobniej w bagażniku samochodu.
Słyszałam jak pracuje jego silnik, więc musieliśmy gdzieś jechać.
Ręce i nogi miałam związane a usta zaklejone taśmą.
Po dłuższym czasie obudziłam się znów ale w innym miejscu. Musiałam znów stracić przytomność bo nie pamiętam co się działo.
To już drugie porwanie w tak krótkim czasie.
Teraz siedziałam w jakimś pomieszczeniu.
Było mi zimno a na sobie miałam tylko wcześniej założoną bieliznę i hotelowy szlafrok, który ani trochę nie chronił przed zimnem.
W pokoju gdzie się znajdowałam było tylko małe okno przez które wpadało niewiele światła słonecznego.
Nie próbowałam nawet krzyczeć bo wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy i nikt mi nie pomoże. Miałam chyba tylko nadzieję, że Andres mnie uratuje.

Po jakimś czasie do pokoju wszedł ten sam mężczyzna z hotelu i zabrał mnie do innego pomieszczenia.
Bardzo się wystraszyłam kiedy okazało się, że poznaję ten pokój. Pomieszczenie było puste i w całości pomalowane na kolor biały, zupełnie jak w moim śnie.

_____
Mam dla was niespodziankę.
Już powoli kończymy "Eternity" a później pojawi się coś nowego z lcdp.
Zapraszam też na moje nowe opowiadanie "Crossing The Line" z KS
Next-wtorek

✔Eternity |Dom z papieruWhere stories live. Discover now