Prolog.

660 24 2
                                    

- Jess! Złaź na dół! - Usłyszałam krzyk mojego taty. - Ile dziewczyna może siedzieć w łazience!
- Jak widać długo - odpowiedziała moja mama.
- Sara jakoś zawsze może się wyrobić na czas, nie to, co nasza księżna Jess.  - Burknął Luke. Odetchnęłam głośno i zamknęłam laptopa. Od jakiś trzydziestu minut siedzę na łóżku u siebie w pokoju i przeglądam instagrama. Założyłam konto jakiś czas temu, bo kocham robić zdjęcia. Nieważne, komu, czemu, dniem czy w nocy. Kiedy mam w ręce aparat przenoszę się do innego świata. Właśnie, dlatego poszłam do liceum gdzie był profil fotograficzny. Lubię od czasu do czasu poprzeglądać zdjęcia innych, a moje rzadko wrzucam. Nigdy, ale to nigdy nie dodałam zdjęcia, na którym jestem ja. Co to, to nie. Nic nie poradzę na to ze jestem nie fotogeniczna. Wielkie dzięki kochani rodzice... W sumie to chyba nie powinnam mieć do nich pretensji, bo moje rodzeństwo mogłoby być na okładce każdej gazety. Nie wiem, co jest ze mną nie tak. Oni zawsze byli ode mnie lepsi... No weźmy takiego Luke'a. Jest dwa lata ode mnie starszy i oczywiście zawsze musi się rządzić. Rodzice kochają porównywać mnie do swojego ukochanego syneczka. Czasem czuje ze nawet bliźniaczki z mojej klasy są mniej porównywane do siebie niż ja i Luke. To jest strasznie irytujące. A to, co irytuje mnie, bawi mojego brata. Wiec, kiedy tylko może podrzuca rodzicom jakiś głupkowaty temat żeby tylko mnie zdenerwować. A Sara... Sara ma jedenaście... Nie, dwanaście lat i odkąd tylko pamiętam zawsze wtryniała nos w nie swoje sprawy a ja za to obrywałam. To wskazuje jedynie na to ze to właśnie ona jest "córeczką tatusia". Sara chce nowy rower... Tatuś pakuje ja do auta i zaraz wracają z nowym rowerem. Chce lalkę, co śpiewa... Zaraz ją ma. Wydawałoby się ze tata tylko pstryka palcem a Sara ma wszystko, co tylko jej się wymarzy.  No cóż środkowe dziecko zawsze ma najgorzej. Wsunęłam buty na nogi, zarzuciłam torbę z aparatem na ramie i skierowałam się w stronę schodów. Dzisiaj jedziemy na osiemnaste urodziny do mojego kuzyna Toma. Nawet lubię te rodzinne imprezy. Są sto razy lepsze niż te domówki, które urządzają, co piątek ludzie z mojej szkoły.
- Może, dlatego ze Sara ma dwanaście lat czubku?! - Odgryzłam się Luke'owi i uderzyłam go w tył głowy.
- No nareszcie księżna Jess raczyła zaszczycić nas swoja obecnością - powiedział Luke pocierając tył głowy ręką.
- Jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz to moja ręka przez przypadek uderzy odrobine niżej a z tego, co wiem mama liczy na wnuki wiec proszę cię zrób to dla niej i zamknij swe usta.- Wysyczałam przez zęby i  zanim wypuściłam policzki Luka z uścisku moich palców pocałowałam go w nos. Zaraz po moim krótkim ostrzeżeniu usłyszałam śmiech mojego taty, który poklepał mnie po plecach i przybił piątkę z Sarą. Byłam naprawdę w dobrym humorze, ale jak zwykle mama musiała się do czegoś przyczepić.
- Nie mogłaś założyć sukienki?
Zaczyna się… – Usłyszałam głos w mojej głowie.
- Rzadko widzimy się z całą rodzina, a kiedy przydarzy się już taka okazja ty zawsze musisz zakładać spodnie. - Nienawidzę, kiedy zaczyna ten temat. Przez calusieńkie piętnaście lat chodziłam w sukienkach, ponieważ moja mama ma hopla na ich punkcie. Według niej dziewczyna w spodniach to nie dziewczyna. Niestety nie jestem już Sarą i od jakiegoś czasu ubieram się jak mi się żywnie podoba. Sara też długo nie wytrzyma w tych kieckach. No, bo wygodniej jest, choćby nawet jeździć na rowerze, w spodniach czy w sukience za kolana?... No właśnie.
- Przestań Rosie. Jess bardzo ładnie wygląda. - Powiedział mój tata. Dobrze wiedział ze gdybym to ja się odezwała prawdopodobnie wybuchła by kolejna kłótnia o to, że czasy się zmieniły i już praktycznie żadna dziewczyna nie nosi dzień w dzień sukienek. Poza tym nie wiem, co złego było w czarnych legginsach i białej koszuli. Co prawda założyłam jeszcze na nią brązowy sweter, ale i tak według mnie wyglądałam dobrze. A na pewno lepiej niż, na co dzień. Kiedy wsiedliśmy do auta Luke i Sara zaczęli toczyć walkę o radio
- Boże, dlaczego pokarałeś mnie takim rodzeństwem.- Wyszeptałam i włożyłam do uszu słuchawki. Nagle muzyka mojego ukochanego zespołu przestała dudnić mi w uszach a ja spotkałam się ze zdziwionym wzrokiem Sary.
- Co jest młoda? - Spytałam podnosząc wzrok z nad ekranu telefonu. Dopiero wtedy zauważyłam ze stoimy. W tym samym czasie Luke wysiadł z auta i poszedł w stronę jakiegoś domu.
- Wiedziałaś ze Lukey ma dziewczynę?- Spytała.
- Co? Luke? Dziewczynę? - Wybuchłam głośnym śmiechem. Jednak wzrok mojej mamy zapewnił mnie, że Sara mówi serio. W ekspresowym tempie się opanowałam, jednak nadal czegoś nie rozumiałam.
- No dobra. - Powiedziałam. - To, że Luke ma dziewczynę jest nowością, ale, po co my tu jesteśmy?
- Bo ona jedzie z nami. - Powiedział tata jakby to było oczywiste.
- Jak to jedzie z nami? Do tej pory nie przedstawił jej nawet nam, a już chce się chwali całej rodzinie?
- Ona idzie z nim, jako osoba towarzysząca.
-Co? Jak to? Od kiedy na takie imprezy zaprasza się kogoś NIE z rodziny? - Zapytałam całkiem zbita z tropu.
- Od kiedy Tom postanowił, że na rodzinną imprezę zaprosi znajomych.- Odparła wkurzona mama. Najwyraźniej jej też to nie odpowiadało.
- Co oni tyle tam robią? - Powiedział tata stukając palcami w kierownice.
- Jak to, co?  Całują się! - Krzyknęła Sara, a ja wpatrywałam się w moje paznokcie i nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Od jakiegoś czasu unikam takich imprez. Nie chce tam jechać. Nie mogę. Obiecałam sobie wtedy, że już nigdy nie będę chodziła na tego typu imprezy. Ale z drugiej strony będzie tam cala rodzina. Nic takiego przecież się nie wydarzy…
-Dasz rade Jess. Porostu pójdziesz tam, posiedzisz parę godzin i wrócisz do domu. A następnym razem dowiesz się więcej o imprezie, na którą idziesz.- Powiedziała moja podświadomość. Chwile później przyszedł Luke, przedstawił nam Sky i po tym jak zrobiłam im śliczne zdjęcie, ruszyliśmy dalej. Coś czuję, że to będzie długi wieczór.

Please, don't make me photos.Where stories live. Discover now