« Midoriya Izuku x Reader »

Začít od začátku
                                    

Nikt nie powstrzymał krzyku agonii Izuku po stracie osoby, której obiecał, że będzie ją chronić za wszelką cenę. Miejsce zdarzenia ucichło, słuchając rozdzierającego serce ryku. Wiedzieli, co się stało. Odczuli jego ból i nic nie mogli zrobić.

↼•⇀

Młodzi bohaterzy wzięli razem dzień wolny, o który poprosił mężczyzna. Nie miał zamiaru powiedzieć o powodzie tej prośby, tłumacząc sekretem i niespodzianką. (Y/N) ciągle patrzyła na niego podejrzliwie, doszukując się odpowiedzi na swoje pytanie. Oczywistym było, że zabierał ją na randkę, ale nigdy nie byli na takiej, że musieli obaj wziąć urlop.

- Co ty kombinujesz? - mruknęła cicho, spoglądając na uśmiechniętego piegowatego zmrużonymi oczami. Zauważyła, że policzki bohatera od rana szczyciły się różowym kolorem, a iskierki w oczach radośnie migotały. Midoriya podszedł do niej i objął w pasie. Od czasów liceum znacznie urósł, kiedyś byli w podobnym wzroście, a teraz był wyższy od (Y/L) niemal o głowę. Pocałował ją w policzek i zakołysał na boki.

- Ubierz się w coś ładnego - poprosił słodko i dał kolejnego całusa.

- Straszna z ciebie przylepa dzisiaj, Izuku - powiedziała cicho, oddając się jego miękkim wargom na jej twarzy, które skierowały się na szyję i obojczyk.

- Po prostu cieszę się, że jesteś tu ze mną - oznajmił jakby była to najbardziej oczywista rzecz. - Idę się przebrać - ostatni raz pocałował jej usta i wypuścił z ramion.

Gdy obaj byli już gotowi, wyszli z mieszkania. Nie obyło się bez komplementów bohatera na temat ubioru (e/c) okiej. Jej (f/c) sukienka idealnie leżała na ciele. Uwielbiał widywać ją w tym stroju. Wyglądała pięknie i na jego kolejną prośbę nie zrobiła żadnego makijażu. On natomiast ubrał się w pasującą kolorystycznie koszulę i beżowe spodnie. Razem przechadzali się po Musutafu, trzymając za ręce. Wspominali szkolne czasy i misje jakie wspólnie przeżyli przy lekkim wietrze. Temperatura nie była za wysoka ani za niska, przyglądali się kwitnącej wiśni, która w tym roku w szczególności była wspaniała. Płatki w podmuchami wirowały między nimi, przypominające delikatny różowy deszcz. W parku w pobliżu nie było nikogo innego, mogli cieszyć się samotnością i przerwą od fanów oraz dziennikarzy. Był to dzień dla nich. Takie formy spędzania czasu na świeżym powietrzu najbardziej przypadły im do gustu. W drodze donikąd spotkali ulicznych muzyków. Z kilkoma parami przetańczyli kilka utworów i w ramach podziękowań wrzucili parę monet do futerału gitary.

Przy zachodzie słońca znaleźli się na skraju lasu niewysokiego klifu, siedząc na ławce. Obejmując się, spoglądali na pomarańczowo-fioletowe niebo. Zrelaksowani nie potrzebowali słów do porozumiewania się. Izuku gładził jej plecy, zaczynając się denerwować, gdy (Y/N) przytulała ukochanego i wsłuchiwała się w bicie jego serca, które wyraźnie przyspieszyło. Nie mogła wymarzyć sobie lepszej drugiej połówki.

- (Y/N)... - zaczął szeptem.

- Tak? - odsunęła się od niego. Spojrzała w jego zielone zagubione oczy. - Co się dzieje? - zapytała rozbawiona jego zakłopotaniem, gdy położyła dłoń na jego klatce piersiowej. Midoriya wziął głęboki oddech i chwycił za rękę (h/c) włosej.

- Kocham cię! - wyznał nagle, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Bohaterka chciała odpowiedzieć tym samym, lecz przerwał jej. - Najbardziej na świecie i chciałbym, abyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna - poszukał coś w kieszeni spodni. - Jesteś cudowną osobą o złotym sercu, które wciąż nie wierzę, że zdobyłem - kontynuował i pokiwał głową na niezwykłe szczęście jakie go spotkało, patrząc na ujawniające się zaskoczenie (H/N). Zamrugała kilka razy zdumiała jego słowami.

- Ja też cię kocham, Izuku - powiedziała szczerze. Uśmiech Deku poszerzył się. Nieoczekiwanie wstał, nadal trzymając rękę kobiety.

- Dlatego- - zaciął się. Uklęknął na jedno kolano całkowicie szokując (Y/L). Wyciągnął przed siebie otwarte czerwone pudełko z pierścionkiem. - (Y/N) - patrzył na nią z nadzieją. - Wyjdziesz za mnie?

Po twierdzącej odpowiedzi (e/c) okiej i nałożeniu na palec pierścionka zaręczynowego, obojgu popłynęły łzy przy czułym pocałunku.

↼•⇀

Parę tygodni po pogrzebie (Y/N) Izuku otworzył zapakowany pokrowiec, który czekał na niego od trzech miesięcy. Założył starannie zawartość, aby niczego nie pognieść i źle zawiązał krawat jak miał to w zwyczaju w szkole na kursie bohaterskim. Wyszedł z ich wspólnego domu i skierował się na cmentarz. Nikt nie odważył się przeszkadzać w jego wędrówce. Po dotarciu na miejsce, nie usiadł na ławce, która została specjalnie ustawiona dla Deku. Stanął przed nagrobkiem i uśmiechnął się przez łzy.

- Pięknie wyglądasz - szepnął, oczami wyobraźni patrząc na nią i kładąc bukiet kwiatów obok tablicy. Ona natomiast spoglądała na niego z iskierkami na pięknych (e/c) tęczówkach. Jej suknia ślubna była piękna, taka jaką sobie wymarzyła. Nie za bogata, nie za skromna w ulubionym i perfekcyjnie dobranym fasonie. Dla niego zawsze wyglądała jak anioł.

Miał być to ich najpiękniejszy dzień. Moment, w którym przyjęłaby jego nazwisko i nałożyli na swoje palce obrączki obietnicy, które wspólnie wybrali. Złożyliby sobie nawzajem przysięgę. Oczywistym było to, że zielonowłosy nawet bez tego kochałby ją najbardziej na świecie. Potem tańczyliby razem do rana i nosiłby ją na rękach tak jak na to zasługiwała. Podróż poślubna byłaby może krótka, lecz bohaterskie obowiązki wzywały ich oboje. Następnie małe szkraby, do których wstawałby nawet w nocy po pracy. Ich cudowna rodzina.

Midoriya Izuku i (Y/N).

Jedno z jego marzeń, które nie było już możliwe do spełnienia. Poprawił ślubną marynarkę i wytarł nos. Znając siebie samego, przed ołtarzem również płakałby jak dziecko. Jednak z różnicą powodu płynących łez. Tam – z radości i szczęścia; tu – ze smutku i bólu spowodowanym taką okrutną rozłąką.

- Ja, Izuku - zaczął cicho, pochlipując. - Biorę ciebie (Y/N) za żonę i... i- zająknął się. - Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość oraz to, że nie o-opuszczę cię - jego głos załamał się i zgiął nieco w pasie. - N-nie opu-szczę c-cię... - nie mógł dokończyć. Nie pasowały jemu następujące słowa, dlatego postanowił zmienić odrobinę treść przysięgi. - I o-odnajdę cię p-po mojej śmierci - patrzył twardo w wyryte imię w marmurze, zakładając na serdeczny palec obrączkę.

Musiał być silny dla ich obojga. Obiecał sobie, że będzie dzielnie chronił pozostałych ludzi i ratował od podobnego losu, a kiedy nadejdzie jego czas za spokojem wyjdzie na spotkanie z (Y/N). Wiedział, że nie chciałaby go tak prędko zobaczyć. Był wschodzącym Symbolem Pokoju, nie mógł ulec bólu i jakkolwiek silny nie był, musiał udźwignąć go na ramionach. Pocałował pierścień i pożegnawszy się z kobietą wrócił do domu. Przeleżał na łóżku w garniturze do rana i patrzył na pustą drugą część, wdychając jej zapach na poduszce. 

One shots PL «𝒞𝒽𝒶𝓇𝒶𝒸𝓉𝑒𝓇 𝓍 ℛ𝑒𝒶𝒹𝑒𝓇»Kde žijí příběhy. Začni objevovat