v

343 37 5
                                    

     Lyra przypatrywała się pobliskiemu krabowi, który otwierał i zamykał swoje szczypce, patrząc na nią małymi oczkami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Lyra przypatrywała się pobliskiemu krabowi, który otwierał i zamykał swoje szczypce, patrząc na nią małymi oczkami. Czuła się źle z tym, że uciekła Jaskrowi, jednak miała wrażenie, że została wykorzystana - pomogła może i bezinteresownie, ale miała w sobie płomyk nadziei, że poprzestaną polować na jej siostry. I na nią. Jednak płomyk został w mig zgaszony tak jakby został zalany falą morską.
– Ludzie są głupi. – westchnęła, wyciągając palec w stronę kraba. Ten uszczypnął ją delikatnie, na co ona zachichotała.
Nagle usłyszała szelest. Odwróciła się gwałtownie i zanurzyła aż pod oczy w wodzie. Zauważyła grupę mężczyzn na brzegu. Nie ma mowy, że mnie zauważyli, pomyślała. Przewróciła oczami, po czym odpłynęła od brzegu.

     Jaskier przewrócił się na drugi bok, wzdychając ciężko, a swoje spojrzenie skierował na wiedźmina przecierającego swój miecz, mimo, że nie był brudny.
     – Będziesz pomagał Myszoworowi z syrenami? – zapytał nagle bard.
     – Mhm. – białowłosy nie oderwał wzroku od błyszczącej się w świetle ognia z kominka klingi.
     – A jeśli traficie na Lyrę to ją oszczędzicie? – poeta podniósł się i oparł na łokciu.
     – Mhm.
     – Myślisz, że ją jeszcze spotkamy? Minęły dwa dni. Obraziła się, co nie? – westchnął niebieskooki, przypominając sobie uśmiechniętą syrenę.
     – Mhm.
     – A niech cię bies, Geralt. – warknął Jaskier, znów obracając się w stronę ściany i przykrył sobie głowę poduszką.
     Wiedźmin słyszał, kiedy poeta zasnął - i nie nastąpiło to szybko. Jednak gdy to się stało, białowłosy wstał i ruszył w kierunku pracowni Myszowora.

     Syn Cracha an Craite leżał na łóżku z płytkim oddechem. Ziołowy zapach wymieszany z krwią uderzył do nozdrzy wiedźmina.
     – Geralt, nie śpisz? – spytał łagodnie druid.
     – Trudno zasnąć z Jaskrem. Jak nie gada, to chrapie. – machnął ręką białowłosy. – Poza tym męczy mnie jedna myśl...
     – Mhm. – mruknął brązowooki, zakręcając fiolkę z zielonkawym płynem.
     – Też zauważyłeś, że Lyra ma mleczaki. – stwierdził wiedźmin. Myszowór się uśmiechnął.
     – Mhm. Brak skrzydeł też zauważyłem, jakbyś pytał. – pokiwał głową, po czym zabrał się za ogólny porządek na szafce.
     – Myślisz, że ktoś rzucił na nią klątwę? To nie jest normalne. – wiedźmin usiadł na pobliskim krześle.
     – Całkiem możliwe. Jednak bardziej wydaje mi się, że jeden z jej rodziców raczej miał jakieś schorzenie. Albo klątwę, jak sam sugerujesz. – pokiwał głową druid, jakby potwierdzając własne słowa, po czym spojrzał na Geralta poważnie. – Jaskier za nią tęskni?
     Białowłosy parsknął niesłyszalne śmiechem.
     – Zakochał się na zabój.
     – Nie ma się co dziwić. Syreny nie od dziś słyną z piękna. – Myszowór poruszył brwiami. Zapanowała cisza, przerywana nieregularnymi wdechami i wydechami Hjalmara. – Pytał, czy ją oszczędzimy?
– Co? Ah, tak. – wiedźmin spojrzał na druida.
– Mam nadzieję, że chłopi zaprzestaną polować. Tylko tak ją oszczędzimy. – Myszowór stanął nad nieprzytomnym an Craite.
– Mhm. – Geralt mruknął zamyślony, po czym wstał. – Idę spać. Dobrej nocy.
– Nawzajem. – skinął druid, zaś białowłosy wyszedł z pracowni.












xxx

króciutki, ale to jest cisza przed burzą ;)

PŁOMYK NADZEI  ,  jaskier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz