02. Ugryzienie

239 17 3
                                    

Potłuczone butelki trzeszczały pod ciężkimi butami Williama. Zbliżał się świt, co równało się z końcem ich zmiany. Po wschodzie słońca "Niebieskooki Anioł" zamieniał się w zwykłą, niczym nie wyróżniającą się restaurację i otwierał swoje drzwi dla Przyziemnych. Razem z Jillian wracali do wynajmowanego wspólnie mieszkania na Brooklynie i zamykali się w środku, aż do zachodu słońca.

Ale tym razem miało być inaczej. Tej nocy w "Niebieskookim Aniele" Magnus Bane obchodził swoje urodziny. Ilość Podziemnych, których zaprosił na przyjęcie była zniewalająca. Przez całą noc lokal był wypełniony po brzegi, a William razem z Jillian w obawie przed zdeptaniem lub zgnieceniem nie wychylali się zza lady baru. To było pierwsze przyjęcie organizowane przez Magnusa w "Niebieskookim Aniele", Jillian obawiała się, że zapewne nie ostatnie. Czarownik już zdążył pokazać na co go stać i żadne z nich nie potrafiło sobie wyobrazić, co stanie się na następnym przyjęciu. Bo to, że z pewnością będzie następne i że Magnus wymyśli coś równie zaskakującego jak teraz, było tylko kwestią czasu.

Potłuczone butelki po alkoholu zaścielały całą podłogę, w każdym zakamarku znajdowały się pokaźne stosy błyszczącego brokatu, brakowało kilkanaście stołów i William był pewnym, że gdzieś zgubił Jillian. Wschód słońca zbliżał się nieubłaganie i nie mogło być mowy o tym, że we dwójkę zdążą uprzątnąć to wszystko przed ponownym otwarciem "Niebieskookiego Anioła".

- Magnus powinien zatrudnić więcej pracowników na nocnej zmianie właśnie dla takich przypadków. - różowo-brązowa burza włosów wyłoniła się spod barowej lady. Jillian trzymała przed sobą ogromny kosz pełen potłuczonych butelek, brokat znajdował się w każdej części jej ciała i miała wrażenie, że zaraz zacznie pluć ogniem.

- Nigdy w życiu nie zgadzałem się z nikim tak bardzo, jak z tobą w tym momencie. - powiedział William, nachylając się nad szufelką, aby zebrać potłuczone szkło.

Jillian ruszyła przed siebie, odgarniając stopą góry brokatu. Nigdy wcześniej w życiu nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo przydatne mogłoby być posiadanie czarodziejskich mocy. Mogłaby teraz zgarnąć ten cały bałagan i wsadzić go do bezdennego worka. Tymczasem musiała używać rąk i pracować w ludzkim tempie, co było niesamowicie irytujące.

W momencie kiedy Jillian kładła kosz na ziemi, drzwi do lokalu otworzyły się i do środka wparowała grupa wampirów. Zaskoczona dziewczyna nie zdążyła wydać żadnego dźwięku, kiedy jeden z nich wleciał prosto w kosz z butelkami, przewracając go na ziemię. Całe zebrane przez Jillian szkło rozsypało się na podłodze.

- Ej, uważaj jak chodzisz! - krzyknęła i ruszyła w kierunku wampira dziarskim krokiem, z zamiarem wyproszenia go z lokalu. Kątem oka zauważyła, że William wdał się w przepychankę z kilkoma innymi wampirami. Niech piekło pochłonie Magnusa Bane'a, jego bar i jego urodziny, pomyślała. Kiedy już zamierzała chwycić jednego z intruzów za kołnierz kurtki, czyjeś ramię owinęło się wokół jej szyi.

Jillian krzyknęła, jej dłonie natychmiast powędrowały w stronę ramienia napastnika. Wampir trzymał ją mocno, przyciskając plecami do swojego torsu. Dziewczyna zaczęła się szamotać, próbowała kopnąć napastnika w kostkę, ale jej nogi okazały się za krótkie. Zaczynało brakować jej tchu, w uszach słyszała odgłosy szamotaniny, prawdopodobnie William rozpoczął bójkę z pozostałymi wampirami.

- Puść mnie. - wykrztusiła z trudem. Jej słowa poszły na marne, bo wampir tylko poprawił uchwyt i skierował otwartą dłoń w stronę ust Jillian. Zanim dziewczyna zdążyła w ogóle przemyśleć to, co zamierzała zrobić, poczuła krew w ustach. Wampir wrzasnął trzymając się za zranioną dłoń, na której widać było ślady po zębach Jillian. Dziewczyna przechyliła się na bok, próbując złapać oddech i pozbyć się krwi wampira ze swoich ust. Mimo prób była przekonana, że kilka kropel spłynęło w dół jej gardła, prosto do żołądka. Cudownie, przemiana w wampira była ostatnią rzeczą o jakiej w życiu marzyłam, pomyślała.

five hundred and one | alec lightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz