Zaraz... niewolnicy? powinniśmy im pomóc!

45 8 1
                                    

Powoli nastawał świt. Mężczyzna cicho westchnął, znów narzekając na temperaturę, co obudziło elfkę, która się jedynie zaśmiała.
- Chyba nigdy się nie zmienisz, co Kiru? - spytała rozbawiona, powoli się podnosząc. Na sobie miała dość ekskluzywną białą, koronkową bieliznę, co lekko go zaskoczyło, gdyż on miał na sobie dalej te same szaty.
- mogę cię zabrać do miejsca, gdzie powiesz, że jest zimno - odparł nieco żartobliwie
- w takim razie czekam... Podróżniku - odparła żartobliwie na propozycję swego przyjaciela, przy czym ubierała się w swoje ubrania. Dziś ubrała się w dość luźną białą sukienkę, sięgającą do kolan oraz długie również do kolan skórzane buty. Po Spakowaniu się, para ruszyła na dół, gdzie zastała kilka licznych grupek oraz żadnego wolnego miejsca. Kiedy Kirushi zamawiał posiłek, Ayla postanowiła dosiąść się do mrocznego elfa i kobiety, którzy kończyli jeść. Po złożeniu zamówienia dosiadł się do nich lis, który przywitał się z podróżnikami i postanowił trochę pogawędożyć.
- Dzień dobry, państwo tranzytem? - Spytał lis
- Tak tak, a pan? - spytał elf, zaś kobieta mierzyła wzrokiem przyjaciółkę mężczyzny z ogonem.
- Również... Wygląda pan na nieco zirytowanego, można wiedzieć dlaczego?
- Moje dwie niewolnice uciekły
- Naprawdę? A w którą stronę?
- Na zachód z tego co pamiętam... Jeśli mi je zwrócisz to zapłacę odpowiednią cenę
- Zastanowię się, a jakieś detale? Rasa, kiedy uciekły, czy są gdzieś w pobliżu
- Tak, tak... Tygrysie i pumie prāni. Uciekły na zachód, gdy byliśmy przy wejściu. Nie mogłem ich szukać, gdyż reszta również by uciekła - powiedział karcąc wzrokiem dziewczynę obok niego.
- Rozumiem, rozumiem... Zatem... Za niedługo gdzieś pójdziemy - oznajmił lis, który po chwili zaczął jeść wraz ze swoją koleżanką. Kilka minut później, po skończeniu dialogu, elf wyszedł wraz ze swoją niewolnicą, gdy Ayla jeszcze delektowała się posiłkiem.
- Muszę przyznać, że jak na obce mi królestwo, to jedzenie jest tutaj wybitne
- cieszę się - mruknął Kirushi cicho wzdychając, po czym gdy zjedli, ruszyli na zachód od królestwa.

Po około godzinie duet doszedł do opuszczonego domu w środku lasu. Budynek był już lekko zniszczony czasem, lecz oprócz tego w podłodze pod wyrwanymi już deskami widniał właz, który można było otworzyć. Kiru ruszył pierwszy, zaś za nim jego koleżanka, która zostawiła właz otwarty. Jak się okazało, pod mieszkaniem był umieszczony loch, z którego głębi można było usłyszeć cichy szloch. Lis powoli szedł w stronę płaczu, zaglądając jeszcze do wcześniejszych pomieszczeń, ciekaw, czy znajdzie coś ciekawego

Zbliżając się do ogniska, zrobionego w jednym pokoju, kroki dziewczyny zrobiły się nieco cichsze niż przedtem. Ku zdziwieniu w środku pomieszczenia, gdzie było ognisko, znalazł dwie kotki. Starsza o krótkich, bladożółtych włosach i złotych oczach. Miała również uszy i ogon, które do złudzenia przypominają tygrysa. Oprócz tego uwagę lisa zwrócił jej biust, który był dość spory. Blada skóra dziewczyny sprawiała, że jest bardziej pociągająca. Tygrysica siedziała przy ścianie, otulając Pumie prāni, na które Kiru dostał zlecenie. Kotka ma czarne, również krótkie włosy, czerwone niczym rubin oczy, które były wpatrzone w swoją towarzyszkę. Jej figura była dość dziecięca oraz urocza jak na gust mężczyzny. Prócz tego była nieco ciemniejszej karnacji.

Kirushi powoli ruszył w ich stronę, gdy Ayla postanowiła stać z boku. Gdy tylko tygrysica zauważyła lisa, który stał już przed ogniskiem i zasłaniał źródło światła, rzuciła się na niego, chcąc chronić swoją koleżankę. Mężczyzna blokował wszystkie ciosy niewolnicy, która dość umiejętnie wyprowadzała kolejne ataki. Ku jej zdziwieniu, przeciwnik nie wyprowadzał ciosów, ani nie kontratakował.
- Po co tu jesteście? - spytała zirytowana kotka, patrząc prosto w oczy lisowi.
- Słyszałem o was od pewnego elfa - obie niewolnice na te słowa lekko się wzdrygnęły - i...
- Nie zabierzesz nas do niego, racja? - spytała młodsza z nich.
- Nie, coś ty... Moim zdaniem powinniśmy stąd szybko uciekać, a że mijamy się z nim to już no... - przerwał, nie wiedząc jak za bardzo dokończyć. Lekko się zarumienił przez to.
- Nie spotkamy go już? - spytała z nadzieją w oczach.
- Jeżeli szybko się uwiniemy
- Obiecaj, że już nigdy go nie spotkamy - powiedziała już lekko zirytowana tygrysica, która jak widać, chce prostych odpowiedzi
- Nie spotkamy go - odparł po cichym westchnięciu - A teraz chodźcie - powiedział cicho, udając się do swej towarzyszki.

Grupa dość nieśpiesznie wyszła z lochu, po czym ruszyła do stajni, gdzie lis odebrał powóz. Czwórka ruszyła w dalszą podróż by spotkać się z następcą tronu.
- Mieliśmy tam zostać - Mruknęła niezadowolona Ayla
- Jakbyśmy zostali, to nie mielibyśmy nowych towarzyszek - oznajmił Kiru, spoglądając na śpiące kotki, które zdawały się być zadowolone.

WybranyWhere stories live. Discover now