SPINOUT (1966)

117 0 0
                                    

Spinout. "Jesteśmy teraz bardziej popularni niż Jezus", zauważył John Lennon w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika The Evening Standard. Jego wypowiedź, pierwotnie opublikowana 4 marca 1966 roku w artykule zatytułowanym "Jak żyje Beatle? Tak żyje John Lennon",odbiła się szerokim echem na całym świecie i uraziła prawdziwe rzesze osób. Szczególnie dotknięci jego słowami (przedrukowanymi ponownie w lipcu tego samego roku), skądinąd zupełnie wyrwanymi z kontekstu, poczuli się Chrześcijanie, którzy odebrali je jako atak na religię i wywyższanie się członków The Beatles ponad fundamentalne wartości.

Skutki tej niefortunnej wypowiedzi okazały się dotkliwe nie tylko dla samego Lennona, któremu zaczęto grozić nawet śmiercią, lecz także dla całej grupy. Najbardziej emocjonalnie zareagowało Południe Stanów Zjednoczonych, gdzie na znak protestu zaczęto m.in odmawiać nadawania piosenek Wielkiej Czwórki w stacjach radiowych, publicznie palić ich płyty a część promotorów chciała doprowadzić do odwołania kolejnego tournee formacji po USA (trasa miała rozpocząć się 12 sierpnia).

W rzeczywistości jednak słynny Beatles nie zamierzał nikogo obrażać lecz zwrócić jedynie uwagę na fakt, że w ostatnich latach znaczna część społeczeństwa (w szczególności młodych ludzi) była o wiele bardziej zafascynowana twórczością jego zespołu niż Jezusem i wiarą chrześcijańską.

Jak sam przyznał podczas konferencji prasowej zwołanej w dniu rozpoczęcia amerykańskiej trasy, "Nie jestem antychrześcijaninem, osobą antyreligijną czy też anty-Bogiem. Nie powiedziałem, że jesteśmy lepsi czy wspanialsi ani tym bardziej nie porównywałem nas z Jezusem Chrystusem jako człowiekiem czy Bogiem. Powiedziałem to co powiedziałem i byłem w błędzie lub zostałem źle zrozumiany".

Oceniając jednak z perspektywy czasu wypowiedź Lennona można odnieść wrażenie, że w jego opinii było sporo prawdy. Na początku drugiej połowy lat sześćdziesiątych Beatlesi byli bowiem najbardziej topową grupą w całym ówczesnym przemyśle muzycznym. Płyty z ich nagraniami sprzedawały się w wielotysięcznych nakładach i były najbardziej pożądanym towarem na rynku. Z kolei ich piosenki szturmem opanowywały światowe listy przebojów i w błyskawicznym tempie docierały na szczyty rankingów.

Każdy następny album studyjny sprawiał wrażenie ciekawszego i bardziej dopracowanego. Wciągu niespełna trzech lat muzyka Czwórki z Liverpoolu ewoluowała od surowego rock'n'rolla aż po pierwsze eksperymentalne psychodeliczne dźwięki. Takie jak chociażby te, którymi zafascynowali słuchaczy na nagranym w kwietniu 1966 roku innowacyjnym longplayu, "Revolver".

Muzyczny świat parł do przodu. Zmieniał się bezpowrotnie. A gdzie w tym czasie był Elvis Presley, który w latach pięćdziesiątych zrewolucjonizował muzykę rozrywkową?

Niestety, kariera legendarnego króla rock'n'rolla od wielu lat tkwiła w jednym miejscu. A dokładniej w Hollywood, gdzie przynajmniej dwa razy wciągu roku (choć zdarzało się, że i częściej) słynny piosenkarz stawał przed kamerą by wcielić się w postać rozśpiewanego kierowcy wyścigówki, pilota helikoptera lub stróża prawa. Do każdej z tych produkcji nagrywał od dziesięciu do dwunastu piosenek, które następnie wytwórnia RCA Victor wydawała z mniejszym lub większym powodzeniem na płytach.

Nagrania nie będące częścią kolejnej ścieżki dźwiękowej z jego filmu zaczęły ukazywać się coraz rzadziej. A jeśli już się pojawiały to najczęściej były to archiwalne, nieznane dotąd utwory z wcześniejszego etapu jego kariery, które szefowie RCA wyciągali z kurczącego się z każdym dniem archiwum ("Crying In TheChapel" z 1960 roku czy "Tell My Why" z roku 1956).

Pomimo to, Elvis wciąż był jedną z najbardziej szanowanych i liczących się postaci w muzycznym biznesie. A potwierdzać to mógłby chociażby fakt, że w wyemitowanym 5 maja 1965 roku przez stację ABC specjalnym wydaniu programu "Shinding" czołówka ówczesnych artystów celebrowała uroczyście dziesięciolecie jego obecności na scenie. Widowisko swoją obecnością uświetnili m.in Glen Campbell, Cher, Linda Gail Lewis i grupa The Isley Brothers a telegram z gratulacjami przesłali sami Beatlesi. W trakcie jubileuszowego, blisko godzinnego, show wykonawcy przypomnieli niemal wszystkie najważniejsze przeboje króla– od "Shake, Rattle And Roll" poprzez "All Shook Up", "Treat Me Nice", "Jailhouse Rock" i"Poor Boy" aż do operowego "It's Now Or Never". Największą zaś niespodzianką okazał się występ Lindy Gail Lewis, siostry słynnego "Killera", Jerry'ego Lee Lewisa,która w przejmujący sposób wykonała "Crying In The Chapel" (przyczyniając się tym samym do promocji utworu w wykonaniu Presleya).

ELVIS: Wszystkie płyty króla 1966 - 1977Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz