22. Modlitwa

689 24 0
                                    

Marcin

Moje śledztwo nabrało rozpędu. 

W końcu coś miałem,w końcu się czegoś dowiedziałem!

- Lex, kurwa wiedziałem że z nią jest coś nie tak. - zawołałem. 

Moja narzeczona była w trakcie robienia obiadu. 

- Hm, jakieś dostałeś informations? 

- Nadia ma trzy zakazy zbliżenia sie do trzech jakiś typków. Prawdopodobnie ich stalkowała. Nie chciała odpuścić. Miała obsesję. Była w psychiatryku, a później ślad po niej zaginął. Być może Kacper jest jej kolejną ofiarą. 

- Może jest już zdrowa?

- Wątpie. Obstawiam, że kłamie z ciążą aby Kacperz nią był nadal. Nie da mu odejść. Ma tak zakodowane z tej chorej głowie i koniec. No, a jeśli jest rzeczywiście w ciąży to mamy przesrane.

- Jak my to prove it?

- I don't know Lexy. Porobiło się co.

- Ważne, że my wciąż razem. - odparłem i ją pocałowałem. 

Kochałem ją bardzo. 

Cieszyłem się, że chociaż ona jest normalna. 

Hm, najgorsze , że lekarzy obowiązuje tajemnica lekarska. 

Musiała nieźle zapłacić aby lekarz tak kłamał. 

Potrzebuję jakiegoś znaku, czegokolwiek. 


Julia

Po tym spontanicznym pocałunku z Kacprem nie mogłam przestać o nim myśleć. Wszystko odżyło ze zdwojoną siłą. W dodatku denerwowałam się bo Lenka niespodziewanie trafiła do szpitala. Robili jej badania, nie wiedzieli co się dzieje. Była w Domu Dziecka cały czas zmęczona. Zemdlała. Nie miała sił. Myślałam, że to jakiś brak witamin czy czegokolwiek ale to nie było. Czekałam cały dzień w poczekalni aby dowiedzieć się czegoś więcej. Młoda czekała na mnie. 

- Co mi jest? - pytała wciąż , a ja nie wiedziałam. 

Pocieszałam ją, że pewnie to nic poważnego ale sama nie wiedziałam. 

Gdy spała lekarz poprosił mnie na stronę. 

- Panie doktorze, co jej jest? 

- Nie mam niestety dobrych wieści. Mała jest chora na białaczkę. Musimy jak najszybciej znaleźć dawcę i poddać małą chemioterapii. 

Zamarłam. 

Rak

Chemia

Usiadłam powoli na krześle w szpitalu i tak siedziałam. 

Pierwsze co chciałam to napisać do Kacpra ale powstrzymałam się. Poszłam do kaplicy w szpitalu i uklękłam. Zaczęłam się modlić, cokolwiek. Nie wiem czy wciąż potrafiłam. 


Boże, jeśli w ogóle istniejesz,niektórzy ludzie w Ciebie wierzą, ja szczerze nie ale uratuj tą małą dziewczynkę. Być może ja też uwierzę w coś czegoś nie widać a jest. To jak z miłością tylko to bardziej skomplikowane niż się wydaję. Kocham tą małą jak własną  córkę. Chcę, żeby nią była, chcę żeby żyła sto lat. Nie zabieraj mi jej, kiedy już wreszcie się odnalazłyśmy. Tak wiele mi już zabrałeś, nie zabieraj mi chociaż jej. Proszę niech znajdzie się dawca, niech ktoś jej pomoże...


Kacper

Nie mogłem o Julce zapomnieć. 

Było mi ciężko udawać przed Nadią, że wszystko jest okej. 

Tak bardzo za Julką tęskniłem. 

Miłość pierwsza i w dodatku niespełniona jest najgorsza bo najbardziej boli jej brak. 

Dostałem smsa od Julki. 

Julia: Lenka ma białaczkę. Co mam robić?!

Kacper: Już jadę. Który to szpital?


- Nadia, muszę jechać do szpitala! - zawołałem. 

- Co się stało? - zapytała. 

- Długa historia. Przyjaciel mnie potrzebuje. 

Przyjaciółka tak naprawdę ale nie mogłem jej przecież powiedzieć prawdy. 

Do szpitala dojechałem jak najszybciej się dało. Stała przed budynkiem. Płakała. 

- Nie wiem co robić... - cała się trzęsła. 

Przytuliłem ją mocno. 

- Nie mogę być dawcą. Zbadali już moją próbkę.

- Może ja mogę? - zapytałem 

Oczy jej się zaświeciły. 

- Wejdźmy do środka i zapytajmy. 


Rozdział kolejny za chwilę : )


Przyjaźń jest ważniejsza od miłości...Where stories live. Discover now