Wpis piętnasty: Czego pragniesz?

241 22 8
                                    

Kolejne dni były męczarnią. Prawie nie spałam, nie jadłam i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nikt nie widzi zmiany, która we mnie nastąpiła. Tom najwyraźniej zaczynał się nudzić. Nie rozmawiał ze mną, nie pomagał na zajęciach. Stałam się dla niego zupełnie obojętna.

Czas mijał, a ja powoli umierałam.

Nie powiedziałaś mi jeszcze, czemu chciałaś, abym do ciebie wrócił – oświadczył pewnego dnia, przechadzając się między moimi wspomnieniami z dzieciństwa.

Po co, skoro i tak czytasz w moich myślach?

To prawda... Ale jeśli chcesz, to możemy to zrobić.

Co zrobić?

Zemścić się na Hermionie Granger, tej szlamie.

Nie, co ty wygadujesz? Ja wcale nie chcę się na niej mścić. Niby za co? To moja przyjaciółka.

Przyjaciółka? Nie rozśmieszaj mnie. Taka z niej twoja przyjaciółka jak ze mnie twój przyjaciel. Nie widzisz, jak patrzy na twojego kochanego Pottera? A jak sądzisz, którą z was by wybrał, gdyby miał taką możliwość?

Przestań, nie zmienię zdania.

Ja też nie.

Czasem zastanawiam się, co jest większe. Moja głupota czy nienawiść Toma. To, co chciał zrobić nie mieściło mi się w głowie. On sam przestawał się w niej powoli mieścić. Byłam wręcz pewna, że jest już za późno na ratunek. Nie pozostawało mi nic innego, jak w całości zdać się na niego. Takie myślenie sprawiało, że choć w niewielkim stopniu wierzyłam w resztki wolnej woli.

Ale już niedługo – uspakajałam się wielokrotnie w myślach. – Już niedługo umrę.

On w odpowiedzi śmiał się głośno i kiwał głową na potwierdzenie moich słów. O dziwo, dodawało mi to odwagi.

Nadeszła słoneczna sobota. Mecz Gryfonów z Puchonami, według Toma, był wręcz idealną okazją, aby wcielić w życie kolejny, haniebny plan. Kiedy większość uczniów była już na trybunach, Hermiona, ku mojej rozpaczy, nadal przeszukiwała książki w bibliotece

Mam nadzieję, że teraz nie spaprasz sprawy. Ta szlama ma być martwa.

Zasyczałam, a raczej on zasyczał za pomocą mojego głosu. Nie czekaliśmy długo. Po paru sekundach w rurach dało się usłyszeć chrobotanie i stukanie. Potwór był już na miejscu, gotowy, aby rzucić się do ataku. Brakowało tylko ofiary.

Trzeba ją nakłonić do wyjścia stamtąd – oświadczył Tom.

Pokierował moją dłonią tak, że powiodła do kieszeni po różdżkę. Machnęłam nią. Snop czerwonych iskier uderzył w metalową zbroję, przewracając ją z głuchym trzaskiem.

A jeśli to Pince wyjdzie jako pierwsza?

No coś ty, ta starucha pewnie nie wie, do czego służą nogi. A teraz zamknij oczy. Jeszcze będziesz mi potrzebna.

W jednej chwili otoczyła mnie ciemność, jednak tym razem byłam w stanie słyszeć to, co dzieje się wokół mnie. Najpierw zrodziło się jakieś zamieszanie. Słyszałam zdenerwowane głosy dwóch dziewcząt. Poczułam, jak włosy stają mi na głowie.

– Jestem prefektem, Hermiono. To ja powinnam tobie mówić, co masz robić, a nie odwrotnie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek demolował szkołę. Puść mnie...

Wiedziałam doskonale, kto wypowiada te słowa. Była to Penelopa, Krukonka, a zarazem dziewczyna mojego brata Percy'ego. Zagryzłam wargę.

– Spójrz, tam ktoś stoi – oświadczyła po chwili i mogłam przysiąc, że chodzi jej o mnie.

Pojmany umysł |Ginny Weasley x Tom RiddleWhere stories live. Discover now