Harry Potter x OC - Kłopoty

292 21 11
                                    

Leslie Williams. Niska blondynka z parą dużych błękitnych oczu. Nikomu nie odmówi pomocy, ani przyjaźni. Jedna z milszych nastolatek, które zamieszkują Hogwart podczas roku szkolnego. Nic dziwnego, że większa część płci męskiej w szkole stara się z nią umówić co jednocześnie sprawia, że duża ilość dziewczyn zachowuje się w dość podły sposób w kierunku jej osoby.

Jednak Leslie nie zwraca uwagi na zaczepki chłopców, ani dziewczyn. Stara się unikać większych konfrontacji, aby nie wpaść w większe i niepotrzebne kłopoty.

No właśnie. Kłopoty. To słowo było jej nieznane do czwartego roku nauki, w którym wszystko się zaczęło. Od chwili, w której weszła do biblioteki, aby pomóc jednemu z uczestników turnieju, świat zawirował wokół jej skromnej osoby. Zaprzyjaźniła się z najwspanialszymi osobami jakie mogła poznać, stała się odważniejsza i – o ironio – zakochała się. Nie w byle kim, ale w samym Wybrańcu.

Od pierwszej chwili, gdy go ujrzała wiedziała, że coś się zmieni w jej życiu.

Od tamtego momentu byli nierozłączni. Tam gdzie kłopoty, tam i oni. Czwórka najlepszych przyjaciół, których znała cała szkoła. Harry, Ron, Leslie i Hermiona. Nic nie było w stanie pokonać tej czwórki. No właśnie. Było.

*.*

Ciemność spowiła korytarz na siódmym pietrze, który od lat nie był oświetlany przez pochodnie. Było prawie niemożliwe, aby zauważyć niską szesnastolatkę przemykającą od ściany do ściany chowającą się w większych zagłębieniach murów.

Gdy doszła do swojego celu, przeszła przed gołą ścianą trzy razy, w której po chwili pojawiły się duże, dębowe drzwi. Powoli zaczęła je otwierać.

Jej oczom ukazał się nieduży salon, który wyglądem i kolorami przypominał pokój wspólny Gryffindoru. Małymi kroczkami podeszła do miękkiej, bordowej kanapy uprzednio zamykając za sobą wrota.

Gdy usiadła na meblu i szczelnie opatuliła się puchatym kocem, na stoliczku znajdującym się obok sofy pojawiła się książka, kubek herbaty i chusteczki do nosa.

Co noc przychodziła tutaj, aby w spokoju poczytać, odpocząć i... popłakać. Dokładnie. Przez ostatnie kilka dni była wrakiem człowieka. Jej przyjaciele to zauważyli, jednak Leslie nie chciała się dzielić burzą emocji panującą w jej ciele. Nikt nie wiedział, czy to przez śmierć profesora Dumbledora, czy przez inny powód.

Prawda była jednak bolesna.

Drobna blondynka przychodziła tam dlatego, że co noc, gdy zamykała oczy widziała nie tylko ciało Albusa leżące na kostkach brukowych Hogwartu, ale też szerokie, lśniące, zielone oczy, które kryły się pod okrągłymi okularami. Co noc widziała jego. Czarnowłosego przyjaciela, który – o zgrozo – znaczył dla niej o wiele więcej niż powinien. Wybrańca, obok którego stała jedna z niewielu osób, które potrafiły ją zdenerwować w bardzo dużym stopniu. Jest to nie kto inny jak Ginny Weasley.

Dziewczyna nie wie czemu tak bardzo jej nie znosi. Czy to dlatego, że przystawia się do Harrego? A może jest po prostu nieznośna i wkurza ją swoim zachowaniem? Nie wie. Wie jednak, że nie jest ona obojętna Wybrańcowi. W końcu dlaczego Potter tak się szczerzył jak wrócił z nią właśnie z Pokoju Życzeń, aby schować podejrzany podręcznik od eliksirów? I dlaczego tak się na nią patrzył jak całowała się z Deanem w Trzech Miotłach?

Po chwili zagłębienia się we własne myśli, zauważyła, że po jej policzkach od dłuższego czasu spływały pojedyncze łzy. Szybko otarła je wierzchem dłoni, sprawiając, że tylko rozmazała swój i tak już rozpuszczony tusz do rzęs. Nie wytrzymując już dłużej zaczęła cichutko łkać i pociągać nosem. Po jej twarzy nie płynęły już pojedyncze łzy, a cały potok słonej wody.

FANDOM • ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz