to stanowczo za długie jak na jedno hc (i hc w ogóle, ale shh), dlatego podzieliłam na 2 części
Koncept: Dazai potrzebuje zdobyć dane o kilku Uzdolnionych, pracujących dla rządu jako tajni agenci, by wyciągnąć z nich ważne informacje. By to zrobić, decyduje się na ryzykowny krok.
art: twitter.com/yuu_sigu_65
Cały problem polega na tym, że próbując dowiedzieć się o nich czegokolwiek (zna jedynie strzępy informacji o Zdolnościach, z czego jedna do złudzenia przypomina tę, którą posługiwał się Oda) natrafia na same ślepe uliczki. Są tak dobrze utajeni, że w pewnej chwili zaczyna nawet wątpić w ich istnienie! Co jest nieprawdą, bo o tej elicie przebąkiwał również Mori, a jego były szef nie opiera się wyłącznie na plotkach. To go frustruje, a jeszcze bardziej czuje się zdołowany, gdy okazuje się, że w posiadaniu potrzebnych dokumentów jest nie kto inny jak sam Dostojewski, który chyba zdążył nazbierać obciążające dowody na wszystko i wszystkich, odkąd tylko postawił stopę w Japonii...
Na potwierdzenie swoich słów, niebędących wyłącznie czczymi przechwałkami, przesyła mu podgląd. Dazai prosi go o spotkanie, bo nie ufa rozmowom telefonicznym, odkąd ma wrażenie, że ciągle jest na podsłuchu (korzysta z sieci DarkNet, gdzie kontaktuje się z Rosjaninem, ale tam też nie czuje się na tyle bezpieczny, by wdawać się w szczegóły targu). Umawiają się następnego dnia pod osłoną nocy w jednej z szemranych dzielnic w jakimś zaułku, gdzie ma pewność, że nikt z jego znajomych go nie przyłapie (stara szkoła rzadko zawodzi).
Gdy się pojawia, Dostojewski już na niego czeka. Dazai pomija formalności i od razu przechodzi do rzeczy.
Dazai: Więc? Czego chcesz w zamian?
Fyodor: *chwilę mu się przygląda* Czegoś, co tylko Ty mi możesz dać. Jestem pewien, że gdybyś odrobinę się wysilił, wiedziałbyś, o jakiej cenie mówimy.
Dazai:
Dazai: *wzdycha* Rozmowa z tobą to ostatnie na co mam dziś ochotę, szczególnie o tej porze... Prawie zrezygnowałem z tego pomysłu w połowie drogi, a ty zmuszasz mnie, bym się znów zastanowił, czy tego chcę. Nie będę zgadywał, o co ci chodzi, Dostojewski.
Fyodor: Chcę ciebie.
Dazai: ...co?
Fyodor: W zamian za informacje, chcę spędzić z tobą jedną noc.
Dazai:
Dazai chce się roześmiać, milion słów ciśnie mu się na usta, ale tylko stoi i bezwiednie wgapia się okrągłymi oczami w mężczyznę na wprost niego, który najwidoczniej w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, co powiedział, bo minę ma taką samą, bez odrobiny zdziwienia. Gdy już może mówić, wypowiada wszystkie słowa wolno i ostrożnie.
Dazai: Jesteśmy facetami, wiesz?
Fyodor: To coś zmienia?
Dazai:
YOU ARE READING
FYOZAI: headcanons 2
Fanfiction"Strzelił sobie w głowę z własnego pistoletu, którym wcześniej zabił ponad sto ludzi. Nie było w tym za grosz romantyczności, ale Dazai by się kłócił. Przecież Werter też oddał samobójczy strzał. W odróżnieniu od niego, Dazai chociaż nie wykrwawiał...