#44 imaginy Caleb

402 8 7
                                    

-Hej Caleb-powiedziłaś i zbiłaś z nim "piątkę" na przywitanie.
-Siemanko [T.I]. Idziemy do KFC?-spytał chłopak.
-Nigdy w życiu nie pójdę do KFC. McDonald to życie i wybierzemy się właśnie do niego.
-Ok. Możemy po drodze zachaczyć o drogierię? Muszę kupić sobie nowe perfumy, bo stare mi się już kończą-spytał Caleb.
-Tak oczywiście. To co idziemy?
-Lecimyyyy.
Ruszyliście w stronę pobliskiej drogerii. Dotarliście do niej po krótkim czasie. Caleb kupił sobie perfumy, a ty parę nowych kosmetyków. Wyszliście z drogerii i udaliście się do MC. Dotarliście po 2 godzinach, bo byliście jeszcze w parku. Było juz dość ciemno. Weszliście do restauracji. Ty i Caleb złożyliście zamówienie i zapłaciliście za nie. Odebraliście je po pięciu minutach. Usiedliście przy stole, który znajdował się przy oknie. Mieliście widok na skrzyżowanie ze światłami sygnalizacyjnymi. Patrzyliście na samochody oceniając je. Rozmawialiście i śmieliście się cały czas. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Gdy jesteście razem, zawsze się śmiejecie. Macie ze sobą bardzo dobry kontakt. Piszecie ze sobą 24/7 i rozmawiacie praktycznie ciągle.
Zjedliście jedzenie i wyszliście z MC.
-Ej [T.I] do domu mamy megaaa daleko, ale znam super skrót. To idziemy?-spytał Caleb.
-Oki. Ale jak ktoś nas zabije to utne ci łeb.
-Jeśli będziesz martwa to nie utniesz mi łba nie?-powiedział Caleb i oboje zaczęliście się śmiać.
Szliście i szliście, aż dotarliście do skrótu, o którym mówil Caleb.
-To tutaj?-spytałaś.
-Tak. Trochę tu ciemno, ale poradzimy sobie.
-To chyba najciemniejsza uliczka w tym mieście-powiedziałaś lekko wystraszona.
-Chyba masz rację. Dobra nie ma czasu do stracenia. Mam iść pierwszy czy ty chcesz?
-Dziewczynom się ustępuje, więc ja pójdę pierwsza-powiedziałaś niepewnie.
Weszliście w uliczkę. Było bardzo ciemno. Obok znajdował się spalony dom, który nadawał wrogiego klimatu.
Nagle usłyszałaś dziwny dźwięk.
-Słyszałaś to?-szepnął Caleb.
Nie zdążyłaś odpowiedzieć po poczułaś silny ból w brzuchu. Tym razem to nie był okres. Dostałaś kijem bejsbolowym bardzo mocno. Skuliłaś się i upadłaś na ziemię. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś jak Caleb bije się z jakimś chłopakiem. Nieznajomy miał około 17 lat. Mimo bólu wstałaś i rzuciłaś się na pomoc Calebowi. Nieznajomy okładał go kijem besbolowym.
-Zostaw go skurwielu!!!-krzyknęłaś i skoczyłaś na plecy oprawcy.
Upadliście oboje tak, że leżałaś mu na plecach. Unieruchomiłaś go.
-Caleb wstawaj pomóż mi szybko!!
Czarnoskóry sprawnie wstał i zamienił się z tobą pozycjami. Zabrał nieznajomemu kij besbolowy i przykuł go do ziemi naciskając mu kolanem na plecy.
-Dobra już nic nam nie zrobisz. Powiedz kim jesteś. To może nie obije ci ryja-powiedział pewnie Caleb.
-Jestes słodkim loczkiem-odpowiedział nieznajomy.
-Zdejmij mu kaptur [T.I].
Posłuchałaś przyjaciela i zdjęłaś nieznajomu kaptur. Zobaczył chłopaka z lokami. Miał piękne brązowe oczy i loki. Ale jego wygląd cię nie przekonał i tak chciałaś mu dać w mordę za to co ci zrobił.
-Powiedz kim jesteś przystojniaku-powiedziałaś uderzając go w twarz. Zaczęła mu lecieć krew z nosa.
-Dobra przestań mnie bić! Stop! Powiem już powiem!! Mam na imię Finn...Finn Wolfhard-powiedział loczek.
-Dlaczego nas zaatakowałeś?-spytał przyciskając Finna mocniej Caleb.
-Pomyliłem was z kimś innym. Jestem winny hajs jednemu z moich dilerów. To jego chciałem pobić nie was. Daję słowo!!!-powiedział bardzo szybko Finn.
-Puśc go-powiedziałaś.
-Co?-spytał Caleb.
-Puść go!-powtórzyłaś.
Caleb wstał z chłopaka.
-Czemu mnie kazałaś mu mnie puścić?-spytał Finn.
-Bo nie ma czasu tracić czasu na takich zjebów jak ty. Nie zgłosimy tego na policje. Znaczy może zgłosimy-odpowiedziałaś bawiąc się kijem bejsbolowym.
-Co mam zrobić, żebyście tego nie zgłosili?
-Pójdziesz z nami na komisariat i sam się przyznasz. Jeśli pójdzie dobrze skończysz na pracach społecznych-odpowiedział Caleb.
-Dobra przyznam się. Niech wam będzie-powiedział z żalem w głosie Finn.
Zaprowadziliście go na komisariat. Przyznał się do winy. Został skazany na 100 godzin prac społecznych, czylk bardzo łagodnie.
Wyszłaś z Calebem z komisariatu. Finn musiał zostać na dołku przez noc.
-Pojebany dzień co?-spytał Caleb.
-Bardzo-powiedziałaś zmęczona.
-Dzięki za pomoc, gdyby nie ty on mógłby mnie zabić-powiedział Caleb i uśmiechnął się do ciebie.
-Nie ma sprawy-powiedziałaś i przytuliłaś chłopaka.

🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙🌙
663 słowa

My world | Stranger Things 🙃Où les histoires vivent. Découvrez maintenant