II. Tęskniłam za świętym spokojem.

172 5 0
                                    

-Ugh. - Wzdycham głośno.

Wyciągam swoją prawą dłoń i szukam po najbliższym obszarze, jaki znajduję się dookoła mnie swojego telefonu, który uciążliwie dzwoni. Urządzenie nie milknie nawet na chwilę i wydaje z siebie w tym momencie najbardziej denerwujący dźwięk. W końcu moja dłoń odnajduje go na podłodze. Podnoszę telefon i widząc na ekranie numer mojej cioci i jej zdjęcie, opieram się na łokciu i odbieram.

-Halo. - Mówię zaspanym głosem.

-No w końcu. Pomijam już fakt, że twój brat ma wyłączony telefon ale chociaż ty jedna mogłabyś odebrać za pierwszym razem. - Mówi z lekka kąśliwie ciocia.

-Wybacz. - Odpowiadam ziewając i przecierając oczy dłonią.

-Coś się dzieje? Jakaś dziwna jesteś. - Pyta już bardziej przyjaznym tonem.

-Nie, wszystko w porządku ciociu. Po prostu byliśmy wczoraj na imprezie i odsypiamy wszyscy. - Odpowiadam kobiecie, opadając na poduszkę i zamykam oczy.

-W środku tygodnia? Znaczy ty to rozumiem bo masz wakacje ale twój brat nie ma czasem pracy? - Dopytuje.

-Yyy wziął wolne. - Kłamię od razu otwierając przy tym swoje powieki. W tym jedynym przypadku oboje nie mamy innego wyjścia.

-A no dobrze. Zadzwoniłam żeby was zaprosić was w sobotę na obiad bo dawno was nie było. - Mówi kobieta z większym entuzjazmem.

-Jasne przyjdziemy ale wiesz ciociu, że jakieś dwa tygodnie to wcale nie tak długo. - Odpowiadam lekko roześmiana.

-Oj tak, tak oczywiście. Dla was nawet miesiąc to by nie było długo. - Mówi sarkastycznie kobieta ale słyszę w jej głosie tą nutkę rozbawienia.

-Bez przesady. - Uśmiecham się i siadam na łóżku wpatrując się w okno.

-Jak się bawiliście na imprezie? - Pyta ciocia, a ja przytrzymując ramieniem telefon przy uchu i zakładam skarpetki.

-Fajnie było. W sumie wiesz nic nadzwyczajnego. Impreza, jak każda inna. - Odpowiadam poprawiając swój t-shirt, który służy mi za piżamę i wstaję. Kiedy się odwracam moim oczom od razu ukazuje się rudowłosa przyjaciółka, smacznie śpiąca w moim łóżku.

-A jak tam Will? Umiera? - Dopytuje, a ja wychodzę z pokoju i kieruję się do kuchni.

-Pewnie tak. Całą trójką pewnie zdychają. - Mówię i wstawiam wodę na herbatę.

-No dobrze to już cię nie męczę, widzimy się w sobotę. Jak coś to dzwońcie śmiało. - Żegna się kobieta.

-Dobrze ciociu. Do zobaczenia, kocham cię. - Mówię uśmiechając się pod nosem.

-Ja ciebie też malutka. Buźka! - Radośnie woła kobieta i rozłącza się.

Odkładam swój telefon na blat i wyjmuję kubek z szafki oraz opakowanie kawy. Sypię do kubka dwie łyżki kawy i trzy łyżeczki cukru, który stoi w białej puszce w szare paski na blacie. W oczekiwaniu na zagotowanie się wody chwytam swojego smartfona i zaczynam przeglądać wszystkie social media.

Po kilku dłuższych chwilach przeglądania kochanego Internetu mój żołądek przypomniał mi o swoim istnieniu. Rozpaczliwie wręcz wołał jeść co, jak nie było mi się ciężko domyśleć mogło być też powodem bólu głowy.

-Już wstałaś? - Pyta Adrien wchodząc do pomieszczenia z koszulką w ręce, a nadepnie przeciąga ubranie przez głowę.

-Tak, ciocia mnie obudziła. To stwierdziłam że już wstanę. - Wzruszam ramionami i zalewam swoją kawę już zagotowaną wodą. - Chcesz też? - Pytam spoglądając w kierunku przyjaciela.

ForbiddenTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang