–––––––––

Trzy dni. Jeonggukowi przez trzy dni udawało się unikać Heejin do takiego stopnia, że gdy tylko mignęła jej jego czupryna, zaraz już znikał w tłumie. Nie był do końca pewny, dlaczego woli na razie z nią nie konfrontować. Najbardziej chyba bał się, że będzie się z niego naśmiewać i obróci całą tę sytuację w taki sposób, że do końca szkoły ludzie na niego nie spojrzą. A zwłaszcza dziewczyny.
  Trochę jednak przeceniał możliwości i przede wszystkim intencje szatynki, ponieważ ta wcale nie miała zamiaru z nikim się dzielić tą historią. Dziewczynie nie dawało to spokoju, a zwłaszcza wieczorami, kiedy rozpamiętując ich pocałunek policzki mimowolnie zaczynały piec. Nie lubiła Jeongguka, to było jasne. Od dawna jedyne, co w nim widziała to rywala, aroganckiego idiotę, któremu pragnie udowodnić, że jest gorszy od niej. Teraz, choć ciężko jej było to przyznać nawet przed samą sobą, miała wobec niego trochę inne pragnienia. Mimo, że nigdy za Jeonem nie przepadała to nie było dla niej tajemnicą, że był on dobrze wyglądający. Miał dosyć wysportowane ciało, przystojną twarz, zadbane włosy i mocno zarysowaną szczękę. Niektórym dziewczynom to wystarcza, by określić go mianem bóstwa. Nie przeszkadzało im to, że miał paskudny charakter, kochał atencję i tylko dla niej w ogóle zadawał się z tymi swoimi pożal się Boże fankami. One leciały tylko na jego śliczną twarzyczkę. Na niej jednak wygląd nie robił takiego wrażenia aż do momentu, w którym pokazał, na co naprawdę go stać.
Heejin nie sądziła, że tak nagle może poczuć pociąg fizyczny do osoby, którą raczej wcześniej wykluczała z grupy potencjalnych kandydatów. A wszystko przez to lub dzięki temu, że ten idiota nie potrafi trzymać hormonów na wodzy. To z drugiej strony też ją wystarczająco połechtało. Fakt, że odczuł widoczną przyjemność z dotykania i całowania jej był bardzo satysfakcjonujący. Nie mogła jednak powiedzieć, że czuła z tego powodu pewną wyższość. Gdyby na nią pocałunek nie wpłynął w żaden sposób prawdopodobnie wykorzystałaby tę słabość Jeongguka, ale niestety, jej także się podobało i wręcz pragnęła więcej, dlatego oboje w tej sytuacji byli na straconej pozycji. Nie miała jednakże pojęcia, jak powinna dopiąć do swego nie tracąc przy tym resztek honoru. Nie mogła tak po prostu złapać Jeona i powiedzieć mu, że chce, aby ją całował. Tym bardziej, że nagle w szkole chłopak stał się kompletnie niedostępny dla jej osoby. W klasie nie mogła z nim porozmawiać, a za każdym razem, kiedy próbowała go gonić na przerwie, ten jej uciekał. Pomyślała więc, że może to znak, iż to nie w szkole powinna go dopaść.
  Poprosiła tatę, by tego dnia po nią nie przyjeżdżał, bo chce piechotą wrócić do domu. Wiedziała, że Jeon od małego raczej nie był rozpieszczany tak, jak ona i musiał codziennie zapieprzać z buta. A tym razem szedł sam, więc działało to na jej korzyść. Z początku starała się zachować jakąś odległość, żeby się nie zorientował zanim nie wymyśli planu działania, ale ostatecznie i tak go nie wymyśliła, więc po prostu zaczęła improwizować. Heejin przyspieszyła trochę kroku, żeby go dogonić.
– Zawiąż sznurówkę, cepie – Jeongguk natychmiastowo obrócił się do tyłu, zaskoczony usłyszeniem jej głosu. Heejin zmierzyła go obojętnym wzrokiem i wyrównała z nim kroku. Ten jednak nie zawiązał sznurówki, lecz przez jakieś 5 sekund wpatrywał się w nią ze zdezorientowaniem przetwarzając informacje. Heejin dalej szła sobie koło niego, jak gdyby nigdy nic i właśnie to mu w tym wszystkim przeszkadzało.
Był skołowany zachowaniem dziewczyny.
–  Eeeee, a ty...nie zamierzasz iść? – wyjąkał.
– Przecież idę – Heejin z ciągle beznamiętnym wyrazem twarzy spojrzała mu w oczy. Zgłupiała ona czy co?
–  No ale nie ze mną. Przodem. Sama.
– Raczej nie. Idziesz moim tempem, więc niestety albo ty przyspieszysz albo będziesz musiał znieść przez tę chwilę moją obecność – wzruszyła ramionami, od czego w Jeongguku się zagotowało.
- Ja mam przyspieszać?! To ty nagle się doczepiłaś i to ja mam odpuszczać? – otóż to. Heejin doskonale wiedziała, jak z nim pogrywać. Pomyślała sobie, że w jego sytuacji zachowałaby się podobnie. W końcu chyba nie różnią się aż tak bardzo.
– Tak, ale to tobie, nie mi coś przeszkadza. Więc jeśli masz problem, powiedziałam ci, jak go rozwiązać – i tu go miała. Była pewna, że ten uparty osioł w życiu się nie zastosuje do jej polecenia, dlatego będzie skazany na nią, dopóki to ona nie odpuści.
– Nie ma takiej opcji. Będę szedł sobie tempem takim, jakie mi odpowiada. A odpowiada mi t e n –  fuknął i odwrócił najeżoną głowę. Heejin uśmiechnęła się delikatnie pod nosem wiedząc, że wygrała. A więc szli tak, w dosyć niezręcznej (a przynajmniej dla Jeongguka) ciszy, której on na pewno nie planował przerywać. Nie chciał nawiązywać z dziewczyną rozmowy, ponieważ straciłby przez to swój honor. Przez ostatnie trzy dni udawało mu się skutecznie jej unikać, a teraz gdy w końcu go dopadła, nie kwapił się, by zaprzestać udawania, że nie istnieje.
   Heejin przez całą drogę rozmyślała, jak dalej poprowadzić akcję, by dostała to, czego chce. Niestety, nawet taki umysł jak ona niczego nie wymyślił. To znaczy, opcji było wiele, ale każda spowodowałaby uszczerbek na jej godności, a to nie było do przyjęcia. Borykała się więc z tym problemem, dopóki razem z Jeonem nie wyszli zza zakrętu i ona nie zdała sobie sprawy, że są już pod domem chłopaka. Dosłownie przed wejściem na jego posiadłość stała starsza pani i wrzucała worki do kosza na śmieci. Heejin widząc reakcję Jeongguka od razu się domyśliła, że to jego babcia. To stworzyło dla niej pewną szansę.
– Ah, to już tu. Miło się rozmawiało, jak zwykle. Szkoda, że nie mieszkasz trochę dalej – zaśmiała się dźwięcznie, a Jeongguk stanął jak wryty. – Dzień dobry, pani musi być babcią Gguka – ukłoniła się z najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać. Kobieta już zaraz odwzajemniła to.
–  Dzień dobry, dzień dobry kochana. Jesteś koleżanką Jeongguka? – zanim on zdążył jakkolwiek zaoponować, Heejin pokiwała głową. – Oh, kazałabym mu cię odprowadzić, ale czeka na niego gorące kimchi, starałam się, żeby było gotowe na jego powrót – to zdało się wyrwać wreszcie Jeona z amoku.
– Znowu kimchi? –  westchnął zrezygnowany z grymasem na twarzy. Heejin szturchnęła go lekko łokciem w bok.
– Doceń pracę swojej babci. Mnie dziś czeka take out – udała, że go gani, a ten spojrzał na nią dziwnie nie rozumiejąc sytuacji.
– Oj, bidulko. Nie ma ci kto ugotować obiadu? To może zjadłabyś dzisiaj z nami, co? Zapraszamy – babcia wskazała entuzjastycznie ręką na bramę. Heejin zaśmiała się w duchu. Wiedziała, jak zmiękcza się serca babć.
– Właściwie to-
– Bardzo chętnie, proszę pani – przerwała chłopakowi w połowie zdania. Zaszła już tak daleko, że nie mogła mu pozwolić tego zrujnować.
  Jeongguk dawno nie czuł się tak zdegustowany, jak wtedy. Co ta wariatka knuła? Najpierw ta cała szopka na chodniku, a teraz jeszcze wprasza mu się do domu? Jeongguk zacisnął pięści. Po całej tej sytuacji sprzed trzech dni oraz ze względu na fakt, iż nie przepadali za sobą, siedzenie z nią przy jednym stole nie było jego marzeniem, ale w tym wypadku nie miał możliwości, by to odkręcić. Znał gościnność swoich członków rodziny.
– Chodzicie do jednej klasy? – kobieta zapytała Heejin.
– Tak, od samego początku.
– Ale jakoś nigdy cię nie widziałam. Ten Jeongguk to taka pierdoła, nie zaprasza w ogóle przyjaciół do domu tylko siedzi i gra w gry – pani Jeon machnęła z oburzeniem rękoma. Heejin zaś widząc minę bruneta ledwo powstrzymała się od śmiechu.
– Gguk też się dużo uczy, proszę pani. Jest bardzo dobrym uczniem – powiedziała, żeby nie wyjść na złą koleżankę.
– To prawda, to prawda. Do nauki się przykłada, ale nie uważasz jednak, że i tak siedzi za długo przed tym komputerem?
–  Tak, też uważam, że to niedobrze.
–  Mądrą masz tę koleżankę, wnuczku. No, a teraz zaprowadź ją do swojej pieczary, żebyście zostawili tam rzeczy.   
  Jeongguk niechętnie ruszył w stronę własnego pokoju, a Heejin podążyła zaraz za nim. Chłopak był na tyle poddenerwowany, że nawet nie bawił się w gentlemana i wszedł pierwszy do pomieszczenia. Zrzucił od razu z siebie plecak, a dziewczyna zamknęła za sobą drzwi.
– Możesz mi powiedzieć, co ty odw- brunet odwrócił się z zamiarem opieprzenia jej, lecz ona nie zważając na to, bezpruderyjnie złapała go za twarz i przyciągnęła do pocałunku. Wnętrzności zaczęły mu się przewracać na wszystkie strony i tym razem to on był przysłowiowo "przyparty do ściany". W rzeczywistości jednak szok odsunął go gwałtownie do tyłu, przez co prawie nie wywrócił się o własny plecak. Patrzył na Heejin z szeroko otwartymi oczyma i stał w osłupieniu. Miał wrażenie, że gdyby spróbował cokolwiek powiedzieć, z jego gardła wydobyłby się tylko jakiś żałosny jęk. Brązowowłosa zaś przyjęła prowokacyjną postawę i nie przerywała ich kontaktu wzrokowego. Na jej twarzy formował się delikatny, usatysfakcjonowany uśmiech. To jest to, o czym bez przerwy myślała przez całe trzy dni. To jest to, co sprawiało, że w nocy nie mogła zasnąć. To jest to, czego pragnęła i do czego tak desperacko dążyła.
– Co tak długo wam to zajmuje? Kimchi już czeka! – krzyknęła z kuchni pani Jeon i to przywróciło Heejin z powrotem na ziemię.
– Chodźmy – rzuciła tylko krótko i nie czekając na Jeongguka udała się do kuchni. Jego emocje zaś zdawały się nie opadać. Jeśli było to w ogóle możliwe, w jego głowie powstał jeszcze większy chaos. Czuł się zagubiony, zwłaszcza, że jego ciało reagowało na dziewczynę nie w taki sposób, w jaki powinno. Brunet opuścił swój pokój powolnym krokiem.
– Nie obijaj się Jeonggukkie i chodź jeść! – zawołała za nim babka. – Markotny coś dzisiaj jesteś. Coś się stało w szkole? – zapytała, gdy dosiadł się do stołu. Nie w szkole tylko podczas drogi ze szkoły, pomyślał brunet.
– Wspominał, że dziś nie najlepiej się czuję – odezwała się Heejin, a jego babcia oczywiście od razu wszystko łyknęła.
– To zjedz wnuczusiu, żebyś odzyskał siły – dziewczyna uśmiechnęła się na imię, jakim nazwała Jeona babcia. Spoglądając na jego minę mogła się domyślić, że nie do końca to lubił. Pani Jeon przeprosiła ich na chwilę z potrzebą wyjścia do toalety.
– Mógłbyś być trochę mniej gburowaty w stosunku do swojej babci – rzekła pouczająca, a ten rzucił jej spojrzenie spode łba.
– To w ogóle nie jest twój interes. Ciebie nawet nie powinno tu być.
– Ale jak widać jestem. Nic z tym nie zrobisz – uśmiechnęła się w typowy dla siebie sposób, którego Jeongguk nie cierpiał.
– W szkole, we własnym domu i gdziekolwiek indziej nie mogę się od ciebie uwolnić –  mruknął pod nosem odwracając od niej wzrok.
– Awww aż tak mocno się zabujałeś, że ciągle ci chodzę po głowie?
– Chciałabyś.
– A ci zamiast jeść, peplają! – przerwał im głos pani Jeon, która z niedowierzaniem kręciła głową. – Zjedzcie, a potem będziecie sobie gadać, ile tylko zechcecie.
– Tak, proszę pani – odpowiedziała grzecznie Heejin i zabrała się za jedzenie. Kimchi babci Jeongguka było naprawdę dobre i za te grymasy, które robił miała ochotę go mocno zdzielić po pysku. Zamiast tego jednak zagłuszała go swoimi westchnieniami i zachwytami nad jedzeniem. Jeongguk mógł przysiąc, że każdy dźwięk, jaki wydobywał się z ust dziewczyny, doprowadzał go do szaleństwa. Cały czas zastanawiał się nad znaczeniem pocałunku, który kilka minut temu dzielili. Czy to miała być jakaś forma zemsty za tamto? Nie zdziwiłby się, jeśli tak. Heejin na pewno pragnęła go zniszczyć i może zacznie go też szantażować. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że fizyczny kontakt z nią (nawet taki krótki) sprawiał mu przyjemność. Ale wiedział, że to nie jest zasługa Heejin tylko po prostu jej płci. Mogłaby ją zastąpić każda inna dziewczyna, a i tak byłby podniecony.
– Cieszę się, że ci smakowało. Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy młodzi ludzie są tak wybredni, jak mój wnuczek – zaśmiała się babcia, gdy Heejin zwróciła prawie, że wylizany talerz.
– Było bardzo pyszne. Dziękuję, że zaprosiła mnie tu pani – dziewczyna ukłoniła się nisko. Jeongguk również oddał już swój talerz, w którym jedynie pogrzebał.
– No, a teraz do łazienki myć zęby i już wam daję spokój.
  Heejin poszła za śladem Jeona, który nie czekając na nią, od razu pobiegł do łazienki.
– Nie myśl sobie, że użyczę ci jakiejś szczoteczki – prychnął, a ona rzuciła mu politowane spojrzenie.
– Jesteś obrzydliwy. Nawet bym jej nie przyjęła, gdybyś chciał – powiedziała i nałożyła sobie na palec pastę do zębów. Przez kilka minut żadne z nich się nie odzywało, bo byli zbyt zajęci szorowaniem zębów. Kiedy Jeongguk wypłukał usta i odłożył szczoteczkę, oparł się o zlew i uśmiechnął półgębkiem.
– Teraz mówisz, że jestem obrzydliwy, ale pół godziny temu rzuciłaś się na mnie niczym wygłodniała bestia – Heejin patrzyła na niego z kamiennym wyrazem twarzy. Powoli zbliżyła się do niego, co jednak nie sprawiło, że cwaniacki uśmiech zniknął z twarzy chłopaka. Jednak gdy ręka Heejin powędrowała w stronę jego krocza i ścisnęła je mocno, ten o mało nie pisnął. Heejin z satysfakcją patrzyła w jego szeroko otwarte oczy. Nie mogła się napawać widokiem powstrzymującego się z całych sił Jeongguka. Dziewczyna puściła jego przyrodzenie i odsunęła się z uśmiechem.
– Miło było, ale chyba muszę już wracać. Zabiorę swoje rzeczy z twojego pokoju – po czym zostawiła go tam samego. Miała ochotę przybić sobie samej piątkę, gdyż wiedziała, że wygrała. Wiedziała, że teraz Jeon nie będzie w stanie się jej oprzeć.
  Dlaczego to wszystko robiła? Ciężko było znaleźć choćby jeden racjonalny powód. Być może to pragnienie popychało ją do robienia rzeczy, o których wcześniej by nie pomyślała. Nie była świadoma siły swoich potrzeb, dopóki Jeongguk jej ich nie objawił. Od niechcenia popchnęła za sobą drzwi od pokoju chłopaka i podeszła do łóżka, by zabrać stamtąd swoją torbę. Nie usłyszała jednak dźwięku zamykania drzwi, ponieważ zostały one przytrzymane przez właściciela pokoju. Heejin zerknęła w tamtą stronę w pełni przygotowana na to, co się zbliżało. Jeongguk stał w drzwiach nie oddychając już tak płytko, jak wcześniej i nie patrząc na nią. Szatynka trwała w miejscu z torbą w rękach.
– Heejin-ah...– odezwał się, a spokój, z jakim wypowiedział jej imię przyprawił ją o dreszcze. – Myślisz, że po tym wszystkim tak po prostu cię stąd wypuszczę? – dziewczyna mogła przysiąc, że przez chwilę po jego twarzy przebiegł cień przerażającego uśmiechu. Przełknęła cicho ślinę nie ruszając się ani o centymetr.
– Nie bądź taka przestraszona, od początku o to się prosiłaś, czyż nie? – chłopak zbliżał się do niej powolnym krokiem zwiększając tym samym napięcie, które odczuwała. Kiedy już zatrzymał się, te kilka centymetrów od niej, spojrzał na nią władczo z góry i owinął kosmyk jej włosów na swój palec. Heejin nagle spłoszyła się. To dziwne, że jeszcze chwilę temu była taka pewna siebie, a gdy tylko Jeon przejął pałeczkę, zachowywała się jakby jedyną wartością, którą wyznawała była cnota. A przecież to było dalekie od prawdy.  
  Dziewczyna sama nie potrafiła zrozumieć tego mechanizmu, ale podobał jej się on. To nieznane uczucie tracenia kontroli nad sytuacją ją podniecało, a fakt, że Jeongguk stawał się takim bezwzględnym dominantem jeszcze to potęgował. Ciche prychnięcie wyrwało ją z amoku.
– Ty też jesteś wrażliwa na mój dotyk. Możesz zgrywać taką silną, ale pod koniec dnia i tak jestem twoją słabością. Ciekawe, że też wcześniej tego nie odkryłem i nie wykorzystałem – zaśmiał się nisko.
– Zamknij się, J- Heejin nie było nawet dane dokończyć, ponieważ silna ręka chłopaka ścisnęła jej pośladek powodując u niej głośne stęknięcie. Jeongguk drugą dłonią złapał za jej szczękę i uniósł do góry, by mieć pełny widok na jej piękną szyję, aż proszącą się o pokrycie jej śladami. Szatynka wyraźnie to odczuła, gdy oblizał językiem swoje różowe, spragnione wargi.
– Też tego chcesz, prawda? – wyszeptał jej do ucha. Heejin nie była w stanie nic wydukać, dlatego w formie odpowiedzi sięgnęła w dół do jego spodni, jednakże została zatrzymana przez dłoń Jeona.
– Nie nie nie, nie dotkniesz mnie dopóki ci nie pozwolę – obdarzył ją ostrym spojrzeniem, pod którym nawet ktoś tak uparty jak ona musiał się ugiąć. Chłopak zbliżył się do jej szyi i zaczął łaskotać ją swoim gorącym oddechem, ostatecznie przysysając się do skóry. Heejin nie mogła powstrzymać westchnienia.  
  Jeongguk jeździł ustami po jej szyi, gdzieniegdzie przygryzając ją trochę. Jego ręce obejmowały ją w pasie, ona zaś swoje położyła na jego klatce piersiowej. Jeon postanowił się nie hamować i rozpiął trzy guziki jej koszuli , by przenieść swoje usta niżej. Wysunął delikatnie język i pieścił dekolt dziewczyny dostając w zamian jej przyjemne pomruki. Smakował każdego kawałka jej skóry, doprowadzając ją tym do szaleństwa. Zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie się nad nią pastwił zanim pozwoli jej się pocałować. Błogość, którą odczuwała nie była dla niej wystarczająca. Jeongguk przyciskał ją wciąż mocniej do siebie, chociaż pomiędzy nimi nie było już żadnej przestrzeni. Jego palce wbijały się w dziewczyny biodra, a erekcja boleśnie pulsowała w spodniach. Heejin była skora do pomocy, ale on wyraził się jasno. Nie ma dotykania, dopóki jej nie zezwoli. Na razie próbowała się nie stawiać.
– Cholera, nie wiem czy dłużej tak pociągnę – zaklął czując wielki dyskomfort na dole. Heejin uśmiechnęła się delikatnie.
– Wiesz, co robić – wyszeptała, a on pod jej wpływem zatopił swoje usta w tych należących do niej przynosząc ulgę im obojgu. Ona właśnie na to tak strasznie wyczekiwała. Wyczekiwała, by znów poczuć miękkie wargi Jeona na swoich, by poczuć jego mokry język domagający się o większy dostęp. Chciała poczuć go całego. Nieważne czy on też tego chciał czy tylko szarpały nim chłopięce instynkty. Ważne, że obojgu sprawiało to przyjemność.
  Heejin wplotła palce w jego włosy i przyciągnęła go bliżej. Jeongguk z kolei skupił się tak bardzo na całowaniu, że zapomniał o dłoniach, które wcześniej położone miał na jej biodrach. Ona jednak szybko mu o nich przypomniała, gdy wzięła jedną z nich i ścisnęła nią swoją pierś. Chłopak westchnął w jej usta cichutko, co przekonało ją, że był to dobry ruch.
– Dlaczego mi to robisz? – stęknął z zamkniętymi oczami odchylając nagle głowę do tyłu, jakby ostatnie światełko rozsądku się w nim rozbudziło. Heejin ignorując to, pochyliła się nad jego idealnie wyeksponowaną szyją. Zassała się na skórze obok grdyki, a następnie uniosła na niego wzrok.
– A czy ja robię ci krzywdę? – zapytała nawiązując do jego poprzedniego pytania.
– Tak. Przez ciebie tracę nad sobą kontrolę i robię wiele nieprzemyślanych rzeczy – wytknął. – To ja mogę ciebie skrzywdzić. A posuwamy się coraz dalej i później może już nie być odwrotu.
– O czym ty mówisz, Jeon? – Heejin zmarszczyła czoło. – Myślisz, że o zwykły pocałunek byłoby tyle zachodu? Nie obchodzi mnie, jak daleko się posuniesz.
– Myślałem, że ty-
– Że jestem dziewicą? –  parsknęła. –  Przestań się opierać i bawić w gentlemana, bo-oh, czekaj. Chyba, że to jest twój pierwszy raz, hmm nie pomyślałam o tym – Heejin zaśmiała się kpiąco wiedząc, że brunet tego nie zniesie. W przeciągu jednego mrugnięcia okiem Jeongguk rzucił ją niedelikatnie na łóżko. Wreszcie, pomyślała. Coś się zaczyna dziać.
– Wkurwiasz mnie, Heejin. Jeśli w ten sposób próbujesz przekazać mi, bym pieprzył cię ostro, spełnię twoją prośbę – na twarzy dziewczyny zawidniał zwycięski uśmiech. Jeon również się uśmiechnął, a raczej uniósł jeden kącik ust w górę. – Tylko zobaczymy, kto wtedy będzie się śmiał.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 28, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

cry for me (us) 18+ | j.jk x k.th x fem oc | one shotWhere stories live. Discover now