Grace z ociąganiem zamoczyła białą szmatkę w letniej wodzie i ukucnęła przed Thomasem. Wyjęła z szafki kilka bandaży, po czym pochyliła się nad kostką chłopaka.
"Paskudnie to wygląda", pomyślała, wykrzywiając usta w mało widocznym grymasie.
Po chwili wyciągnęła kawałek materiału z wody i zaczęła obmywać nogę siedzącego na skrzyni chłopaka. Gdy tylko woda zetknęła się ze zranioną stopą, Thomas syknął cicho. Przygryzł delikatnie dolną wargę, uważnie obserwując dziewczynę.
— Gapisz się — rzuciła sucho. Nawet się nie uśmiechnęła. Nie czuła takiej potrzeby.
— Wybacz, Gracie — wyszeptał, specjalnie używając zdrobnienia jej imienia. Nazywał ją tak jeszcze za czasów labiryntu. Byli blisko. Bardzo blisko.
— Nie mów tak do mnie. — Dziewczyna z wściekłością docisnęła mocniej szmatkę do rany na jego kostce.
Thomas jęknął, zaciskając oczy.
— Nie możesz być bardziej delikatna? — stęknął, znów spoglądając na działania brunetki. Przygryzł delikatnie wargę.
— Szczerze? Nie.
Chłopak przewrócił oczami i znów cicho westchnął.
— Nie zostawiliśmy cię tam umyślnie — powiedział w końcu. I tak oboje wiedzieli, że kiedyś dojdzie wreszcie do tej rozmowy. Był to drażliwy temat, jednak w końcu musieliby sobie coś wyjaśnić. — Wiesz o tym.
— Nie? Czyżby? — Grace złapała pęsetę, nachylając się jeszcze bardziej nad stopą bruneta. Chciała wyjąć szkło, które utknęło mu w nodze. Musiała to zrobić, ponieważ rana już lekko się zaogniła. W każdej chwili mogło dojść do poważnego zakażenia.
— Naprawdę, musisz mi uwierzyć. Auć! — Podskoczył, odsuwając się od dziewczyny. — Aua, Grace. Co ty tam robisz do cholery?
— Wiesz, odcinam ci nogę — mruknęła zirytowana. Jej ton głosu był całkowicie przesiąknięty sarkazmem. — I gdy to wreszcie zrobię, powieszę sobie ją jako trofeum na ścianie. Będę się na nią gapić do końca mojego cholernego życia. A tak na poważnie. Utknął ci spory kawałek szkła w twojej "jakże delikatnej skórze." — Zrobiła cudzysłów palcami. — I z bólem serca jestem zmuszona wyjąć ten piękny odłamek szkła, żebyś nie dostał jakiegoś cholernego zakażenia.
— Wow, Grace. — Thomas był pod wrażeniem. Nigdy nie pomyślał, żeby tak delikatna i nieśmiała Grace w ciągu niecałego roku zmieniła się nie do poznania. Miał wrażenie, że ma przed sobą zupełnie obcą osobę.
— Co? Zatkało cię? — prychnęła wyraźnie zadowolona. Naprawdę bawiła ją reakcja chłopaka. Był aż tak zdziwiony, że się zmieniła?
— I to jak — odburknął, usadawiając się wygodniej na drewnianej skrzyni.
— Cóż. Pogorzelisko zmienia człowieka. — Wzruszyła ramionami, spoglądając krótko na Thomasa.
— Ale żeby aż tak?
— Spodobała ci się moja zmiana? Bardzo się cieszę, a teraz z łaski swojej zamknij wreszcie tę paszczę — syknęła, starając skupić się na ranie Thomasa. Po kilku próbach udało jej się w końcu wyjść szkło. Było takich wielkich rozmiarów, że aż zdziwił ją fakt, że Thomas wcześniej nie pofatygował się, żeby je wyjąć. — Rany... Ty stopą szyby rozbijasz?
— Bardzo zabawne, wiesz?
— Nie no, serio. Każdy ma swój sposób, no nie? Niektórzy mają mądre pomysły, niektórzy zaś kretyńskie. Cóż. Bywa i tak. Ty chyba zaliczasz się do tej drugiej grupy.
CZYTASZ
VIRUS • THE MAZE RUNNER ENDING STORY ✓
Mystery / Thriller❝Mówisz poważnie, Thomas? Wolność? Miłość? Rodzina? Naprawdę stuknij się w łeb, jeśli nadal wierzysz w takie bzdury.❞ DRESZCZ upadł. Denver padło. Świat umarł. Oni jednak nigdy nie przestali walczyć. __________________ thomas x oc perspektywa/pov...