- Straszne cię kocham, wiesz? - wypalił zanim ponownie ugryzł się język.
Hobi podnosił do ust kubek z gorącą czekoladą, ale odstawił go z wrażenia na stolik. Szeroko otwarte oczy utkwił w bladej twarzy Yoongiego. Promienie słońca wierciły mu w policzkach ciepło.
- Nie patrz na mnie, jakbym powiedział, że odkryłem przed chwilą galaktykę stworzoną ze skittlesów - zaśmiał się, zawstydzony swoim niewyparzonym językiem.
- Galaktyka skittlesów nie ucieszyłaby mnie tak jak to co właśnie powiedziałeś - oczy Hobiego zaszkliły się niebezpiecznie. Siąknął nosem, bo czuł, że robi się pod nim mokro.
- Nie płacz, bekso. Bądź mężczyzną i weź to na klatę - powiedział cicho Min, z radością w głosie.
- Próbuję - pokiwał głową - ale czuję w tej chwili tyle szczęścia, że aż dusi mnie w środku. To chyba nieodpowiednie, żeby jedna osoba dostała tak wiele za nic.
- Nie wiem, czy moja miłość jest wystarczającym powodem do szczęścia. Chyba, że jesteś masochistą.
- Raczej nie. Prędzej bardzo zakochanym gościem, który dostał faceta swoich marzeń tylko za robienie z siebie głupka, złamanie klucza w drzwiach i udawaną tolerancję do czytania książek.
- Bez przesady, wtedy cię jeszcze nie kochałem. A na poważnie to nigdy nie mów, że pokochałem cię za nic, bo to nieprawda - odparł starszy, upijając łyk kawy.
- Hyung - Hobi delikatnie ujął jego wolną dłoń przez stolik. Yoongi przelękniony rozejrzał się wokół, ale nikt nie zwracał na nich uwagi - żeby dobrze przekazać ci jak bardzo cię kocham, musiałbym ułożyć cały poemat, a nie jestem w tym zbyt dobry, ale...
- To może dla odmiany nic nie mów - przerwał mu Yoongi - trzymaj mnie tylko za rękę i nie puszczaj. Wtedy będę wiedział.
Hoseok przyjął propozycję z ochotą, dokładając drugą dłoń. Palcami muskał bladą jak kreda skórę i przyglądał się jak niewielka oraz wątła jest ręką bibliotekarza.
Miał poczucie, że musi go chronić. Był młodszy i niedoświadczony, dopiero wchodził w dorosłe życie, co nie zmieniało faktu, że musiał dorosnąć bardzo szybko, a instynkt opiekuna tkwił w nim od zawsze. Najpierw Namjoon, gdy w szkole gnębili go za dobre oceny i wygląd, potem Tae i jego kosmiczna osobowość, chora mama, a teraz Yoongi i miłość, która była silniejsza niż jakiekolwiek uczucie wcześniej.
- A mogę mówić o czymś innym? Nie wytrzymam długo bez gadania - przerwał błogą ciszę, a Yoongi jedynie uniósł brwi.
- Cztery minuty, Twój osobisty rekord - pochwalił go.
- Ej, podczas snu nie mówię.
- Jesteś tego pewny?
- Tak - zawahał się - znaczy, chyba tak. Nie wiem, bo śpię - zamyślił się na krótki moment - a mówię coś?
- Wczoraj na przykład tłumaczyłeś komuś, że nie będziesz jadł kanapki z tuńczykiem, a potem dokładnie wyjaśniałeś jak gra się w scrabble.
- Co?!
- Nie żeby coś, ale jak powiesz przez sen imię kogoś, kogo nie znam, to obudzę cię sierpowym.
- Dlaczego wcześniej mi tego nie mówiłeś?!
- Bo lubiłem słuchać co mówisz - roześmiał się.
- Yoongi!
- No dobra, dobra. Żartuję przecież. Śpisz jak niemowlę, bez żadnego szmeru.
- Na pewno?
YOU ARE READING
Kartka papieru 2| Sope
Fanfiction|Zakończone| Druga część opowiadania o bibliotekarzu Yoongim i nieznośnej przylepie Hoseoku , których losy połączył przegrany zakład i ciągnący się za nim przypadek. Od pierwszego spotkania chłopaków mija pięć miesięcy. Hobi staje przed trudnym wyb...