1. Kyle, wnuczek Samanthy

23 3 0
                                    

-Jo! - Gdzieś z oddali dobiegł mnie głos mojej mamy.

Powolnie podniosłam się z materaca i nie odrywając wzroku od książki podeszłam do drzwi. Śledząc uważnie każdy wyraz, chwyciłam za klamkę.

-Josephine Noelle Cooper! - Robiło się poważnie, kiedy używała mojego pełnego imienia, dlatego postanowiłam zostawić czytanie na potem.

Zamknęłam książkę i z prędkością światła odłożyłam ją na półkę. Mama stała w przedpokoju grzebiąc w swoim skórzanym portfelu.

- No nareszcie. - Westchnęła na mój widok.

-Byłam w piwnicy. - Wyjaśniłam, na co rodzicielka posłała mi spojrzenie typu co z tobą nie tak? - Czytałam. Tam jest o wiele chłodniej. - Dodałam.

Ashland w stanie Oregon, to miasto gdzie latem jest naprawdę gorąco. Zazwyczaj w tym czasie bunkruję się w piwnicy. Temperatura jest tam całkiem przyjemna. Kilka lat temu wysprzątałam jedno z pomieszczeń i zrobiłam sobie z niego naprawdę przytulny kącik. Cisza i spokój, które tam panują, pozwalają mi spędzać całe dnie na czytaniu.

-Przejdziesz się ze mną do sklepu? Nie dam rady sama przytargać do domu zakupów.

-Pewnie. - Wzruszyłam ramionami. - Możemy jechać samochodem? - Zapytałam, ale w głębi duszy znałam już odpowiedź.

-To przecież dziesięć minut spacerkiem, a...

-Ruch to zdrowie, tak wiem. - Dokończyłam ulubione powiedzenie mojej rodzicielki.

Zgarnęłam ze stolika okulary przeciwsłoneczne, a na głowę założyłam nieco wyblakłą czapkę z daszkiem. Za każdym razem kiedy wychodziłam z domu, starałam się chronić twarz przed słońcem, ponieważ nienawidziłam piegów wyskakujących na moim nosie pod jego wpływem.

Lubiłam chodzić z mamą na zakupy, ponieważ za każdym razem udawało mi się naciągnąć ją na coś dobrego. Tym razem padło na ostre cheetosy i pudełko borówek.

-Wstąpimy jeszcze do Sammy. - Oznajmiła kobieta. - Ciocia Amelia ma w sobotę urodziny i chcę jej kupić wino.

Sammy to sklep monopolowy prowadzony przez żywiołową emerytkę Samanthę Rayan. Zna ona każdego w naszym małym miasteczku i jest naprawdę świetna w rozpowiadaniu wszelkich plotek. Mimo sporej różnicy wieku, jest ona najlepszą przyjaciółką mojej mamy. Często gości w naszym domu, a my nie mamy nic przeciwko.

Przeglądałam właśnie idiotyczne gazetki, do których miałam słabość w wieku dwunastu lat, jednocześnie słuchając rozmowy pomiędzy moją mamą, a Samanthą.

-Przyjeżdża w poniedziałek. - W głosie starszej kobiety dało się słyszeć podekscytowanie.

Trudno się dziwić. Ashland to miasto emerytów do którego nikt nie sprowadza się z własnej woli. Nawet mój ojciec nie wytrzymał i uciekł jak najdalej stąd.

-Na ile zostaje? - Zapytała moja mama z wyraźną nutką ciekawości.

-Dwa miesiące. Będzie mi pomagał w sklepie. Mówiłam, że nie potrzebuję pomocy, ale się uparli. - Marudziła Samantha. - Kyle to złote dziecko. Na pewno go polubisz.

-Jeżeli odziedziczył po tobie przynajmniej jedną cechę, to nie widzę innej opcji. - Zaśmiała się moja mama. - Wpadnij do nas niedługo. Wpadnijcie oboje. - Zaproponowała.

Pociągnęłam ją za rękaw swetra, dając delikatnie do zrozumienia, że znowu się zagadała i zaraz się ściemni. Kilka długich minut później zapłaciła za wino dla cioci Amelii i pożegnała się z Sam. Nareszcie opuściłyśmy sklep i udałyśmy się w stronę domu.

-Jest w podobnym wieku.

-Co? - Zapytałam, wyrwana z zamyślenia.

-Kyle. Wnuczek Samanthy. - Wytłumaczyła. - Spędzi lato w Ashland. Zaproponowałam, że pokażesz mu miasto.

- Wiesz, że nie jestem najlepsza w kontaktach międzyludzkich, prawda? - Odkaszlnęłam, ponieważ dosłownie przed chwilą zakrztusiłam się powietrzem.

- Najwyższy czas to zmienić. - Posłała mi podstępny uśmiech.



~~~


Cześć :)

Bardzo się cieszę, że tu trafiłeś/aś i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.

Rozdziały będą pojawiały się codziennie, prawdopodobnie pod wieczór.

Nie zapomnij zostawić gwiazdki lub komentarza, to bardzo motywuje <3

Zdrówka i do następnego!

Cut to the feelingOnde histórias criam vida. Descubra agora