>po wejściu do drugiego bloku na samym wejściu wręczone zostały nam fartuchy
>założyliśmy je i zaczęliśmy biec wzdłuż wysepek, gdzie kucharze z całego świata gotowali jedzenie
>przy ostatnim zakręcie złapał nas niestety-
>tej twarzy nigdy w życiu nie zapomnę
>okrągła uśmiechnięta buzia
>która już nie była taka uśmiechnięta
>ponieważ stał przed nami...
>SAM ROBERT MAKŁOWICZ WE WŁASNEJ OSOBIE
>"ale... sobie... nagrabi- prawda -liście!"
>powiedział powolnym głosem zbliżając się do nas
>w rękach miał tasaki do mięsa
>"niech Pan poczeka!"
>krzyknął Olek wychodząc przed nas
>nie mógł jednak dokończyć, ponieważ tasak Roberta przeciął kawałek jego ręki
>"Mogę... pozwolić... wam -prawda- przejść... ooole! pod jednym prawda warunkiem..."
>mówił równie powoli patrząc na wyrządzoną naszemu przyjacielowi ranę i na nas próbujących mu pomóc
"...jeden z was musi... mnie prawda... pokonać w kulinarnym... prawda pojedynku!"
>"ja się zgłaszam..!" wyrwał się Olek ledwo stojąc na nogach
>szybkim spojrzeniem dał nam znać, że wszystko będzie okej i żebyśmy szli dalej
>pobiegliśmy więc z nadzieją, że nic złego się nie stanie
>oboje kucharzy stanęło przy swoich stanowiskach
>rozpoczęło się odliczanie
>3...
>2...
>1...
>zero!
>i wystartowali jak petardy
>obierki od ziemniaków latały po całej kuchni jak ptaki po niebie
>wrzucane do wrzącej wody wydawały dźwięk jak węgiel wrzucany do zimnej wody arktyki
>w międzyczasie trzeba było jeszcze przygotować sos
>zdecydował się on na wybór dość nietypowy-
>sos sześćdziesiąt dziewięć wysp
>stworzony z dokładnie 69 sosów z całego świata wymieszanych z precyzją Tajlandzkiego chirurga
>w odpowiednich proporcjach ten sos mógł smakować jak każde danie na świecie
>do tego wszystkiego było też mięsko - schab z Króla Mórz
>przygotowany w odmętach oceanu doprawiony słoną wodą dodawał pikantnego smaku każdej potrawie
>po chwili Makłowicz dumnie ogłosił, że skończył:
>"przedstawiam... Tobie właśnie... -prawda- schabowego z duszonymi pyrami z sosem."
>"no, a ja zrobiłem ryż z ważywami od lisnera ^^"
>T-TO BOSKIE MOCE?! M-MOŻESZ PRZEJŚĆ, TYLKO NIE RÓB MI K-KRZYWDY..."
>krzyczał przez łzy Makłowicz odsuwając się po podłodze w kierunku Trzeciego Bloku, skąd prawdopodobnie chciał uciec
>dumny z siebie Oluś radośnie szedł za nami do kolejnego z bloków, którym była biblioteka - blok pierwszy.KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ
![](https://img.wattpad.com/cover/218186696-288-k213690.jpg)
YOU ARE READING
jak staliśmy się sobą? - historia naszych listów gończych
Humormoja najdłuższa pasta złożona z 9 rozdziałów opowiada ona, jak stanęliśmy się szanowanymi (w pewnym znaczeniu tego słowa) piratami i przez co musieliśmy przejść, żeby to osiągnąć.