Rozdział 4- walka na noże! Olek, kontra Mistrz Kuchni znad Bałtyku

3 0 0
                                    


>po wejściu do drugiego bloku na samym wejściu wręczone zostały nam fartuchy


>założyliśmy je i zaczęliśmy biec wzdłuż wysepek, gdzie kucharze z całego świata gotowali jedzenie


>przy ostatnim zakręcie złapał nas niestety-


>tej twarzy nigdy w życiu nie zapomnę


>okrągła uśmiechnięta buzia


>która już nie była taka uśmiechnięta


>ponieważ stał przed nami...


>SAM ROBERT MAKŁOWICZ WE WŁASNEJ OSOBIE


>"ale... sobie... nagrabi- prawda -liście!"


>powiedział powolnym głosem zbliżając się do nas


>w rękach miał tasaki do mięsa


>"niech Pan poczeka!"


>krzyknął Olek wychodząc przed nas


>nie mógł jednak dokończyć, ponieważ tasak Roberta przeciął kawałek jego ręki


>"Mogę... pozwolić... wam -prawda- przejść... ooole! pod jednym prawda warunkiem..."


>mówił równie powoli patrząc na wyrządzoną naszemu przyjacielowi ranę i na nas próbujących mu pomóc


"...jeden z was musi... mnie prawda... pokonać w kulinarnym... prawda pojedynku!"


>"ja się zgłaszam..!" wyrwał się Olek ledwo stojąc na nogach


>szybkim spojrzeniem dał nam znać, że wszystko będzie okej i żebyśmy szli dalej


>pobiegliśmy więc z nadzieją, że nic złego się nie stanie


>oboje kucharzy stanęło przy swoich stanowiskach


>rozpoczęło się odliczanie


>3...


>2...


>1...


>zero!


>i wystartowali jak petardy


>obierki od ziemniaków latały po całej kuchni jak ptaki po niebie


>wrzucane do wrzącej wody wydawały dźwięk jak węgiel wrzucany do zimnej wody arktyki


>w międzyczasie trzeba było jeszcze przygotować sos


>zdecydował się on na wybór dość nietypowy-


>sos sześćdziesiąt dziewięć wysp


>stworzony z dokładnie 69 sosów z całego świata wymieszanych z precyzją Tajlandzkiego chirurga


>w odpowiednich proporcjach ten sos mógł smakować jak każde danie na świecie


>do tego wszystkiego było też mięsko - schab z Króla Mórz


>przygotowany w odmętach oceanu doprawiony słoną wodą dodawał pikantnego smaku każdej potrawie


>po chwili Makłowicz dumnie ogłosił, że skończył:


>"przedstawiam... Tobie właśnie... -prawda- schabowego z duszonymi pyrami z sosem."


>"no, a ja zrobiłem ryż z ważywami od lisnera ^^"


>T-TO BOSKIE MOCE?! M-MOŻESZ PRZEJŚĆ, TYLKO NIE RÓB MI K-KRZYWDY..."


>krzyczał przez łzy Makłowicz odsuwając się po podłodze w kierunku Trzeciego Bloku, skąd prawdopodobnie chciał uciec


>dumny z siebie Oluś radośnie szedł za nami do kolejnego z bloków, którym była biblioteka - blok pierwszy.KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ

jak staliśmy się sobą? - historia naszych listów gończychWhere stories live. Discover now