Rozdział 5.

17 1 0
                                    

Liv's POV

Byłam z Lexi w sklepie i kupowałyśmy potrzebne nam składniki na tort. Jutro są już urodziny Jessici i chciałyśmy zrobić jej niespodziankę. Chodziłyśmy bez sensu po alejkach bo już nam się nie chciało, więc stwierdziłyśmy, że mamy wszystko i wychodzimy. Pojechałyśmy do domu blondynki by tam dokonać cudu i stworzyć ciasto. Połączyłyśmy wszystkie składniki ze sobą, a raczej zrobiła to moja przyjaciółka bo ona w dziedzinie gotowania jest lepsza i wstawiłyśmy masę do piekarnika. W tym czasie poszłyśmy do pokoju Lexi poczekać aż ciasto się upiecze.

- O której jutro mamy u niej być? –zapytała blondynka.

- O 17 chyba. Jak wejdziemy z tortem by zrobić jej niespodziankę? – zapytałam patrząc w telefon.

- Nie mam pojęcia. Może wkręćmy ją, że nie możemy przyjść czy coś. – spojrzałam na dziewczynę, która też robiła coś na swoim telefonie.

- Trzeba coś wymyślić. Zgadamy się jakoś z Betty bo będzie tam wcześniej. – odpowiedziałam myśląc nad czymś.

- No to później się coś wymyśli. – odparła rozwalając się bardziej na swoim łóżku.

- Ej. A może pogadamy z naszymi mamami byś mogła dziś przyjść do mnie na noc. – zapytałam patrząc na przyjaciółkę, która od razu podniosła na mnie spojrzenie.

- Dobra. To dzwoń do swojej a ja idę do mojej. – odpowiedziała wstając.

- Poczekaj! Zadzwonię najpierw do mojej i jak się zgodzi to będziemy błagać twoją. – wybrałam szybko numer swojej rodzicielki i czekałam aż odbierze.

- Zgodziła się. Wstawaj idziemy do twojej. – wstałam z łóżka i kopnęłam dziewczynę w nogę jak skończyłam gadać z mamą.

- Mamooo! – zawołała blondynka gdy przechodziłyśmy powoli przez pokoje w poszukiwaniu kobiety.

- Ej stara. Zgubiłyśmy twoją mamę. – szturchnęłam ją w momencie gdy się skradałyśmy.

- Właśnie wiem... Cholera, no tak coś czułam, że trzeba jej pilnować. – odpowiedziała kładąc ręce na biodrach i kręcąc głową.

- Dobra, ziom na spokojnie, zajdziemy ją. A tak ogólnie, to czemu się skradamy? – zapytałam prostując się i patrząc na jej skupioną minę.

- Tak masz rację. Zadzwonię do niej. – totalnie mnie zignorowała...

- Tak! Dokładnie to powiedziałam! – wyrzuciłam ręce w powietrze patrząc jak blondynka wyciąga telefon.

- No halo, mamo? Gdzie jesteś? – trzymajcie mnie no.

- Dobra. Jest na dworze. Liv idziemy. – ruszyła w stronę wyjścia i zbiegła po schodach.

- Jebnę ci. – powiedziałam idąc za nią.

- Czemu niby? – zatrzymała się przez co wpadłam na nią.

- Ehh... nie ważne. – odpowiedziałam nie wiedząc jak powiedzieć jej o co mi chodzi.

- Mamo! Sprawa jest. – podeszłyśmy do kobiety, która siedziała ze swoją znajomą.

- Już się boję. – westchnęła gdy blondynka usiadła obok niej.

- Mogę jechać dziś do Liv na noc? Dokończymy tort jutro u niej. – zapytała kładąc rękę na jej ramieniu.

- Moja mama się zgodziła! – wtrąciłam z szerokim uśmiechem.

- Dobra możesz. Już nie mam siły negocjować z wami. – machnęła ręką patrząc na to jak biegniemy z powrotem do domu piszcząc.

Wbiegłyśmy do kuchni bo akurat ciasto się upiekło. Zadzwoniłam po mamę mówiąc jej, że już może po nas przyjechać. Lexi szybko spakowała swój plecak i pozostało nam tylko czekać na kobietę aż przyjedzie.

Good Girls Go To HellWhere stories live. Discover now