ROZDZIAŁ I

353 12 0
                                    

Gdy dodajesz gazu, nigdy nie wiesz, czy robisz słusznie. Czerpiesz jedynie chorą przyjemność z tego, że obraz po bokach zaczyna się rozmywać, a ty czujesz opór powietrza na skórze. I to właśnie najbardziej niesamowita rzecz w jeździe. Nie wiesz dlaczego, ale chcesz po prostu być szybszy niż jesteś. Gdy jedziesz, nie myślisz o tym, że jutro czeka Cię trudny test z matmy, czy że koleżanka rozpuściła o tobie wredną plotkę, a nawet nie boisz się reakcji rodziców na kiepską ocenę. Liczy się tylko tu i teraz.

Każdy ma jakieś swoje „tu i teraz". Jedni czują to grając w piłkę, inni – śpiewając, a jeszcze inni, robiąc różne rozmaite rzeczy, które dają im radość i oderwanie się od rzeczywistości.

Mam na imię Harley i moim „tu i teraz" jest jazda na motocrossie. Wiem, wiem. Te wyznania brzmią jak z pamiętnika głupiej, rozmarzonej nastolatki, ale ta historia jest inna. Bo jest o mnie.

Promienie słońca omijały moją twarz, ponieważ skrywałam ją kaskiem, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu przez wiatr uzyskany z prędkości i tak nic nie miałabym z opalania, a nawet jeśli... Ciemniejszą miałabym tylko dolną część twarzy, bo na oczach miałam gogle. Właśnie rozpoczynał się ostatni weekend przed końcem wakacji. Za kilka dni miałam wrócić do Stone High School i poza treningami nie mieć czasu na jazdę. Dlatego ja, Simon i Sophie postanowiliśmy spędzić ostatni luźny dzień wakacji razem. Chcieliśmy zdążyć pojeździć przed ćwiczeniami na torze, więc wyjechaliśmy dość wcześnie. Pogoda nam dopisała, ale przez szybkie zderzenia z powietrzem, nie czułam skwaru padającego z góry. Było naprawdę idealnie... Do momentu w którym sielanka się nie skończyła i moja przyjaciółka nie zajechała mi drogi tylko po to, bym ja również się zatrzymała. Zahamowałam gwałtownie i oparłam nogi o ziemię.

– Co robisz?! – warknęłam, ale dziewczyna albo mnie zignorowała, albo nie usłyszała mojego pytania, bo jedynie wyjęła z kieszeni ogrodniczek telefon i odblokowała ekran. Obok mnie zatrzymał się Simon i ułożył gogle na swoim kasku, po czym spojrzał na mnie pytająco swoimi szarymi oczami. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i z powrotem popatrzyłam na blondynkę, która właśnie zgasiła swój czerwony motocykl.

– Wyłączcie to – krzyknęła próbując przebić się głosem przez warkot silników, a ja i mój przyjaciel posłusznie przekręciliśmy kluczyki w stacyjkach. – Słuchajcie, tata chcę, żebyśmy w tej chwili znaleźli się u mnie – obwieściła teatralnie.

– Przecież trening miał być dopiero o czwartej – zdziwił się Simon, a ja kiwnęłam głową, alby przyznać mu rację.

– Tak, miał być o czwartej tylko mam źle ustawiony zegar w telefonie – zaśmiała się dziewczyna, na co ja także parsknęłam, a Simon uderzył się otwartą dłonią w czoło.

– Laski, zaczynam w was wątpić – mruknął i uderzył nogą w korbkę, odpalając tym samym swoją Yamahe.

– Dlaczego w nas? – spytałam z rozbawieniem. – Przecież to ona nie umie ustawiać godziny w telefonie, ja noszę zegarek! – powiedziałam, wskazując swój lewy nadgarstek.

– Z którego i tak nie umiesz korzystać – wtrącił Simon zakładając gogle i luzem zjeżdżając obok mnie. W odpowiedzi wywróciłam oczami i pokręciłam głową, po czym tak samo jak on zjechałam, do momentu, w którym znalazłam się na równi z Sophie.

– Czy on zawsze musi być taki sztywny? – spytałam ironicznie, na co dziewczyna parsknęła śmiechem i również odpaliła motor. Powtórzyłam po niej ten ruch i zaczęłam się na nowo orientować, gdzie mamy skręcić, aby w odpowiednim momencie wyjechać z lasu. Ruszyłam więc śladem wyschniętej rzeki za moimi towarzyszami. W Dallas było mnóstwo miejsc takich jak Great Trinity Forest. Położonych na obrzeżach i nie należących do nikogo. Uwielbiałam tutaj jeździć od samego początku, kiedy się przeprowadziliśmy. Co prawda, jazda po tych terenach nie jest do końca legalna, ale istnieją ścieżki bliższe ludzkim spacerom i te daleko od nich. Właśnie tych się trzymaliśmy.

HERE & NOWWhere stories live. Discover now