2

5.8K 422 306
                                    

Deku pov

Upadłem z hukiem, ale nie na ziemię, chodnik czy trawę tak jak się spodziewałem tylko na drewnianą, zimną podłogę. Jęknąłem z bólu i powoli wstałem. Byłem w znanym mi barze, tylko co ja tu robie, skoro to miejsce zostało zniszczone? Zacząłem panikować. Bohaterom nigdy nie udało się odnaleźć członków Ligii, a teraz siedzę w ich bazie i nie wiem czego ode mnie chcą.

-Witam, witam.-usłyszałem melodyjny głos Shigarakiego.- wreszcie nas odwiedziłeś.- zza jego pleców wyszła reszta Ligii.

-C-czego ode mnie chcecie?!- zacząłem się cofać pod ścianę. Moje ciało drżało, musiałem wyglądać naprawdę żałośnie. Tylko...czego ja się boje?

-No a czego możemy chcieć od następcy All Mighta?-zaśmiał się kpiąco.

Dopiero co chciałem się zabić, więc jeżeli mnie wyręczą to będzie nawet lepiej. Nie ma sensu z nimi walczyć. Jak umrę to i tak nikt nie będzie na mnie zły, czy smutny. Nie będę musiał się o nic martwić, a oni bedą mieli spokój, skoro i tak im nie zależy.

Drżenie ustało, a serce wróciło do normalnego rytmu. Wziąłem głęboki oddech i popatrzyłem już bardziej opanowany na niebieskowłosego z ręką na twarzy.

-Nie będę z wami walczył i oddam wam One for All, ale pod warunkiem, że zabijecie mnie w miarę szybko. -powiedziałem na jednym tchu, głosem wypranym z emocji. Poddałem się i przyniosło mi to niesamowitą ulgę.

Członkowie Ligii patrzyli na mnie z zaskoczeniem. Nagle Shigaraki roześmiał się głośno.

-Nie bylibyśmy tacy mili, gdyby chodziło tylko o to  głupie Quirk. Oprócz tego, że da się je wzmocnić i przekazać dalej, nie jest jakieś super.-prychnął, a ja patrzyłem na niego zdezorientowany.- All Might się już nie liczy. Chodzi o ciebie.

Czegoś tak niedorzecznego dawno nie słyszałem.

-Włamaliśmy się ostatnio do pewnego szpitala i mamy wszystkie informacje na temat bohaterów. Czyli też o tobie.-wtrącił się Dabi.

-I choć jeszcze tego nie wiecie, uwolniliśmy All for One.- Homiko uśmiechnęła się tak szeroko, jakby jej twarz zaraz miała pęknąć. -On chce ci pomóc. Wszyscy chcemy.- oblizała usta i bujała się wesoło na boki.- potrzebujemy nowych członków, którzy będą godni zaufania i się przydadzą.

- Masz quirk.-zaczął mówić Shigaraki, a ja zaniemówiłem.- tylko uśpione, a nasz mistrz może je, że tak powiem obudzić.- Patrzyłem na nich zdumiony.-Obserwowaliśmy cię.Wiemy jak się czujesz, jak cię traktują i o tym co chciałeś zrobić. Chcemy, żebyś do nas dołączył.- chciałem już zadawać miliony pytań, które pojawiły się w mojej głowie, ale mi przerwano.- Zanim coś powiesz daj mi skończyć. Oferujemy ci nowe życie, własne quirk, pracę, dom i Cię wytrenujemy. Będziesz częścią Ligii Złoczyńców, więc zyskasz również rodzinę.- patrzył na mnie przenikliwie- Jeżeli się nie zgodzisz, wykasujemy ci część tej rozmowy z pamięci i odstawimy do szkoły. Pomyśl o tym jak cię tam traktowali i jak będą traktować po tym co zrobiłeś. Będą zupełnie inaczej na ciebie patrzeć, albo z litoscią, albo z kpiną. Z nimi nie jesteś nikim ważnym. Z nami będziesz kimś wielkim, będziesz naszym asem w rękawie. Tajną bronią i częścią tej zjebanej rodzinki.- uśmiechnął się spod ręki.

I co mam zrobić?
Teraz przecież tam nie wrócę od tak...
Z nimi jestem nikim.
Tylko sprawiam kłopoty i wzbudzam litość lub obrzydzenie.
Nikt mnie tam nie chce.
Nawet osoba którą kocham, mnie nienawidzi.
Tu dostanę nowe życie.
Zacznę od nowa i będe mieć jakiś cel...

-J-ja...-mimo wszystko, wahałem się. Jak tam wrócę i tak pewnie ze sobą skończę bo nie dam rady...jestem za słaby. Może dzięki nim będę silniejszy, Kacchan wreszcie by mnie szanował...o ile w ogóle będę chciał tam wrócić. - ja...ja się zgadzam.- powiedziałem cicho patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem. Co mi szkodzi? Już dawno się poddałem, nie zależy mi, nie mam nic do stracenia, a mogę sporo zyskać.

-No i to ja rozumiem!- zdjął ręke z twarzy i kucnął na przeciwko mnie.- Mów mi Tomura.- wystawił ręke z jednym palcem odgiętym, tak, żeby mnie nie zranić.
Wciąż nie wierząc w to co robie, uścisnąłem jego dłoń, patrząć mu w oczy. Tańczyły w nich wesołe iskierki ekscytacji, które na krótki moment przyciągnęły całą moją uwagę.

-Witamy w Ligii!- krzyknęła Toga, a Dabi uśmiechnął się wyjątkowo niegroźnie. Kurogiri tylko kiwnął głową i wrócił do pucowania szklanek.

Z pomocą Tomury wstałem i otrzepałem ubranie.

-Mówcie mi Izuku- uśmiechnąłem się nieśmiało.

Kiedy nie boisz się śmierci, to ci ludzie nie są tacy straszni na jakich wyglądają. Z resztą, wiem że zabrzmi to bardzo naiwnie, ale mam nadzieję, że mi pomogą i rzeczywiście zostaną moją...rodziną? Nie wiem jak to nazwać, po prostu chcę gdzieś przynależeć, czuć że jestem tam gdzie powinienem być. Choć ciężko mi to przyznać, mam też ochotę się zemścić, ale to tylko przelotna myśl, która krąży mi gdzieś z tyłu głowy...

-No więc mamy plan, który wdrożymy tylko jeżeli się zgodzisz.- zaczął mówić barman.- Zostaniesz tu przez cale wakacje. Porozmawiasz z mistrzem, dostaniesz quirk i poznasz nas lepiej. W nowym roku jak gdyby nigdy nic wrócisz do szkoły. Będziesz się zachowywać jakby nic się nie stało. Wciśniesz im jakiś kit o tym gdzie byłeś. Będziesz naszą wtyczką.

-Jaki jest wasz cel? - zapytałem ze szczerą ciekawością.

-Twoja szkoła. Dogadaliśmy się z pewną grupą przestępczą. Chcemy aby młodzi ludzie ze strachu  nie chcieli już zostawać bohaterami. Jeżeli uczniowie takich szkół jak twoja i bohaterowie zaczną umierać, ludzie zaczną panikować.- wyjaśnił czerwonooki, wciąż uważnie na mnie patrząc.

-Hmm no rozumiem, ale...mogę się jeszcze zastanowić?- zapytałem patrząć na swoje dłonie, w których ze stresu miętosiłem materiał mundurka.

- Po rozmowie~ zaakcentował melodyjnie to słowo- z Mistrzem będziesz już zdecydowany.- uśmiechnął się szeroko, a po plecach Midoryi przeszły dreszcze. O dziwo całkiem mi się to spodobało. Wreszcie czułem coś innego niż żal czy rozpacz. Patrząc na nowo poznanych ludzi naprawdę się cieszyłem. Już od początku jest z nimi inaczej niż z uczniami z mojej szkoły. Jeszcze im nie ufam, ale polubiłem ich. Szczególnie Tomure, który jest szczególnie intrygujący. Jest w nim coś, co mnie przyciąga...- Swoją drogą masz jakąś godzinę, żeby się ogarnąć, więc radzę się pospieszyć.- uśmiechnął się złośliwie i obejrzał mnie z góry na dół, na co się zarumieniłem. To będzie ciężka rozmowa...

No skocz...-villain Deku Where stories live. Discover now