2.Haniebne zachowanie (Edit)

120 8 0
                                    

Uspokoiłem oddech i ustawiłem się na swojej pozycji. Gdy usłyszałem gwizdek rozpoczynający już po raz trzeci grę ze środka dla nas. Trzy do trzech... Jeszcze tylko jeden punkt... Jeden gol. Z całego zamyślenia pod czas meczu wyrwał mnie krzyk Shindou, piłka leciała prosto na moją twarz! Zaraz... Ta sama sytuacja miała miejsce na tamtym treningu „kiedy piłka leci na twoją twarz to idealny moment na główkę, lepiej ją odbić niż leżeć tylko bezczynnie na murawie" nawet się nie zorientowałem, gdy w taki sposób podałem do Kuramy. Udało się? Potrząsnąłem głową. Z..zrobiłem to! Zanim się zorientowałem Kirino odebrał piłkę spod naszej bramki i długo podał do Shindou. Biegnąc na drugą połowę nie zauważyłem, kiedy przy mnie znajduje się Ichino.

— Co się dzieje Tenma? Od początku tamtego tygodnia dziwnie się zachowujesz...

Hu? Po tym szybko wrócił na pozycje, a ja dostałem piłkę, już nie myśląc o czymś innym niż piłka ruszyłem w stronę bramki, na podanie wystawił się idealnie Tsurugi.

Gdy znowu dostałem piłkę, ruszyłem dryblując przez pusty pas.

— Tenma! — spojrzałem na trybuny. To M...Midori! — Wygraj to Tenma! — machał do mnie z uśmiechem, odwzajemniłem gest, nie orientując się, że zabrali mi piłkę — p...przepraszam

Podrapałem się po karku i krzyknąłem, że to moja wina ruszając za piłką. Widziałem jeszcze jego lekki uśmiech spod przymkniętych powiek i jak Ai klepie go po plecach. Zgrany z nich duet, uśmiechnąłem się pod nosem na samą te myśl. Ten mecz nie jest taki zły, jakby się myślało.

Cztery do czterech. Poraz pierwszy od trzech miesięcy tak mocno czuje dume ze swojej gry, nawet jeśli to tylko... nie to nie tylko remis, to aż cztero punktowy remis! Wrzuciłem ostatnie rzeczydo torby. Z uśmiechem opuściłem szatnie kierując się do wyjścia. Tsurugi, Shinsuke, Kirino i Shindou śwetnie się spisali, reszta też! To był niesamowity mecz! Taki sam jak rok temu... jak walczyliśmy z piątym sektorem... zatrzymałem się z nostalgią.

— Wiedziałem, że Teikokou nie ma czystych zagrywek, ale nie sądziłem, że posunął się tak daleko — usłyszałem wściekły głos Kuramy.

Huh? Wyszedłem zza rogu i szybko znowu się za niego schowałem. zamarłem widząc, Senpaia trzymającego Hiro za koszulkę. Część drużyny przyglądała się nic z tym nie robiąc, za to reszta udawała, że nie widzi co się dzieje. Nie mogę uwierzyć... To nie jest Raimon... Raimon się tak nie zachowuje! Raimon... Raimon ma duch gry, do którego ma szacunek! Ma szacunek do piłki... Piłka w tym momencie płacze...

— Zostaw go!

Huh? Zanim się obejrzałem przed skulonego już pod ścianą niebieskowłosego, wbiegł Ai zasłaniając go własnym ciałem, jego twarz jednocześnie pokazywała pewność i strach przed absolwentem gimnazjum. Chcąc zareagować zrobiłem pół kroku i w tym samym momencie usłyszałem świst, poczułem lekki podmuch wiatru na twarzy, a zaraz w zasięgu wzroku pojawiła się piłka uderzająca Kurame w bok.

— Zostaw moich zawodników!

T...trener?! Odwróciłem się w stronę głosu i westchnąłem z lekką ulga widząc nastroszone rudowo-rożowe włosy... To... To tamten dzieciak z tamtej drużyny.

— Kapitanie! — ożywili się nagle młodsi piłkarze.

— Senpai wszystko dobrze? — podbiegł do nich pomagając wstać Midori'emu.

— Dziękuję, Raneru — uśmiechnął się fiołkowooki, spoglądając na mały pakunek, kucnął i chwycił go w dłonie.

— Przykro mi Midori — szepnął kucając obok niego Ai.

W końcu poczułem ból przez ściskanie pięści i szczęki. Nie mogłem dłużej patrzeć na coś takiego. Podszedłem do drużyny i zatrzymałem się przed nimi. To co zrobili było nie na miejscu. Wziąłem wdech, odwróciłem się do drużyny plecami i skłoniłem się najniżej, jak potrafiłem.

— Przepraszam za zachowanie Jedenastki Raimon! — krzyknąłem, czując na sobie zaszokowanie wszystkich — Hiro Midori wybacz za naszego zawodnika, który cię oskarżył... Za zawodników przyglądającym się temu niereagując i tych udających, że nic się nie dzieje — wyprostowałem się, pierwsze co mnie dobiło to za szklone oczy Hiro, następnie zdziwiona postawa Atsuyi i Ai mierzący mnie wściekłym wzrokiem.

— Wybaczamy, ale... — przychnął i spojrzał pokoleji z niesmakiem na moją drużynę — Tenma to nie była piłka Raimona... wy już nim nie jesteście.

Zdziwił mnie jego słowa, ale miał rację... Jak mogę nazywać nas tą drużyną... Nie mogę nazwać nas Raimon po tym meczu, uspokoiłem myśli... Nie mogę tak się zadręczać wszystkim. Spojrzałem na zegar. Druga dwadzieścia... niedługo mam pomóc trenerowi...

— Przepraszam, ale jestem spóźniony... — odwróciłem się do wyjścia, czując lekkie szarpnięcie za rękaw spojrzałem na Midori'ego, który wręczał mi lekko pognieciony prezent.

— Ai i ja chcieliśmy ci podziękować za wstawienie się za nami wczoraj na treningu — przyjąłem go, a chłopiec pokazał mi, bym się pohylił — Ai nie chciał tego powiedzieć, ale przez to, że jego ojciec jest z legendarnej jedenastki Inazuma trochę za mocno szuka dziury w całym

Uśmiechnąłem się lekko i podziękowałem. Po chwili znowu ruszyłem na spotkanie. Mam nowy cel, po tym, jak pomogę im, pomogę własnej drużynie. Póki mogę, będę starał się, najmocniej, by przypomnieć Raimon jak naprawdę wygląda piłka! Nawet jeśli posunę się przez to za daleko.

Wzniećmy wiatrem pożar w sercach drużyn|| Matsukaze Tenma.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz