1/3

212 19 18
                                    

Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek!

'//_//'

Tsukishima wziął głęboki wdech i wypowiedział kolejne zdanie. W pierwszej chwili jego przyjaciel nic nie zrozumiał, choć uważnie słuchał i dokładnie przyglądając się blondynowi. Na chwilę serce zabiło mu mocniej. Kompletnie nic nie zrozumiał. Skupił się na tych ustach. Po prostu na nich i nic innego nie mogło do niego dotrzeć.

-I... jak byś to rozwiązał? – zakończył Kei.

Tadashi jęknął przeciągle, potem wypuścił powietrze z ust i położył się na dywanie.

Wydawać by się mogło, że właśnie zaczął się zastanawiać jak rozwiązać jedno z tych dziwnych, zagmatwanych zadań o którym mówił Tsukishima, a jego sama treść jest równie zrozumiała co starodawna cyrylica. Lecz nie tym razem, inne myśli chodziły po jego głowie. Wyciągnął złocistego żelka z opakowania i spojrzał przez niego na światło, stało się wtedy miękkie, a sam żelkowy miś przypominał słoneczne bóstwo.

Myślał o tym, czy powinien się zakochać, Te wszystkie motyle w brzuchu, czerwienienie się na widok tej jedynej osoby, brak języka w gębie, gdy się do niej odzywa. To wszystko nie dotyczyło jego. Po prostu czuł, że jest zakochany, ale poza tym nie zaobserwował u siebie żadnych dziwnych objawów, świadczących o chorobie psychicznej, zwanej zakochaniem. Lubił tylko słuchać jego głosu, z niecierpliwością czekał na każde spotkanie, czy wiadomość.

Tak, był zakochany. Jednak to był pewne: zdecydowanie nie powinien się zakochać.

-Yamaguchi! - Warknął na niego jego przyjaciel.

-Tak... tak... - mruknął siadając i biorąc od razu ołówek do ręki.
-Wiem, że to nie należy do najłatwiejszych, ale mamy niedługo egzaminy. Skup się.
-Wiem - westchnął znów - Po prostu już mnie głowa boli – miauknął a w jego głosie słychać było czyste cierpienie.

Przyjaciel popatrzył na niego przez chwilę, jakby sam się nad czymś zastanawiał, ale o czym myślał? Tego nawet sam Tadashi nie był w stanie odgadnąć, a wiele by za to dał.

-No co...? - brunet aż za bardzo czuł na sobie jego wzrok. W końcu chłopak westchnął:

-Wiesz co. Zróbmy sobie przerwę.

Yamaguchi oparł brodę o stolik i wypuścił głośno powietrze. Przez moment przyglądał się przyjacielowi. Niektórzy powiedzieliby, że jest przystojny, Tadashi też tak uważał, ale nie musiał przyglądać mu się godzinami, nie robił tego dłużej niż to konieczne, nie dłużej, niż na tyle, żeby się zorientował.

-Z chęcią - odparł i uśmiechnął się promiennie.

Blondyn odpowiedział podobnym grymasem, choć w jego wykonaniu ciężko było mówić o szczerym uśmiechu. Wszystko wydawało się być wymuszone, sztuczne. Tadashi wiedział jednak, że jest prawdziwe, tylko jego obiekt westchnień nie radzi sobie z wyrażaniem pozytywnych emocji.

-To może zrobię herbatę, czy coś... - zaproponował Kei.

-I przekąski się kończą - Tadashi zjadł misia, który do tej pory tkwił w jego dłoni. Był już ciepły i bardziej miękki niż być powinien. Przez to nie smakowała aż tak dobrze.

-Przyniosę chipsy - wstał i coś mu wyleciało z kieszeni

Yamaguchi od razu to dostrzegł, zwinnie niczym kot wyciągnął się i to podniósł, była to pomięta różowa koperta od której czuć było damskimi perfumami.

-Oho, kolejna. Czytałeś już? - zapytał zupełnie naturalnie.
-Nie. Daj już spokój, oddaj to, wyrzucę.
-Chociaż przeczytaj. Tyle jej się to należy.
-Oddawaj, to jedynie utrapienie.
-No daj przeczytać! - zrobił buzię w podkówkę. Nie miał pojęcia czy to zadziała, ale spróbować nikt mu nie zabronił.

Zagubieni między słowamiWhere stories live. Discover now