Rozdział 2

27 6 16
                                    

_Niru_, co prawda nie pisałam w autobusie, ale jest! Miałam wenę! X'D

Rozdział niesprawdzony.

~☆~
Jeszcze tego samego wieczoru Kise wyszedł na krótki spacer, żeby się przewietrzyć i poukładać sobie wszystko w głowie. Przeczesał palcami swoje blond włosy. Zapiął szczelniej swoją ciepłą kurtkę, a na ręce założył czarne rękawiczki. Nie przepadał za zimą. Nie lubił chodzić ubrany na tak zwaną cebulkę, ale nie miał wyjścia. Nie chciał, żeby jego dupa marzła na każdym kroku.

Kiedy tak o tym pomyślał to przypomniał mu się chłopak sprzed kilku godzin, któremu prawdopodobnie uratował życie, nawet jeśli jemu na nim nie zależało. Jego ubiór na taką pogodę zostawiał wiele do życzenia. Kise było zimno nawet w grubej kurtce, a co mógł powiedzieć o tamtym chłopaku? On miał na sobie samą bluzę i to wcale nie ciepłą, ale również i znoszoną.

- Może po prostu jest biedny? - pomyślał idąc chodnikiem wzdłuż kolorowych witryn sklepowych. - Nie, na pewno nie! W końcu skąd by wziął gitarę? To dość drogie instrumenty... a przynajmniej tak wykrzyczał mi to Kasamatsu-senpai... - uśmiechnął się lekko przypominając sobie dzień, w którym czarnowłosy zaczął go opierdalać za dotykanie jego gitary elektrycznej, a przy tym zrobił mu wykład jak długo musiał pracować dorywczo, by ją kupić.

Po kilku minutach chodzenia po lekko zatłoczonych ulicach Tokio znalazł się w parku, który swoją drogą bardzo ładnie wyglądał o tej porze roku. Śnieg pokrywał znajdujące się w nim drzewa jak i trawniki, nawet plac zabaw utonął w śnieżnych zaspach. Ryouta wypuścił cicho powietrze z ust. Przynajmniej tutaj było w miarę cicho.

Ruszył w głąb parku rozglądając się co chwilę. Nie mógł się doczekać wiosny, kiedy drzewa wiśni zakwitną i będzie mógł usiąść pod jednym z takich drzew, by odpocząć, spędzić czas z przyjaciółmi czy chociażby napisać piosenkę. Chociaż z tym ostatnim to mógłby być mały problem. A w zasadzie to duży.

Zbliżał się do swojej ulubionej ławki w tym parku, tej przed największą sakurą, gdy nagle zauważył, że ktoś na niej siedzi. W normalnej sytuacji odpuściłby sobie i poszedł usiąść gdzieś indziej, kompletnie ignorując osobę, która zajęła jego miejsce, ale... on i tak podszedł bliżej. Zrobił kilka kroków do przodu, a do jego uszu dotarł drugi najpiękniejszy wokal, jaki słyszał w całym swoim życiu.

- Just let me be who I am
(Po prostu daj mi być, kim jestem)

It's what you really need to understand
(To coś, co naprawdę powinieneś rozumieć)

And I hope so hard for the pain to go away
(I mam wielką nadzieję, że ból odejdzie)

And it's torturing me
(I to mnie torturuje)

But I can't break free
(Ale nie mogę uwolnić się)

So I cry and cry but just won't get it out
(Więc płaczę i płaczę, ale po prostu nie mogę się tego pozbyć)

The silent scream...*
(Cichy krzyk...)

Ryouta otworzył szerzej oczy. Znał tą piosenkę. Mógł śmiało powiedzieć, że odwzorowywała życie wielu nastolatków, którzy żyją w ciągłej presji wywieranej przez rodziców i próbują spełniać ich oczekiwania. To była jedna z nielicznych piosenek tego typu na jego playliście. Podszedł bliżej i zdziwił się jeszcze bardziej, gdy zobaczył tego samego chłopaka, któremu uratował dzisiaj życie.

Szarowłosy siedział po turecku na ławce i patrzył w granatowe niebo, co dało znać blondynowi, że go nie zauważył ani nie usłyszał. Obok niego leżał futerał z gitarą. Nastolatek był ubrany w to samo, co kilka godzin temu z tą różnicą, że teraz Kise zauważył na jego szyi naszyjnik.

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: May 15, 2021 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

Zimowy Wieczór || KnB Music AUOnde as histórias ganham vida. Descobre agora