Zmieniłam wiek bohaterki, ze względu na dalsze losy, które zaplanowałam.
Widząc połączenie przychodzące moje serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi.
Cameron Dallas do mnie dzwoni.
W moich oczach zebrały się łzy szczęścia, a ja starałam się uspokoić stres. Przez chwilę się wahałam, ale w końcu odebrałam.
– H-halo? – zająkałam się, przykładając telefon do ucha.
– Myślałem, że nie odbierzesz – usłyszałam ciche odetchnięcie, jakby coś wypuszczał. Przez następną chwilę się nieodzywaliśmy, bo ja starałam się złapać równy oddech i odtrącić łzy. Mój środek wybuchał ze szczęścia, ale nie mogłam skakać po pokoju i krzyczeć, bo ojciec by przypomniał sobie o moim istnieniu, a Cameron uznał za powaloną – Wszystko w porządku? – zapytał znowu wypuszczając powietrze.
– Tak – złapałam trzy głębokie wdechy i jakimś cudem się uspokoiłam.
– Jaką masz tapetę? – pytanie z jego strony mnie zorientowało. Spodziewałabym się każdego pytania, ale nie o tapetę.
– Tapeta blokady to ty.. – zarumieniłam się – A główna to kolaż zdjęć moich internetowych przyjaciółek – dokończyłam.
– Urocze – zachichotał, a ja nie wierzyłam, że naprawdę słyszę jego śmiech – Chcesz pogadać z Shawnem? – zapytał, na co ja przytaknęłam energicznie głową mimo, że tego nie widział. Uśmiech na mojej twarzy się powiększył.
Usłyszę swojego drugiego idola.
– Tak – odpowiedziałam.
– Shawn! Adrianna chcę z tobą gadać! – usłyszałam przytłumiony dźwięk, prawdopodobnie przyłożył sobie telefon do piersi.
– Siema, młoda – powiedział inny męski głos, a ja zapiszczałam, lecz szybko zakryłam sobie buzię.
– Um-Om-Ja... Cześć – kolejny raz się zająkałam i zarumieniłam przez to. Robię z siebie totalną idiotkę przed jednym z moich idoli.
– Co tam?
– W porządku, a u Ciebie? – zapytałam szczerząc się, jak mysz do sera z podekscytowania.
– Zajebiście, ale muszę lecieć, ktoś na mnie czeka. Miłej gadki z Cameronem – nie zdążyłam nawet podziękować i usłyszałam, jak oddaje telefon Dallasowi.
– Gdzie mieszkasz? – zastygłam na pytanie od Camerona.
On chce wiedzieć, gdzie mieszkam. Chodzi mu o konkretny adres?
– Chodzi mi o miasto, skarbie – usłyszałam męski chichot, dzięki czemu się rozluźniłam.
– Glasgow – odpowiedziałam bawiąc się skrawkiem kołdry. Siedziałam na łóżku w piżamie, bo nie było za wcześnie - niedawno wybiła dziesiąta.
– Niedawno właśnie tu przyjechałem i jestem przed klubem.
Imprezowicz.
– Często chodzisz do klubów? – spytałam niepewnie.
– Czasem, jak chcę się rozluźnić z chłopakami – usłyszałam odpowiedź, która mnie zadowoliła. Spodziewałam się raczej odpowiedzi: "Tak, często, a szczególnie, gdy mam ochotę kogoś przelecieć", ale jednak się myliłam. Najwidoczniej fanfiki za bardzo nakręciły mi w głowie – Chciałabyś się spotkać, skoro...
– Nie – przerwałam mu szybko. Na pewno nie mogłabym wyjść, a szczególnie gdzieś pojechać - nie wiedziałam w jakiej części miasta był.
– Woah, krótko i treściwie – zaśmiał się krótko i nerwowo.
– Znaczy, uh.. To nie znaczy, że nie chcę, po prostu nie mogę. Uwierz, że naprawdę bym chciała spotkać swojego idola, po prostu nie mam na to możliwości, poza tym nie wiem w jakiej części miasta...
– Przyjechałbym po Ciebie. To nie problem, ale skoro nie możesz to w porządku. Jakoś przeboleję – odpowiedział, a ja słyszałam, że ma szeroki uśmiech na twarzy.
– Dziękuję za wyrozumiałość – uśmiechnęłam się do siebie, bo on nie mógł tego zobaczyć – Poza tym, jak skończę osiemnaście lat to bądź pewny, że jestem chętna.
– Ingrid do cholery! – usłyszałam krzyk ojca z dołu, co oznaczało, że jednak przypomniał sobie o tym, że żyję.
– Ingrid? – zapytał niezrozumiale Cameron – A nie masz na imię Adrianna?
– Muszę kończyć, dobranoc – przerażona, jak najszybciej się rozłączyłam. Nie chciałam, aby słyszał kolejne krzyki mojego pijanego ojca.
Dlaczego musiał mnie zawołać akurat teraz?
– Ty mała suko, chodź tu! – kolejny wrzask mnie przeraził i szybko zeszłam z łóżka zostawiając telefon.