rozdział 6

463 25 12
                                    

W domu była mama i Piper.

- Gdzie tata? - odezwałem się siadając na kanapie

- nie ma go, pojechał chyba na golfa - odpowiedziała siostra.

Nagle zadzwonił mi zegarek. Dopiero do domu wróciłem i znowu wezwanie! No kurwa, czy będę miał chwilę spokoju?! Nie myśląc o tym dalej, odebrałem.

- Co jest Ray?! - odparłem zły

- Co jest, młody? Nie ważne. Psujek znowu atakuje! Chce zdradzić zakończenie chorego filmu! No już zbieraj się i do kina - rozłączył się

- Boże, czy ja będę kiedyś wolny? - szepnąłem do siebie. Strzeliłem balona.

- To za godzinkę będę z powrotem - wybiegłem z domu i ruszyłem w stronę pobliskiego kina.


- No wreszcie jesteś! Szybko do sali kinowej! - wykrzyknął śmiejąc się.

Wbiegliśmy do sali w momencie kiedy psujek miał zamiar wyjawić fabułę filmu.

W jednej chwili po całym pomieszczeniu rozległy się krzyki i oklaski. Chłopak patrzał na nas. Chciał uciec, ale zagrodziłem mu drogę. Złapałem i zadałem mocny cios w twarz

- Popsuć cię Psujku? Zrobię to z przyjemnością - powiedział Ray, a następnie przejął mężczyznę. Wywlukł go z sali.

- Kocham cię, Niebezpieczny! - dobiegł mnie czyiś głos. Nie wiedząc kto to, odpowiedziałem krótko:

- Ta, też kocham moich fanów - rozległ się głośny pisk - Życzę miłego seansu!

Już mnie nie było. Przed kinem zobaczyłem Ray;a rozmawiającego z policją. Pewnie aresztowali psujka. Podszedłem do nich

- Witaj, Niebezpieczny! - odezwała się miło policjantka.

- Dobry - odparłem, zwróciłem się do Ray'a - Kapitanie, wracam do domu. I nie chce dzisiaj już żadnych zgłoszeń, dajcie mi pół dnia wolnego. Źle się czuję po tym wszystkim.

Odszedłem.

***************

- Kapitanie, co go ugryzło? - spytała czarnowłosa.

- Nie wiem, dzisiaj jest taki od samego początku. Może powinienem mu dać wolne? od ponad roku miał wolne chyba tylko trzy dni - rzuciłem do niej. No i ten czas śpiączki...

- Myślę, że to dobry pomysł. Każdy potrzebuje chwilę przerwy - ona jest mądra, czas dać mu urlop!

- muszę już iść - odparłem i pobiegłem w stronę kryjówki.

- Cześć, Charlotte! - powiedziałem wychodząc z tub.

- O Cześć, Ray. Gdzie Henryk?

- w domu, ale musi tu przyjść, chcę dać mu tygodniowy urlop - spojrzałem na dziewczynę

Włączyłem zegarek i zadzwoniłem do chłopaka.

- Co znowu?! Co chcesz?! - wykrzyczał wkurzony.

- Spokojnie, chcę żebyś przyszedł na chwilę do kwatery, nie ma żadnego wezwania, ale chcę ci coś powiedzieć.

- Nie możesz teraz? - odparł zirytowany.

- Nie, to ważne, masz tu być za chwilę - rozłączyłem się.



- No jestem! Co chcesz mi powiedzieć? - usłyszałem z tyłu głowy.

- Mam dla ciebie niespodziankę - spojrzał podejrzliwie.

- Jaką?

- Słuchaj, wiem, że teraz jest strasznie dużo zleceń i wogóle, ale są to takie błachostki, że sam sobie pora.. - nie dokończyłem

- To jest ta niespodzianka? Zwalniasz mnie?! Super! - powiedział sarkastycznie.

- Daj mi dokończyć - zgardziłem go - poradzę sobie sam, a ty w tym czasie będziesz miał urlop. Ostatnio nie jest kolorowo. Powinieneś wypocząć, a nie od razu po śpiączce wracać do roboty. Masz wolne, młody.

- Naprawdę?! Dziękuje, Ray! - podbiegł i mnie przytulił, zupełnie jak małe dziecko.

- Nie ma za co, Henryk. A teraz zmykaj do domu, bo zostało ci tylko sześć dni, dwadzieścia trzy godziny i pięćdziesiąt siedem minut!

- To cześć! - i tyle go widziano.


****

JESZCZE TO CZYTASZ? o wow

Porwanie pragnie ofiary | Niebezpieczny Henryk  ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora