rozdział 3

1K 24 36
                                    

- Ał... Gdzie ja jestem? - spytałem najprawdopodobniej samego siebie, ale ku mojemu zdziwieniu ktoś mi odpowiedział.

- W takim fajnym opuszczonym magazynie. - dopiero teraz zauważyłem, że przede mną stoi nie kto inny jak Minyak. Nie byłem zwiazany, co dziwne.

- Znowu ty? To już jest nudne. Powiedz, czemu mnie nie związałeś? Wiesz, że mogę zrobić o tak? - wstałem z zamiarem wymierzenia mu ciosu w twarz, ale coś mnie powstrzymało - co do cholery?

- To mój drogi, jest chip którym mogę cię kontrolować, ma on taki specjalny system dzięki któremu nie możesz mnie uderzyć, ale za to możesz uderzyć każdą inną osobę, czyli również Kapitana.. - wyciągnął z kieszeni jakiś pilocik - Henryku, idź znajdź Kapitana, a następnie przyprowadź go do mnie, wtedy będziesz wolny.

Nie wiem co się ze mną stało, coś kazało mi iść do kryjówki. Chciałem się sprzeciwić temu czemuś, ale nie dało się. Nogi zaprowadziły mnie do kwatery. Wychodząc z windy zobaczyłem Charlotte i Schwoza. Dziwnie na mnie spojrzeli.

- Jak możesz tu teraz przychodzić?! Ray poszedł cię szukać! - dziewczyna podeszła do mnie.

- Gdzie jest Ray?! - podniosłem ją za szyję. Nie! Nie chce jej tego robić! Straciłem kontrolę nad własnym ciałem! Przepraszam Char!

- Pu... Puść mnie.. - wychrypiała. Nagle z tub wyszedł Manchester.

- Co tu się dzieje, co ty robisz Hart?! Puść ją w tym momencie - nadal ją trzymałem, po chwili on znalazł się obok mnie. - powiedziałem puść Charlotte - dostałem mocnego liścia i puściłem dziewczynę. Nie zważając na nic, podszedłem do mężczyzny i kopnąłem go w kroczę. Jemu nic nie było, bo jest niezniszczalny, ale mi się oberwało. Złapał mnie, wykręcając rękę do tyłu i mocno trzymając za plecami.

...

Henryk co się z tobą dzieje?

- Zostaw mnie, frajerze! - krzyknął i zaczął wyrywać się, ale jako, że jestem dość silny, nie udało mu się.

Nagle coś, a raczej ktoś odepchnął mnie od chłopaka. Tą osobą okazał się być Minyak.

- Co ty tu robisz? - popatrzyłem na niego zdziwiony. Skąd on wie gdzie jest kryjówka

- przyszedłem po mojego pomocnika - Że jak?! ŻE CO? - idziemy, Henryk

- Nie..

...

- powiedziałem coś, idziesz ze mną! - szybkim krokiem podszedł do mnie.

- Nie ide! Nie rozumiesz?! - w tym momencie mężczyzna przyłożył mi coś do ciała i nadusił jeden z przycisków na urządzeniu. Fala bólu przeszła przez moje ciało. Nogi się podemknął ugięły. Opadłem na kolana.

Ray i reszta stali osłupieni, ale po chwili Kapitan rozpoczął walkę z Minyak'iem którą wygrał.

Ostatnie co widziałem to bruneta podbiegającego do mnie i moją młodszą siostrę, która właśnie wyszła z windy. Zobaczyłem zdziwienie i zmartwienie na jej twarzy. Odpłynąłem.

***

- Co tu się stało?! - krzyknęłam po wejściu do kwatery. Rozejrzałam się wokół. Jakiś koleś zwijał się na podłodze, a mój brat leżał, prawdopodobnie nieprzytomny zaraz obok. - Powie mi ktoś w końcu?

Ray spojrzał na mnie.

- Coś jest nie tak z Henrykiem... - chciał dokończyć, ale mu przerwałam.

- Z nim zawsze jest coś nie tak, ale kontynuuj

- Więc, zaczęło się od tego, że wracał do domu z pracy. Przez długi czas się nie odzywał, nie odbierał. Stwierdziłem, że jest coś nie tak. Poszedłem go szukać, a kiedy wróciłem do kwatery, Henryk trzymał Charlotte za szyję i nie chciał jej puścić. Kilka minut potem przyszedł Minyak i powiedział, że przyszedł po swojego pomocnika. Henryk nie chciał iść. Więc ten tu - wskazał na złoczyńcę - stwierdził, iż go porazi go czymś dziwnym, czymś czego nie znamy. I tak oto twój brat leży tutaj nieprzytomny.

- To może mu pomożecie, a nie na niego patrzycie jak w telewizor?! - zawsze miałam gdzieś mojego brata, ale teraz tak nie jest.

- Widzę, że ktoś się martwi... - szepnęła Char, na tyle głośno bym usłyszała

- Ty też powinnaś, w końcu go kochasz, no nie? - spojrzała na mnie wymownie - Wybacz słońce, ale bardzo widać, że coś do niego czujesz.

- Dobra dość! - odezwał się Ray - Schwoz! przynieś tu łóżko do badań. (nawet nie wiem czy oni mają takie coś XDD wymyślcie sobie jak ono wygląda ~aut.)

Po chwili widziałam Schwoza z dziwnym czymś, co miało być łóżkiem. Szef wziął Henryka i położył go na urządzeniu. Co dziwnie, przypiął jego nadgarstki i kostki pasami

- Po co go przypiąłeś do tego? - powiedziałam zdziwiona.

- Dla bezpieczeństwa, może być agresywny kiedy się wybudzi - odezwał się Kapitan.

- O ile w ogóle się obudzi... - spojrzałam smutno na Schwoza

podeszłam do tego łóżka i złapałam za dłoń brata.

- Wiem, że się obudzisz...


*******

ooo jak ja kocham ten cringee ♥ ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Porwanie pragnie ofiary | Niebezpieczny Henryk  ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora