11. Cierpliwość przyjdzie jutro

408 30 7
                                    

Minął miesiąc odkąd Luca ogłosił przerwę w zdjęciach, trwającą do odwołania.
Ti po tygodniu przestał podskakiwać na każdy  dźwięk telefonu w nadziei na wiadomość od Armie'go, a po dwóch pożegnał się z szansą powrotu na plan. Starał sie nie pokazywać rodzicom swojego krwawiącego serca. Jednak ciągle wyciekała z niego krew i nie zawsze zdążył zetrzeć jej krople, które gubił, gdy zapominał założyć maskę. Ślady nie były duże, ale krwawe . Ciężko było nie zauważyć jak cały się spinał i zupełnie traci humor, gdy tylko ktoś wspominał Hammera. Wybierał z ciasta wcześniej ulubione brzoskwinie, a na zdziwienie mamy odpowiadał, że nie może znieść ich zapachu. Nie wypominając już, o pojedynczych łzach uciekających z jego oczu, w najmniej oczekiwanych momentach, gdy akurat zaatakowała go fala wspomnień.

- Bawcie się dobrze i nie martwię się, obiecuję, że dom nadal będzie stał na swoim miejscu kiedy wrócicie- żegna się z rodzicami z szerokim uśmiechem na ustach. Świetna maska Timo.
- Nie wątpię, ty też baw się dobrze synu- tata klepie go po plecach i z walizkami w rękach wychodzi na podjazd
- Dasz sobie radę?- mama zwraca się do niego ściszonym głosem, ściskając jego dłoń z wypisaną troską na twarzy
- Nie rozumiem- marszy brwi i śmieje się nerwowo- oczywiście, że dam sobie radę, czemu miałbym nie dać?
- Timi...
- Mamo...
- Przecież widzę co się z tobą dzieje- teraz łapie już obie jego dłonie
- Poradzę sobie, już prawie jest dobrze,naprawdę- ściska jej dłonie, a potem puszcza, żeby mocno ją uściskać na dowód swoich słów - nie martw się
- Jesteś moim dzieckiem, zawsze będę się martwić...- śmieje się- ale dobrze, wierze ci. Mimo to uważaj na siebie, dobrze?
- Oczywiście, jedźcie już, bo spóźnicie się na samolot
- Pa kochanie
- Bawcie się dobrze
Macha im kiedy zjeżdżają z podjazdu, a potem stoi jeszcze przez chwilę na podjeździe żeby upewnić się, że nie wrócą. Z każda sekundą maska się odkleja, aż w końcu odpada i po uśmiechu nie zostaje żaden ślad.
Robi sobie drinka i siada przed telewizorem, kiedy w domu rozbrzmiewa dzwonek.
- Wiedziałem...- uśmiecha się na myśl, że tata jak zwykle czegoś zapomniał Jest tylko nieco zdziwiony, że dzwoni do drzwi. A może je zamknął i zwyczajnie o tym zapomniał?
Otwiera drzwi i jego oczami ukazuje się Armie. Chudszy, wymęczony i niewyspany, ale to zdecydowanie on.
- Czekałem
To jedno słowo było kluczem do drzwi, otwierających ich przyszłość.

Call me if you want Where stories live. Discover now