Najbardziej w podróżowaniu Lena nie lubiła lądować, miała wrażenie, że samolot się rozbije. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i w swoim czasie mogła opuścić samolot by udać się na odprawę.
Niby spała lecz jednak godzina nocna daje się we znaki. Na pewno nie będzie na chwilę obecną wypożyczać samochodu, boi się, że zaśnie za kierownicą a to nie wróży nic dobrego. Wezwie taksówkę a potem kupi nowy samochód. Kto bogatemu zabroni?

Zabrała swoje bagaże następnie udając się do wyjścia z lotniska. Bardzo się cieszyła iż jest już na miejscu. Wychodząc z budynku rozejrzała się z uśmiechem na ustach a chwilę później, podeszła do jednej z taksówek. Mężczyzna widząc kobietę idącą w jego kierunku z dwoma walizkami, podszedł do niej miło się witajac oraz wziął jej walizki by je schować następnie do bagażnika. Lena wsiadła na tylne siedzenia czekając na kierowcę.

- Jaki adres?
Zapytał i się uśmiechnął do Luthor patrząc się na nią.

- 18 Hope Street
Odpowiedziała z lekkim uśmiechem po czym zapięła pasy a następnie spojrzała się przez szybę podziwiając swoje nowe miasto.

Lena napisała jeszcze wiadomość do mamy i Lexa, że już jest w National City i jedzie właśnie do swojego domu.

*******
Godzinę później byli już na miejscu. Mężczyzna ponownie pomógł Lenie z walizkami podprowadzając je pod same drzwi.

- Dziękuję panu bardzo. Nie musiał pan
Zaśmiała się i popatrzyła na starszego człowieka

- sama przyjemność pomóc tak ślicznej kobiecie
Uśmiechnął się i podał cenę jaką musi zapłacić kobieta. Podała mu należność jeszcze raz dziękując i udała się do domu gdzie otworzyła drzwi i weszła do środka biorąc ze sobą walizki. Wiedziała jak dom wygląda wewnątrz, bo była go osobiście oglądać raz. Bardzo jej się od razu spodobał więc nic dziwnego iż wzięła go. Nie czekając sekundy dłużej, wyjęła piżamę, kosmetyki do mycia i udała się do łazienki gdzie zaczęła się myć będąc zmęczona. Jedynie o czym teraz marzyła to by się położyć spać. Umyła się a później położyła się już gotowa do spania. Odetchnęła ciężko i się uśmiechnęła pod nosem

- obym się nie zawiodła...
Mruknęła do siebie. Zamknęła oczy i niedługo potem zasnęła ze zmęczenia.

******
Gdy Lena wstała rano z łóżka od razu poszła się ogarnąć do łazienki i załatwić swoje potrzeby następnie ubierając się w luźne ciuszki. Zjadła sobie potem kanapki na śniadanie które zrobiła sobie na podróż a ich nie zjadła. Podczas jedzenia myślała jak zdobyć sobie uznanie nowej sąsiadki lub sąsiada. Chciała żyć z sąsiadami w zgodzie, bez żadnych niepotrzebnych konfliktów. Postanowiła, że upiecze ciasto. Nie jest w tym zła a człowiekowi będzie miło iż się pofatygowała. No, o ile doceni starania Luthor...

Zaczęła sprzątać kiedy skończyła jeść śniadanie a potem udała się do swojej sypialni skąd wzięła z jednej z walizek swoje ubrania na wyjście do marketu. Na szczęście obczaiła trochę okolice gdy była tu pierwszy raz i wie, że sklep znajduje się nie daleko stąd.

Uznając iż wygląda dobrze przyglądając się w lustrze wzięła swoją torebkę w której miała portfel, telefon, klucze i inne ważniejsze dla niej rzeczy, a następnie poszła ubrać buty i opuściła swój dom zamykając za sobą drzwi. Skierowała się w stronę sklepu rozglądając się zaciekawiona okolicą. Już od początku pojawienia się tutaj podobała jej się ona i była pewna, że chce kiedyś tu zamieszkać. Po kolejnych dziesięciu minutach dotarła do swojego celu i wzięła wózek na zakupy. Musiała kupić wszystko od podstaw ale uznała iż pierw kupi te najważniejsze, bo nie da rady zabrać się z kilkoma torbami do domu. Będzie musiała przyjść kolejny raz ale też jak najszybciej kupić sobie nowy samochód. Była przyzwyczajona, że gdzie tylko musiała się udać to od razu wsiadała do samochodu i jechała gdziekolwiek więc można powiedzieć iż nowością jest pójście do sklepu na pieszo.

*******
- o mój Boże przepraszam panią!
Odezwała się blondynka w okularach wpadając niechcący na nieznajomą w sklepie. Ciemnowłosa spojrzała się na winowajcę po czym się cicho zaśmiała

- wyglądam na aż tak starą, że słyszę per pani?
Zapytała i uniosła brew

- j-ja... Nie. Skąd. Wygląda pa... wyglądasz młodo i ładnie
Poprawiła nerwowo rzecz na swoim nosie

- Nie się nie stało Tobie? Nie zauważyłam, że stoisz tu, bo się śpieszę... przepraszam jeszcze raz
Zaczęła szybko mówić

- spokojnie, nawet nie drgnęłam
Zaśmiała się słysząc panikę obcej jej kobiety

- j-ja nap-prawdę nie chciałam
Znowu się zająknęła. Lena położyła dłoń na jej ramieniu

- Na prawdę jest wszystko dobrze. Spokojnie. Powiedz mi jak się nazywasz
Uśmiechnęła się miło do blondynki

- Kara. Kara Danvers proszę... um...
Zmarszczyła brwi uświadamiając sobie iż też nie zna imienia kobiety na którą wtargnęła

- Lena. Lena Luthor
Wystawiła dłoń do Kary. Urocza ta Kara.

- Oh. Lena. Luthor...
Przełknęła ciężko ślinę a Lena uniosła brwi

- Huh? Wszystko w porządku?
Zapytała nie rozumiejąc reakcji dziewczyny

- Ja... słyszałam. L-Corp... Jesteś szefową
Popatrzyła się na Lene

- oh. Tak ale to było w Metropolis. Przenoszę firmę do National City. Przeprowadziłam się wczoraj
Uśmiechnęła się szerzej a Kara pokiwała głową

- Rozumiem... idziesz do kasy?
Zapytała się już czując, że stres jej odszedł. No może trochę, bo nadal czuje się dziwnie przy tej kobiecie.

- Ah tak. Więcej nie dam rady unieść a jestem pieszo
Uśmiechnęła się lekko a Kara uniosła brwi

- Wiesz, ja jestem samochodem więc weź co potrzebujesz a Cię podwiozę. Na pewno musisz wziąć dużo rzeczy skoro wczoraj się przeprowadziłaś
Zaproponowała i się uśmiechnęła do Leny

- Nie no... Nie będę ci zawracać głowy. Nie mogę Cię nawet o to prosić, nie znamy się
Zaśmiała się nerwowo a Kara poprawiła okulary na nosie

- Nie prosisz, ja oferuje
Uśmiechnęła się patrząc się na kobietę przed sobą, która pokręciła głową śmiejąc się cicho a następnie pokiwała nią

- dobrze wezmę jeszcze kilka rzeczy
Powiedziała i poszła dalej

- pomogę ci jeśli pozwolisz
Zaoferowała a Lena na nią spojrzała

- pozwolę
Uśmiechnęła się. Polubiła tą dziewczynę choć dopiero co się poznały i to samo można powiedzieć o odczuciach Kary do nowo poznanej kobiety.
Kara oraz Lena dokończyły zakupy przy okazji rozmawiając poznając kilka faktów ze swojego życia. Nawet nie wiedziały kiedy ten czas minął i już siedziały w samochodzie Kary.

- Gdzie mieszkasz?
Zapytała by zawieść Lenę na tą ulicę oraz pomóc jej z zakupami.

- 18 Hope Street
Odpowiedziała zapinając swój pas a Kara spojrzała się na nią unosząc brwi

- Nie żartuj
Powiedziała a Lena spojrzała się na nią z zdezorientacją w oczach

- Ja mieszkam pod szesnastką
Zaśmiała się do Leny

- Tak więcej witam Cię nowa sąsiadko
Zaśmiała się również druga.

Kara pojechała na wskazany adres a zarazem do domu. W końcu mieszkały obok siebie.

******
- Dziękuję Ci bardzo... Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła
Westchnęła ciężko Lena gdy już wszystkie zakupy były w jej domu

- Mogę Cię zaprosić na szarlotkę i wino w podziękowaniu
Zaproponowała z uśmiechem patrząc się na Karę. Blondynka czuła się już pewniej przy nowej znajomej

- Chętnie. Dawno nie jadłam ciasta, bo przyznam się bez bicia, że nie umiem piec
Zaśmiała się. Lena zaprosiła ją do środka, nalała im wina oraz ukroiła ciasta a następnie udały się we dwie na kanapę by porozmawiać i się lepiej poznać.

******
Tak więc to koniec tego one shota. Cześć druga czy nie przypadł wam pomysł do gustu? Czekam na wasze opinie. Do zobaczenia w następnym shocie 🤗

"Supercorp One shots" || Supercorp ||Where stories live. Discover now