And no mama, you never shed tear

Start from the beginning
                                    

Kiedy zasiedli do obiadu, opowiedział im o wszystkim.

– Powiem ci, że prędzej spodziewałbym się takiej historii po mnie niż po tobie – oznajmił Feliks. – Od początku wiedziałem, że twój ojciec to śliski typ. Mój zresztą nie był lepszy.

Amelie posłała synowi dezaprobujące spojrzenie. Feliks uśmiechnął się do niej przepraszająco. Odebrała od nich naczynia i wyszła do kuchni. Popatrzyła jeszcze na powieszone na ścianach zdjęcia jej ze starszą siostrą. Adriena ściskało w gardle za każdym razem, kiedy na nie patrzył. Podejrzewał, że Amelie też, zwłaszcza, że po wieściach, że jej siostra od dawna nie żyje, przeprosiła ich i po obiedzie poszła do siebie.

Feliks zaczął chodzić tam i z powrotem, bawiąc się swoim pierścieniem. Ojciec Adriena miał chyba taki sam.

– Nie możemy dopuścić, żeby twój ojciec cię znalazł.

– No to jesteśmy zgodni – przytaknął, siadając na kanapie w salonie. Znowu było tu dużo zdjęć sióstr de Vanily.

– Oddałeś do świątyni broszkę i księgę, ale wciąż masz najbardziej interesujące go Miraculum.

– Zgadza się.

– I potencjalnie jesteś tym, co Gabriel chce dać w zastaw za Emily. – Adrien mruknął pod nosem niezobowiązująco. – Ciekaw jestem czy by zadziałało. Bez urazy, Adi, ale nie dawał ci odczuć, że miłuje cię równie mocno, co twoją matkę. Dobra, nieważne. Chodzi o to, że będzie chciał cię znaleźć.

Adrien odchylił się na kanapie, zakładając ramiona na piersi. Feliks uparcie chodził wokół, marszcząc brwi. Przez otwarte okno tarasowe wpadał wiosenny wietrzyk i promienie słońca, chyba pierwsze odkąd Adrien tu przyjechał. Naprawdę, angielska pogoda pogłębiała jego przygnębienie.

Spojrzał za okna na ogród, który był chlubą Amelie. Pośrodku trawnika rosła sędziwa wierzba, której cienkie witki powiewały na wietrze. Położyłby się pod nią chętnie.

– Zamienimy się. – Głos Feliksa przywrócił go do rzeczywistości. – Dokładnie tak jak w młodości.

Adrien pokręcił głową.

– Nikt się na to już nie nabierze.

– Nabierze, jeśli wypadniemy przekonująco. Został mi miesiąc szkoły. Przez ten czas będziesz musiał się tu przyczaić. A teraz słuchaj, co zrobimy dalej. Planowałem zrobić sobie rok przerwy przed studiami. Pozwiedzam sobie trochę świata za pieniądze po moim wyrodnym ojcu.

– Feliks – dosłyszeli z góry upominający głos Amelie.

Jego kuzyn podrzucił pierścień i złapał go, patrząc na Adriena z zawadiackim uśmiechem.

– Pozwiedzam sobie tak jak zamierzałem. Ale jako Adrien Agreste. Ty w tym czasie pójdziesz na ostatni rok do szkoły i spotykamy się za rok na studiach.

To brzmiało dla Adriena za dobrze. W ostatnich miesiącach zaczynał się godzić z myślą, że będzie musiał błąkać się po świecie, uciekając przez całe życie. A tu Feliks proponował mu, żeby nie tylko skończył szkołę, ale poszedł na studia.

Feliks wyszczerzył się.

– Kto jak kto, ale ja umiem robić twojego ojca w konia.

Przesiedział więc miesiąc w domu. Nie było to dla niego nowością, więc nie zniósł tego aż tak ciężko, jak martwiła się Amelie. Nie protestował jednak, gdy chciała go z tego powodu rozpieszczać. Czytał w ogrodzie kupowane mu książki, grywał na konsoli, nocami wychodził na spacery po okolicznych polach, a w dzień medytował w ogrodzie. Poznawał także uroki nieposiadania służby. Nauczył się podstaw gotowania i pracy w ogrodzie, a także sprzątał, kiedy tym razem to Amelie potrzebowała trochę czasu dla siebie. Czasem siadywali koło siebie wieczorami i patrzyli na powieszone w domu zdjęcia jego mamy. Nie patrzył na nie tyle co jego ciotka, bo ilekroć tak czynił, znów rozpamiętywał Paryż. I tu dochodził do swojego największego zmartwienia.

Otoczona ŚwiatłemWhere stories live. Discover now