-Umrę dzisiejszej pochmurnej nocy, wbijając nóż prosto w szyję.Najpierw ubiorę się w krótkie spodenki symbolizujące moje serce o zapachu lata i sweter, który podobał się mojej pierwszej miłości.
Potem pojadę pociągiem do Gdyni, przejdę się samotnie i na plaży wypiję wódkę- najbardziej gorzką, jaką uda mi się znaleźć. Gdy już przybędzie do mnie odwaga, napiszę list, w którym zawrę jeden ze swoich pseudowierszy. (Lepiej niech nikt się nie obwinia.)
Uklęknę w morzu, które powoli będzie tracić zapach, by powrócił on spowrotem w czerwcu następnego roku.
Wezmę kolorowy nóż i zrobię to, by wbić go sobie jak najszybciej i jak najpewniej.Na końcu będę się przeraźliwie śmiać z biegających, marznących ludzi, popadających coraz głębiej w swoje uzależnienia, używki, brak sensu, nicość.
-Ale kochanie, nie możesz
-Dlaczego?
-Dopóki ja jestem tu dla ciebie, ty musisz być tutaj dla mnie.