Sześć dni do walentynek

Depuis le début
                                    

– Dlaczego mu to przeszkadzało? Ja byłbym dumny, gdyby moja żona poświęcała swój wolny czas innym i to w dodatku w taki sposób.

– Problem w tym, że Henry od zawsze był skupiony głównie na pieniądzach. To była jego obsesja. Jeśli coś nie przynosiło żadnych korzyści materialnych było, i wciąż dla niego jest, bezużyteczne. Na całe szczęście moja mama nie pozwoliła, aby ze mnie zrobił takiego człowieka. – Odetchnęła z wyraźną ulgą. – Do tego miała anielską cierpliwość, a najlepszym przykładem na to jestem ja sama. Grałam na fortepianie bardzo źle, a jeszcze gorzej śpiewałam. Fałszowałam na potęgę. Ona jednak wciąż starała się mnie tego nauczyć. Robiła to, dopóki zdrowie jej na to pozwalało.

– W takim razie jakim cudem byłaś w stanie stwierdzić, że śpiewam czysto, że się do tego nadaję? – Harry ściągnął brwi, zastanawiając się nad tym.

– Mam bardzo dobry słuch, z czego moja mama doskonale zdawała sobie sprawę, więc z takimi rzeczami nie mam większych problemów. Poza tym teorię mam opanowaną do perfekcji, ale znacznie gorzej jest u mnie z praktyką. – Mężczyzna pokiwał delikatnie głową na znak, że rozumie. – Przede wszystkim była jednak dla mnie wojowniczką, która zawsze walczyła do końca. Nie tylko w okresie choroby, ale przez całe swoje życie. Nigdy nie stawiała na człowieku krzyżyka, gdzie inni zrobiliby to już dawno. Pragnęła każdemu pokazać, że może osiągnąć wiele, dzięki ciężkiej pracy oraz determinacji i, że przede wszystkim powinien słuchać siebie, a nie innych.

– Trochę tak jak moja, ale w innym sensie. Moja zawsze walczyła sama ze sobą, aby nie pokazać nam, jak źle z nią jest. Wciąż to robi – westchnął.

– Czasem tak jest łatwiej, zwłaszcza dla osób nam bliskich. Mieliśmy jednak już nie rozmawiać na smutne tematy. Wracając do mojej mamy. Ostatnią rzeczą, którą mogę o niej powiedzieć jest to, że na pewno by cię pokochała oraz że właśnie takiego męża by dla mnie chciała. – Davies zauważyła, że mężczyzna zawstydził się lekko na te słowa. – Co to za reakcja? Jak ty mówisz takie rzeczy, to jest dobrze, ale jak ja ci je mówię, to już nie?

– Różnica jest taka, że ja nie zasługuję na takie słowa, nawet w żartach, Pauline. Nie po tym co...

– Harry nie zaczynaj znowu tego tematu. – Kobieta pokręciła z rezygnacją głową. – Znasz już moje zdanie. Zrobiłeś coś głupiego w przeszłości, jak większość z nas i prawdopodobnie zrobisz jeszcze nie raz. Te wydarzenia, sytuacje nie powinny jednak definiować tego, kim jesteśmy obecnie oraz jak jesteśmy postrzegani przez innych. Nie zamierzam patrzeć przez pryzmat tego, co zrobiłeś w ciągu ostatnich miesięcy, ponieważ widzę, że aktualnie jesteś zupełnie inną osobą. Mam nadzieję, że powtarzam ci to już ostatni raz.

– Spróbuję już do tego nie wracać, ale musisz zrozumieć, że to nie jest dla mnie prosta rzecz. Nie potrafię sobie wybaczyć tego, co zrobiłem tym kobietom. – W tamtej chwili weszli na teren kampusu.

– Wybaczenie sobie to jedna z najtrudniejszych sztuk, ale nie jest niemożliwe. Wiem to z doświadczenia. Po śmierci mojej mamy obwiniałam się o wiele rzeczy. Wszystko jednak przychodzi z czasem, ale zadręczanie się tym w niczym nie pomaga, a wręcz przeciwnie, jedynie powoli nas niszczy. – Pauline przytuliła się do niego.

– Co ja bym zrobił, gdybym ciebie nie poznał, Davies. – Pocałował kobietę w czubek głowy.

Weszli do akademika, a ona od razu się spięła, przypominając sobie poprzednią noc. Harry objął ją mocniej w talii. Wiedziała, że w razie czego mężczyzna nie pozwoli, aby ktoś ją skrzywdził. Mimo to szła żwawiej niż zwykle, a jej serce przyspieszyło. W głowie Pauline po raz kolejny pojawiła się myśl, że to nie było życie dla niej. Powinna pozostać w idealnie zaplanowanym świecie, w którym nie było miejsca dla jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Potrząsnęła lekko głową, aby odgonić od siebie te niepożądane myśli. Życie pod kloszem zdecydowanie nie było dla Davies dobre. To właśnie przez to czuła strach, bała się tego, co mogło ją spotkać. Wiedziała, że musiała odkryć świat na nowo, nauczyć się odpowiednio reagować na różne sytuacje. Strach z czasem odejdzie, a kiedy to się stanie to wszystko będzie prostsze.

be my valentine • h.s.Où les histoires vivent. Découvrez maintenant