Ewakuacja z kwatery

148 4 0
                                    

Dobra ludzie! Lecimy z tym rakowiskiem!
---------------------

Od ostatniego zdarzenia minął tydzień. W jakiś sposób... muszę się stąd wydostać! Z kwatery rzecz jasna. Spakowałam rzeczy do walizki. Będzie przypał jak mnie zobaczą. I to wielki. Chowaniec oplutł się wokół mojej talii. Założyłam kaptur na głowę i ruszyłam do wyjścia. Powinno pójść... Łatwo. Czy coś. Wyszłam z budynku i ruszyłam w niemal nigdy nie odwiedzaną część kwatery. O ile się nie mylę powinno mi się udać wyjść. Stałam z tyłu kwatery. Nie było tu aż tak kolorowo. Zaczęłam się wspinać w na mur. Kto by pomyślał, że to takie ciężkie. A ten spaślak znaczy Mizuki mi nie pomaga. Jest sobie opleciona i się cieszy. Udało mi się. Po latach... znaczy 20 minutach wspinaczki stałam na murze. Teraz wyskoczyć zanim strażnicy mnie dopadną. Tylko lepiej zrobie to jakoś rozważnie by moja wielka ucieczka nie zakończyła się złamanymi kościami. Zaczęłam powoli schodzić. Jak spadne to kicha, kaplica. Zeszłam. Zwycięztwo! Ruszyłam przed siebie. To moment gdzie wysepka, na której stoi kwatera zaczyna się kończyć! Zaczęłam biec. Na samym skraju urwiska wyskoczyłam w górę. Po chwili zaczęłam spadać.

Tymczasem w kwaterze.

Pov. Nevra

Łaziłem sobie korytarzami kwatery nie mogąc zasnąć. Nic nie poradzę. Bezsenność. To mnie wykończy. Ruszyłem się przewietrzyć. O dziwo. Nie tylko ja wpadam na takie pomysły. Kto by się spodziewał! Ostatnio w kwaterze coraz spokojniej. Zbyt spokojnie jak na kwatere. Niestety zbyt spokojnie. Albo i nie? Zawsze chciałem spokoju i ciszy, ale teraz jest za cicho. Nawet świerszczy nie ma.

*skip następny dzień*

Pov. Starlight

Jakimś cudem trafiłam na inną wysepke. Wygląda na osiedloną. Chyba... Wstałam z piachu i ruszyłam przed siebie. Dzisiaj muszę się sprężyć. Szłam dość długo aż zobaczyłam to czego pragnęłam. Miasto! W sensie... no miasto w stylu Eldaryi. Ruszyłam w stronę jakiegoś baru. Otworzyłam ogromne, dębowe drzwi i weszłam do środka. Ruszyłam w strone baru zwinnie przechodząc między stolikami i pijanymi istotami. Usiadłam na wysokim krześle i oparłam dłonie na dębowym blacie przejechałam po nim dłonią. Gładki... No i czysty. I bardzo dobrze. Spojrzałam na barmana.

-Co podać?-powiedział niskim głosem.

-Jakiś drink.-spojrzałam na niskiego gościa.-byle mocny.

Barman zrobił go dość szybko. Na koniec wrzucił jakieś kostki lodu.

-Słyszeliście o tej rodzinie? Collins.-usłyszałam głos jakichś elfów przy stoliku. Spojrzałam na nich kątem oka. Upiłam kilka łyków napoju.-Podobno....


C.D.N

Eldarya: PotęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz